Gdy się nam odbiera polskość to jest tak, jakby się nas ograbiało z największego skarbu. Już widzę ironiczne komentarze mędrców od uniwersalności, dla których polskość nie ma żadnego znaczenia. Oni mogą i zapewne żyją bez polskości. Tu, w kraju, lub gdziekolwiek indziej, za granicą. Ich polskość nie interesuje. Ich interesuje własne konto bankowe i kariera. Może kogoś krzywdzę, ale spotykam się właśnie z takimi postawami. I to w środowiskach intelektualnych, artystycznych. Nie za często, ale spotykam się. Oni mogą żyć w Polsce, w Kanadzie, Rosji, w Chinach, byle by im się dobrze powodziło. Rozumiem, że tak zostali ukształtowani, ale wydaje mi się, że zaszczepili sobie też jakiegoś fałszywego wirusa tożsamościowego. Bo gdy się z nimi głębiej porozmawia, można i u nich dostrzec znaki identyfikacyjne związane z polskością, tyle tylko, że mocno ukryte. I to z różnych powodów. Niektórzy zawiedli się na Polsce. I nie chcą jej znać. A więc jakoś polskość w nich żyje i gryzie. Ale im się wydaje, że jak o niej nie będą mówić, to jej nie będzie. Inni zadali jej tyle ran, że boją się do niej przyznać. A jeszcze inni wpisują się na listę modnych postaw i osobliwych wyborów i kiwają lekceważąco ręką: – E, tam, Polska! – Ale zostawmy ich swojemu losowi. Polacy chcą rozmawiać o polskości. Często rozmawiają o Polsce, ale bardzo rzadko o polskości. Powiedzą Państwo, że to jedno i to samo. Niekoniecznie. Bo jeżeli ktoś rozmawia o bezrobociu, to nie znaczy, że rozmawia o polskości. Choć na upartego można by powiedzieć, że rozmawia także o polskości. Ale bezrobocie nie jest istotą polskości. Bezrobocie to wypadek przy pracy. Bezrobocie przychodzi i odchodzi. A polskość pozostaje. Gdy ktoś rozmawia o polskiej fladze, którą jakiś dureń wpycha w łajno, to rozmawia o polskości. Gdy rozmawia o godle narodowym, to też rozmawia o polskości. Gdy rozmawia o naszej historii, to też rozmawia o polskości. W listach, które otrzymuję, jest dużo pytań o sprawy symboliczne i o historię. O to, co dla pokoleń Polaków było ważne. Z czym się identyfikowali ich dziadowie i ojcowie. Czyli pytają o polskość. Bo polskość, w największym skrócie, to są te rzeczy, idee, postawy i zachowania, którymi zostaliśmy naznaczeni przez polską historię, tę daleką i bliską, wielką i małą, tę idącą przez walki, zmagania, wojny, klęski i zwycięstwa, i tę, którą przyswajaliśmy sobie dzięki ważnym dziełom artystycznym, istotnym księgom, obrazom, frazom muzycznym, rzeźbom, ale też tę, która odbijała się szerokim echem w naszych domach, świątyniach i salach katechetycznych.
Gdzieś tam wszędzie była polskość. I moi korespondenci powiadają, jedni żaląc się, inni wściekając, że za mało opowiadamy sobie o polskości, a ona zanika. Tak piszą. Polskość w Polsce zanika. Znika i zanika. Co za paradoks. By polskość zanikała w Polsce. Co innego, kiedy zanika w Hiszpanii, Afryce, czy na Atlantyku, ale by u nas, w naszym kraju, w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu zanikała?! A zanika. Zamiast polskości pojawia się… Czytaj całość tekstu w najnowszym wydaniu Magna Polonia
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!