Kolonizacja Marsa to częsty temat w gatunku science-fiction – i nic w tym dziwnego. Uważa się, że Mars jest planetą relatywnie podobną do Ziemi i proces terraformacji (czyli zmiany Czerwonej Planety na bliźniaczkę Błękitnej Planety) byłby w teorii możliwy. I właśnie tematyką skolonizowanego Marsa zajął się Rafał Kosik w swoim powieściowym debiucie. Kosik jest między innymi autorem serii książek science-fiction dla młodzieży z serii ,,Felix, Net i Nika” czy nagradzanego ,,Kameleona”.
***
Nowy rozdział w dziejach ludzkości
Książka podzielona jest na trzy części, przy czym pierwsza jest prologiem. Części dzieją się odpowiednio w latach 2040, 2305 i 2340, każda ma innych bohaterów a spaja je tematyka kolonizacji Marsa i większa intryga, jaka się za nią kryje. Choć z reguły staram się prezentować szerszy zarys fabuły to ze względu na sposób konstrukcji fabuły i rysującą się wraz z rozwojem akcji intrydze poprzestanę na tym krótkim wprowadzeniu. Czas na recenzję.
Recenzja
Powieść Rafała Kosika, jak chyba każda dobra powieść science-fiction nie jest jedynie festiwalem futurystycznych technologii czy szeregiem awanturniczych przygód, ale też punktem wyjścia dla wielu refleksji. W świecie przyszłości stworzonym przez Kosika ludzie mają w mózgach komplanty (miniaturowe komputery, co ciekawe ten pomysł pojawił się również w drugim tomie ,,Felixa, Neta i Niki), przez które świat rzeczywisty i wirtualny nieraz zlewa się w jedno. Przez różnice w grawitacji na obu planetach ludzie z Marsa czekałyby męczarnie, gdyby wrócili na glob swoich przodków a sami Marsjanie stworzyli własne społeczeństwo, które – choć wciąż zdane na transporty z Ziemi – tworzy swój własny świat oraz zasady i kto wie, czy w przyszłości nie zechce niepodległości. Autor proponuje różne tematy do refleksji, ale nie moralizuje, nie narzuca swojego zdania.
Warstwa fabularna jest już trochę mniej refleksyjna w swojej wymowie, bowiem mamy tu do czynienia w gruncie rzeczy z opowieścią sensacyjną, gdzie bohaterowie wpadają na trop spisku i muszą dociec prawdy. Niekiedy wręcz zahaczała o (chyba!) niezamierzony komizm jak na przykład w scenie, w której czarny charakter opowiada o swoim iście diabolicznym planie osobie, którą ma zaraz zabić. Nie jest to w żadnym wypadku opowieść „głupia”, jednak to wspomniany opis świata nazwałbym tą częścią składową powieści, która prezentuje się najbardziej dojrzale.
Za wielki plus powieści uważam przewijającą się w tle zagadkę dwójki dzieci zaobserwowanych jeszcze na samym początku kolonizacji Marsa, w 2040 roku. Nie chcę nic zdradzić, ale zagadka ta jest o tyle ważna, że wiąże się z tym, co może czekać wszystkich Marsjan.
,,Mars” to książka, którą polecam szczególnie miłośnikom fantastyki naukowej i futurologii, ale też opowieści sensacyjnej i szpiegowskiej. Choć nie stawiam jej wyżej od najlepszych tomów ,,Felixa, Neta i Niki” to jest to debiut udany. Nie wiem, jak wypada w porównaniu z innymi powieściami s-f Kosika dla dorosłych, ale z pewnością jest warta lektury.
Kto wie, może warto jeszcze wrócić do tego tematu?
Stefan Aleksander Dziekoński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!