Historia

250-LECIE KLĘSKI DUMOURIEZA POD LANCKORONĄ

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Dokładnie dzisiaj mija okrągła i jakże bolesna rocznica bitwy, która przyniosła śmierć wielu Konfederatom Barskim, ale – co gorsza – ukazała konflikty pomiędzy nimi a nieudolnym dowództwem (szczególnie francuskim) oraz wszelkie słabości, które tylko mogli okazać spontaniczni patrioci wobec regularnych moskiewskich szyków. Tak więc data 23 maja 1768 roku zapisała się klepsydrowym liternictwem  w naszych dziejach i rzuca cień na wiele późniejszych działań bez odpowiedniego przygotowania, bardziej zniechęcając niż zachęcając do walk niepodległościowych.

SŁUSZNOŚĆ ZAWIĄZANIA KONFEDERACJI

Była pierwszym i największym z naszych powstań narodowych. Przede wszystkim zaś wyznaczyła cele niepodległościowe dla Polaków i nadała styl większości późniejszych działań powstańczych aż do Żołnierzy Niezłomnych włącznie. Gdy od początków XVIII wieku Rzeczpospolita jakby zsuwała się coraz szybciej w objęcia Rosji, gdy w czasach Katarzyny II i jej ambasadora Mikołaja Repnina oraz nieszczęsnego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego proces unifikacji z Rosją jeszcze przyspieszył, bunt, który rozlał się po całej Rzeczpospolitej Obojga Narodów był jak kubeł zimnej wody dla sumień. Konfederacja Barska ukazała, że można zrobić krok pod prąd. Swoistą nagrodą dla Konfederatów stał się symboliczny fakt, że w jej 150-lecie odzyskaliśmy niepodległość. Nie sposób nie zgodzić się z najwybitniejszym znawcą tej epoki, a w szczególności właśnie Konfederacji Barskiej, czyli prof. Władysławem Konopczyńskim, który twierdził, że Konfederacja ujawniła całą naszą odrębność od Rosji i chociaż jej najbliższym skutkiem był pierwszy rozbiór to w dłuższej perspektywie ona ukonstytuowała Naród, który mimo zniknięcia państwa przetrwał. To właśnie należy uznać za największe osiągnięcie Konfederacji Barskiej, Sejmu Wielkiego i Insurekcji Kościuszkowskiej, że doprowadziły do kasaty państwowości, ale zbudowały narodową tradycję, a to w długim trwaniu narodu jest zawsze najważniejsze.

W dzisiejszych czasach używa się określenia „hybrydowe” do takich działań jak podczas Konfederacji Barskiej (1768-72). W jednej ziemi spacyfikowana, odradzała się w innej części Rzeczpospolitej. Budziła różne reakcje wśród rządzących Europą. Wydawać by się mogło, że najwięcej sympatii okazał nam wówczas król francuski Ludwik XV, który zdecydował się nawet wspomóc Polaków konkretniej niż inni, a mianowicie wysyłając zawodowych oficerów, którzy swoją fachowością mieli podeprzeć spontaniczne zapędy Polaków.

FRANCUSKI ZAWADIAKA, NIESPOKOJNY DUCH

Jednym z nich był Charles François Dumouriez (miał zmienną pisownię nazwiska), który zdążył zasłynąć we Francji już jako 18-latek w bitwie pod Rossbach podczas wojny siedmioletniej przeciw Prusakom. Dumouriez dalej awansował i otrzymywał coraz ambitniejsze misje z agenturalnymi włącznie. Można powiedzieć w uproszczeniu, że to jemu Francja zawdzięczała Napoleona, gdyż Dumouriez pokierował losami Korsyki w ten sposób, że przeszła spod panowania genueńskiego pod francuskie zaledwie rok przed narodzinami przyszłego Boga Wojny.

