103 lata temu, 7 maja 1920 roku oddziały Wojska Polskiego wkroczyły do Kijowa. Stanowiło to zwieńczenie operacji rozpoczętej 25 kwietnia i podjętej w następstwie umowy zawartej między Polską i Ukrainą.
Umowa warszawska z 21 kwietnia 1920 roku została zawarta w czasie wojny polsko-bolszewickiej. 24 kwietnia 1920 r. przedstawiciele Polski i Ukraińskiej Republiki Ludowej zawarli stanowiącą integralną część umowy konwencję wojskową. Układ podpisali: w imieniu ukraińskiego Dyrektoriatu gen. Wołodymyr Sinkler i ppłk Maksym Didkowski, a w imieniu Polski mjr Walery Sławek i kpt. Wacław Jędrzejewicz.
Zgodnie z podpisaną konwencją, obie armie miały współdziałać przeciw wojskom sowieckim pod kierunkiem Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich. Na zdobytych terenach Ukraińcy mieli wprowadzić swoją administrację. Cała zdobycz, z wyjątkiem pociągów pancernych i własności ruchomej zdobytej w boju, miała należeć do Ukraińców.
Armie polskie biorące udział w wyprawie kijowskiej otrzymały zadanie dotarcia do granic Pierwszej Rzeczypospolitej (sprzed pierwszego rozbioru), zdobycie Kijowa i uchwycenie w rejonie tegoż przyczółka na lewym brzegu Dniepru. Z kolei zadaniem strony ukraińskiej było odbudowanie na wyzwolonym obszarze armii ukraińskiej, zdolnej do podjęcia dalszych działań ofensywnych – na lewym brzegu Dniepru i w kierunku Morza Czarnego. Zluzowane przez oddziały ukraińskie formacje Wojska Polskiego miały tymczasem zostać możliwie jak najprędzej przerzucone na północny odcinek frontu, gdzie – o czym była przed momentem mowa – spodziewano się generalnej ofensywy Armii Czerwonej.
Po całej serii zwycięstw armia polska dotarła do Kijowa. 6 maja żołnierze wojska polskiego podjechali do Kijowa zdobytym tramwajem, wzięli do niewoli oficera Armii Czerwonej, po czym wycofali się. Następnego dnia polska kawaleria wkroczyła do stolicy Ukrainy, bolszewicy w popłochu uciekli z miasta. Drobne starcia miały miejsce na moście spinającym Dniepr, po którym czerwoni uciekali na wschód. Lecz po krótkiej wymianie ognia wojska polskie przeszły przez rzekę i zajęły lewobrzeżny przyczółek sięgający 15 km w głąb terytorium zajętego przez wroga.
9 maja w Kijowie odbyła się wspólna defilada zwycięskich oddziałów polsko-ukraińskich. Jak wspominał gen. Tadeusz Kutrzeba wypadła ona znakomicie:
„Przed oczyma licznych tłumów przemaszerowały w świetnej postawie – ze sztandarami, orkiestrami i fanfarami – oddziały polskie i 6 dywizja Armii Petlury sformowana w Brześciu. Wrażenie było potężne: patrzące tłumy powtarzały, że od czasu wymarszu Niemców nie widziano na Ukrainie wojska, prezentującego się tak znakomicie”.
Zajęcie Kijowa spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony społeczeństwa polskiego. Marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński witając powracającego z wyprawy kijowskiej Piłsudskiego mówił:
„Sejm cały przez usta moje wita cię, wodzu naczelny, wracającego ze szlaku Bolesława Chrobrego. Od czasów Kircholmu i Chocimia naród polski takich triumfów oręża swego nie przeżywał. (…) Historia nie widziała jeszcze kraju, który by w tak trudnych warunkach jak nasz tworzył swą państwowość. W takiej to chwili zwycięski twój pochód na Kijów dał narodowi poczucie własnej siły, wzmocnił wiarę w własną przyszłość, wzmógł jego dzielność duchową, a przede wszystkim stworzył podstawę do pomyślnego i stałego pokoju, którego wszyscy tak bardzo pragniemy.”
Czytaj też:
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!