Urodził się 20 kwietnia 1873 roku na Sadzawkach (dziś dzielnicy Siemianowic Śląskich). Jego ojciec, Józef, był górnikiem na kopalni „Fanny”. Po ukończeniu szkoły ludowej w Siemianowicach uczęszczał do katowickiego Gimnazjum Królewskiego, gdzie włączył się w działalność organizacji polsko – katolickich. 14 sierpnia 1895 roku za skrytykowanie działań Bismarcka na zebraniu towarzystwa św. Alojzego został relegowany ze szkoły. Pomógł mu wówczas poseł do Reichstagu z Wielkopolski Jan Kościelski, dzięki protekcji którego ukończył eksternistycznie gimnazjum, po czym podjął studia w Charlottenburgu, skąd jesienią 1896 roku przeniósł się na Uniwersytet Wrocławski. Ostatecznie studia ukończył w roku 1901 w Berlinie. W tym miejscu warto podkreślić, iż niewielu Polaków, zwłaszcza z rodzin robotniczych, w tamtych czasach studiowało, a na Górnym Śląsku było to prawdziwym ewenementem.
W tym czasie związał się Korfanty na długie lata z Ligą Narodową. W tymże 1901 roku został też redaktorem naczelnym „Górnoślązaka”. Miał dobre pióro, a jego bezkompromisowe teksty, w których bronił praw mieszkających w zaborze niemieckim Polaków, zjednały mu wielu sympatyków, ale i wrogów. W rezultacie na cztery miesiące trafił do więzienia, przez co zyskał sobie miano męczennika sprawy polskiej. To otworzyło mu drogę do Reichstagu. 9 listopada 1902 roku utworzone zostało Polskie Towarzystwo Wyborcze na Śląsku. Wojciech Korfanty kandydował z okręgu katowicko- zabrskiego, wygrywając w drugiej turze. Chwilę swojego wielkiego wyborczego tryumfu z 1903 roku, kiedy to wybrany został posłem do Reichstagu, tak wspominał po latach:
„W dzień zwycięstwa masy polskie opanowały ulice Katowic i po raz pierwszy zabrzmiała melodia „Jeszcze Polska nie zginęła”. Odbiło się to głośnym echem po całej Polsce, która dowiedziała się dopiero, że na Górnym Śląsku żyje lud polski, czujący po polsku”.
W latach 1904-1912 i w roku 1918 roku Wojciech Korfanty był posłem do Reichstagu, a w latach 1903 – 1918 do pruskiego Landtagu. 25 X 1918, gdy dobiegała końca I wojna światowa i jasnym stało się, iż Niemcy wyjdą z tej wojny pokonane, wystąpił w Reichstagu z głośnym żądaniem przyłączenia do odradzającego się państwa polskiego wszystkich ziem polskich zaboru pruskiego, a więc Prus Królewskich z Gdańskiem, Wielkopolski, części Prus Książęcych, a także Górnego Śląska.
12 listopada 1918 roku Korfanty wszedł w skład utworzonego Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, czyli jego organu wykonawczego. Przypomnijmy, iż głównym zadaniem, jakie stawiała sobie Naczelna Rada Ludowa było pokojowe przejęcie ziem zaboru niemieckiego przez odradzające się państwo polskie. Kiedy wybuchło Powstanie Wielkopolskie NRL przejęła władzę cywilną i wojskową nad wyzwolonymi ziemiami. 19 sierpnia 1919 roku uległa ona samorozwiązaniu, przekazując uprzednio swe kompetencje Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej, który objął w posiadanie Wielkoplskę.
W grudniu 1919 roku rząd polski mianował Korfantego komisarzem plebiscytowym na Górnym Śląsku, czyniąc go odpowiedzialnym za całość przygotowań organizacyjnych, propagandowych i politycznych. Wojciech Korfanty był zdecydowanym przeciwnikiem rozwiązań militarnych, nadzieje pokładając w działaniach dyplomatycznych. Tymczasem 20 marca 1921 roku odbył się plebiscyt, który miał rozstrzygnąć o podziale Górnego Śląska pomiędzy Polskę i Niemcy. Polacy przegrali plebiscyt w powiatach wysuniętych najdalej ku zachodowi (kluczborskim, lublinieckim, opolskim, oleskim, raciborskim i głubczyckim). To jednak było do przewidzenia. Gorzej, że przegrali też (aczkolwiek nieznacznie) w Okręgu Przemysłowym. Za Polską z kolei opowiedziały się położone dalej na zachód względem Okręgu Przemysłowego powiaty toszecko – gliwicki oraz strzelecki, a także powiaty południowe (rybnicki i pszczyński) oraz leżący na północ od Okręgu Przemysłowego powiat tarnogórski. Generalnie, gdy chodzi o prawobrzeżną część Górnego Śląska, wyglądało to tak, że w miastach większość głosujących opowiedziała się za Niemcami (im większe miasto, tym wyraźniejsze było zwycięstwo), zaś w gminach wiejskich, w których dominowała ludność zasiedziała od wielu pokoleń i z których wiele jest dziś dzielnicami miast, o których była mowa przed momentem, zdecydowanie wygrała opcja polska.
