W 2009 r. dziennikarz Kamil Durczok złożył w jednym z banków dwa „weksle własne – na kwotę ponad 2 mln franków szwajcarskich i ponad 300 tys. zł – jako poręczenie kredytu na zakup nieruchomości. Na papierze widniały podpisy Durczoka i jego żony Marianny. Ale ta ostatnia twierdzi, że niczego nie podpisywał – informuje TVP Info.
– Prowadzone są czynności zmierzające do ustalenia, czy zostało popełnione przestępstwo, a jeżeli tak, to kto je popełnił. Weksle pochodzą z 2009 r. To są dwa podpisy, na każdym z tych weksli jest podpis poręczyciela. Podpisy są kwestionowane przez poręczyciela – powiedziała na antenie TVP Info prok. Katarzyna Zolna z Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Poinformowała ona nadto, że śledczy zwrócą się do biegłego z zakresu pisma ręcznego, który stwierdzi, czy podpisy zostały podrobione. Prokuratura złożyła też wniosek o zwolnienie banku z tajemnicy bankowej. Dopiero wtedy śledczym przekazany zostanie dokument.
– Mogło dojść do popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę banku. Ten wątek jest też badany – mówi prok. Zolna.
Zaskakująca zbieżność charakterów pisma u ex małżonków #Durczok 🤣🤣🤣Grafolog raczej nie będzie miał dużo roboty. BTW pracownik banku który to łyknął chyba ma pełne gacie. pic.twitter.com/u02er2srkb
— Barbara💯🇵🇱 (@BaPa1209i) August 20, 2019
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!