W 1770 roku przez Wiedeń i węgierski Preszów na Słowacji przybyła w granice Rzeczpospolitej grupa oficerów francuskich, a wśród nich był także 32-letni Charles-François du Perrier du Mouriez, którego skomplikowane dla Polaków nazwisko wkrótce uproszczono na Dumouriez. Prawdę rzekłszy, trudno było się z nim w ogóle porozumieć, gdyż Konfederaci Barscy nie byli ludźmi hołdującymi francuszczyźnie, więc próbowano rozmawiać z nim po łacinie. Na spotkaniu ekspertów francuskich z tzw. Generalnością, czyli władzą naczelną wszystkich 36 konfederacji, składających się na to, co nazywamy łącznie Konfederacją Barską w Białej 11 kwietnia 1771 roku ustalono, że należy zająć kilka kluczowych dla Małopolski Zachodniej twierdz, aby tchnąć w Konfederację nowego ducha i nadać jej bardziej zorganizowany charakter. Wybrano Tyniec, Bobrek i będącą już w rękach Konfederatów Lanckoronę. Kraków z Wawelem miały stać się obiektem zamiarów w kolejnej fazie.

ZAMEK LANCKOROŃSKI

Zamek w Lanckoronie cieszył się sławą już od czasów Kazimierza Wielkiego jako warownia strzegąca Korony Królestwa Polskiego od strony czeskiej, a w 1606 roku zasłynął jako gniazdo rokoszu wznieconego przez Mikołaja Zebrzydowskiego przeciw Zygmuntowi III Wazie. W dobie Konfederacji Barskiej zamek lanckoroński był własnością Józefa Wielopolskiego. Już w 1768 roku zajęła twierdzę grupa Konfederatów pod dowództwem sławnego Maurycego Beniowskiego, który wpadłszy w rosyjską niewolę i zesłany na Syberię zbiegł z Kazania (który był przedsionkiem Syberii), a schwytany ponownie w Petersburgu i zesłany na Kamczatkę, zbuntował ok. stu innych zesłańców, zdobył rosyjski okręt i przedostał się na Madagaskar, gdzie ogłoszono go cesarzem…

W listopadzie 1769 roku stoczył tu zwycięską potyczkę z Rosjanami najwybitniejszy Konfederat Barski, największy bohater i twórca kawalerii amerykańskiej Kazimierz Pułaski. Tak więc opromieniony sławą zamek lanckoroński wydawał się doskonałą twierdzą dla oparcia o nią działań w Małopolsce także w roku 1771. Już z początkiem tego roku francuski inżynier, pułkownik de la Serre rozpoczął rozbudowę zamkowych fortyfikacji, dodając bastiony ziemno-kamienne, a Konfederaci lanckorońscy pod dowództwem Adama Skilskiego dowiedli swojej skuteczności 20 lutego w starciu z wojskami przesławnego Aleksandra Suworowa, któremu nie dali się zaskoczyć, zadali ciężkie straty i zmusili do odwrotu. Suworow zaatakował zamek, mając ok. 1800 ludzi, a obrońców było ok. 500. Bliskie podejście Rosjan pod mury groziło zdobyciem go, ale nagły kontratak de la Serre’a na bagnety z kilkudziesięcioma Konfederatami, którzy wypadli na napastników przez most zwodzony oraz przedarcie się kilkunastu strzelców pod dowództwem oficerów Duclos’a i Desprez’a na tyły Rosjan spowodowało straty w szeregach oblegających do 400. Ciężkie walki trwały do godz. 18.00, czyli ok. dwie godziny po zmierzchu. Pobici Rosjanie z dużymi stratami wycofali się.

BITWA

W kwietniu przybył do zamku osobiście Dumouriez, przyprowadzając 10 dział i kolejne grupy Konfederatów. Załogę ustalono na ok. 300 obrońców i 15 armat. Na wieść o zajęciu Tyńca, Bobrka i umacnianiu się Konfederatów w Lanckoronie został tu ponownie ściągnięty rozkazem Aleksander Suworow i przybywszy do Krakowa, uderzył na Tyniec 20 maja prosto z marszu ok. 2.00 w nocy. Odparty, zawrócił do Krakowa i dawszy tylko jeden dzień na odpoczynek swoim żołnierzom, poszedł na Lanckoronę z pułkami astrachańskim i petersburskim, kawalerią oraz dobrym wsparciem armatnim. Historycy nie są zgodni, jak duże były wówczas siły konfederackie w rejonie Lanckorony. Szacunki wahają się od 1300 do 4600 ludzi. Jakkolwiek by jednak nie szacować, do jednej z największych bitew w dobie Konfederacji Barskiej doszło zatem właśnie w rejonie Lanckorony 23 maja 1771 roku. DUmouriez nie skorzystał z porad, aby bitwę rozegrać w cieniu zamku, wykorzystując jako wsparcie ogień z zamkowych armat. Niestety, teraz wojska Suworowa odniosły zwycięstwo, atakując od strony Palczy wojska konfederackie, mające na prawym skrzydle jazdę gen. Szyca, w centrum uzbrojoną w broń palną piechotę i na lewym skrzydle także jazdę. Żadna z formacji nie potrafiła stawić Rosjanom oporu, a większość Konfederatów w popłochu wycofała się ze swoich pozycji, gromiąc nawet swoich dowódców. (Z ich rąk zginęli Kajetan Michał Sapieha oraz Antoni Orzeszko, którzy próbowali przywrócić karność w szeregach powstańczych.) W pościg za uciekającymi Konfederatami ruszyli Rosjanie i dramatyczna rzeź odbyła się w niedalekim lasku, który na pamiątkę tragedii nazwano „Groby”. Zginęło tak do trzystu Konfederatów.