Niebywale twardy orzech mieli do zgryzienia przedstawiciele Komisji Międzysojuszniczej, którym przyszło rozstrzygać o podziale Górnego Śląska. Jak sprawić, aby wilk był syty i owca cała? Zdawało się to być zadaniem z gruntu niemożliwym do wykonania. Wojciech Korfanty wystąpił z propozycją przyłączenia do Polski terenów położonych na wschód od Odry, na odcinku od Bogumina do Zimnic Wielkich; dalej granica miałaby biec wzdłuż zachodniej granicy powiatu strzeleckiego aż do gminy Kolonowskie, stąd w kierunku wsi Chobie (pow. opolski), a następnie wzdłuż linii Chobie – Knieja – Zębowice – Leśna – Wachowice – Broniec – Nowe Karmionki – Wolęcin – Bodzanowice aż do granicy Rzeczypospolitej. Propozycję tą zaakceptował rząd RP. W podobnym kierunku szły propozycje francuskie, które przedstawił gen. Le Rond (pozostawiając po stronie niemieckiej Gogolin i Dobrodzień, zaś proponując Polakom wschodni pas powiatów lublinieckiego i oleskiego). W zupełnie innym kierunku szły propozycje Anglików i Włochów, którzy chcieli pozostawić Niemcom większość obszaru plebiscytowego (z Okręgiem Przemysłowym), oddając Polsce jedynie powiaty rybnicki i pszczyński oraz niewielkie pasy terenu przylegające do tych powiatów oraz do granicy Rzeczypospolitej. W sumie Polsce, wedle tej propozycji, miałoby przypaść ledwie 25% obszaru plebiscytowego i 21% jego ludności. Jako że dwóch z trzech członków Komisji Międzysojuszniczej skłaniało się ku niekorzystnemu dla strony polskiej rozstrzygnięciu, sprawy zaczęły zmierzać w fatalnym dla Polski kierunku, zwłaszcza gdy okazało się, że i Francja zaczęła się wahać. Ostateczna decyzja zapaść miała w Londynie w dniu 5 maja 1921 roku. Jednakże dwa dni wcześniej Ślązacy po raz trzeci chwycili za broń – 3 maja 1921 roku wybuchło III Powstanie Śląskie.
Kiedy bowiem do Korfantego dotarła wieść, że spodziewać się należy rozstrzygnięć niekorzystnych dla strony polskiej, doszedł do wniosku, że trzeba rzucić na szalę ostatni posiadany argument – czyn zbrojny Polskiej Organizacji Wojskowej. Od tego momentu parł do powstania, a kiedy w nocy 2/3 maja 1921 roku wybuchło III Powstanie Śląskie ogłosił się jego dyktatorem. Jego pierwsza faza zakończyła się spektakularnym sukcesem. Wojska powstańcze w ciągu tygodnia opanowały teren aż po Linię Korfantego, co Wojciech Korfanty uznał za wypełnienie jego roli i od tej pory konsekwentnie dążył do wygaszenia akcji zbrojnej.
Upojeni sukcesami, w większości młodzi wiekiem, zapatrzeni w postać Józefa Piłsudskiego, dowódcy powstańczy nie mogli mu tego darować, uważając, że zaprzepaścił szansę na zniszczenie wroga, tym bardziej że Niemcy szybko otrząsnęli się z porażek i przystąpili do kontrakcji.
W ten sposób odżył konflikt Wojciecha Korfantego z obozem piłsudczykowskim, który miał zaciążyć na przyszłych losach naszego bohatera w niepodległej Polsce. A warto wiedzieć, że już wcześniej Korfanty, zagorzały pacyfista, darzący niechęcią wojskowych, bezskutecznie próbował zablokować mianowanie Piłsudskiego naczelnikiem państwa. Z kolei to za sprawą Piłsudskiego Korfanty nie został premierem rządu RP.
W latach 1922-1930 Korfanty był posłem na Sejm RP z ramienia Chrześcijańskiej Demokracji. Od października do grudnia 1923 sprawował funkcję wicepremiera w rządzie, na czele którego stał Wincenty Witos. W 1924 rozpoczął wydawanie dzienników „Rzeczpospolita” i „Polonia”. Po przewrocie majowym znalazł się w opozycji wobec marszałka Józefa Piłsudskiego. W 1930 roku został aresztowany i osadzony w twierdzy brzeskiej. W kwietniu 1935 roku udał się na emigrację do Czechosłowacji. W 1936 wraz z Ignacym Paderewskim, Józefem Hallerem i Wincentym Witosem brał udział w rozmowach politycznych w sprawie utworzenia tzw. Frontu Morges. Był jednym z organizatorów i pierwszym prezesem Stronnictwa Pracy, powstałego w 1937 roku w wyniku połączenia Chadecji i Narodowej Partii Robotniczej. Po aneksji Czechosłowacji przez Niemcy wyjechał do Francji, lecz w obliczu groźby wybuchu wojny potajemnie wrócił do kraju. W kwietniu 1939 roku został aresztowany na podstawie sankcji prokuratorskiej, lecz z uwagi na zły stan zdrowia po trzech miesiącach został zwolniony. Niedługo potem, 17 sierpnia 1939 roku, zmarł.
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!