Bitwa pod Lanckoroną została uwieczniona w 1863 roku przez Artura Grottgera obrazem pt.  „Modlitwa konfederatów barskich przed bitwą pod Lanckoroną”. Na miejscu śmierci tak wielu Konfederatów stanęła kaplica św. Michała. Nieopodal, na przełęczy księcia Sanguszki postawiono pamiątkowy krzyż.

DALSZE LOSY DOWÓDCY

Tymczasem pobity Dumouriez zdołał jakoś uciec Rosjanom i winą za porażkę obciążał we wspomnieniach wyłącznie Polaków. I dziwne to w świetle towarzyszących klęsce faktów, bo on sam jako dowódca zbiegł, zaś Adam Skilski, przejąwszy dowództwo nad ocalałymi z pogromu bronił się w zamku dalej i skutecznie. Z trzystoma obrońcami sprawił, że Rosjanie zamku nie zdobyli, a niewielkie straty obrońców wynikły właśnie ze skutecznego zamkowego ognia artyleryjskiego. Skilski sprawdził się zatem lepiej niż Dumouriez…

W bitwie do rosyjskiej niewoli dostał się Józef Miączyński, marszałek Konfederacji Województwa Bełskiego. Zesłany na Syberię, zbiegł, uniknąwszy katorgi. W dobie rewolucji francuskiej współpracował z Dumouriezem i przeszedłszy na stronę wrogów rewolucji przypłacił to życiem.

I choć nie są to już zdarzenia bezpośrednio związane z bitwą, warto zagłębić się w dalsze przygody Dumouroeza, bo miały i polskie wątki. Wróciwszy do Francji, uczestniczył w rywalizacji frakcji politycznych, co poskutkowało nawet wtrąceniem go do sławnej Bastylii i dopiero wstąpienie na tron Ludwika XVI przyniosło mu oswobodzenie w 1774 roku. Robił dalej karierę i doszedł do stopnia marszałka polnego Jego Królewskiej Mości. Gdy jednak wybuchła rewolucja zwąchał się z Robespierrem i przystąpił do jakobinów. Za zdradzenie ich i przejście do żyrondystów awansowano go na ministra spraw zagranicznych i jako taki przygotował plan wojny z Austrią dla odwrócenia uwagi ludu od spraw wewnętrznych i wzięcia milionów francuzów w karby wojenne. Po egzekucji Ludwika XVI stał się rojalistą, zdradził rewolucję i aresztowawszy kilku jej prominentnych funkcjonariuszy, chciał pomaszerować na Paryż, by przejąć władzę, ale wobec sprzeciwu podkomendnych zbiegł się do Austriaków. Tuż przed tym spotkał się jeszcze z Tadeuszem Kościuszką, który wyjawił mu wszystkie plany powstańcze. Dumouriez zdradził je wszystkie Austriakom, a ci Rosjanom, co w rok później przyczyniło się bardzo do klęski Insurekcji Kościuszkowskiej. Tymczasem Dumouriez oferował kolejnym państwom koalicji antyfrancuskiej swoją wiedzę o tajemnicach swojej ojczyzny. Ostatecznie zamieszkał w Anglii, gdzie był informatorem admirała Nelsona.

Piotr Boroń

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!