Na łamach „Przeglądu Poznańskiego” w 1858 roku ukazał się tekst autorstwa Juliana Ursyna Niemcewicza pt. Rok 3333 czyli Sen niesłychany, w której autor ukazał obraz Warszawy, ukrytej pod nazwą Moszkopolis, opanowanej przez Żydów. W swoim przedstawieniu, opisując domniemane przyczyny takiego stanu rzeczy, zapisał: (…) Nie orężem podbili oni Polaków lecz sztuką, podstępami, przekupstwem, (…) gdy raz otrzymali prawo wchodzenia do wszystkich urzędów, nabywania własności ziemskich, nic niezmordowanej przebiegłości ich i wykrętom tamy położyć nie mogło, tak, że wiekami zgnietli Polaków Chrześcijan, sami opanowali wszystko, a gdy nikt nie chciał brudno zaszarganego królestwa, wybrali sobie króla i starożytną Polskę Palestyną nazwali.
W lutym 1918 roku na łamach „Myśli Narodowej” pojawił się apel dla społeczeństwa przed działalnością Żydów w Warszawie. Opierając się na statystykach, podkreślano fakt, że w liczbie ludności stolicy znalazło się już ponad 40% Żydów. Zauważono ich solidarność, w przeciwieństwie do społeczeństwa polskiego, którego namiętności doprowadzają do kłótni w momentach, kiedy naród powinien się konsolidować. „Myśl Niepodległa” dostrzegała fakt, że Żydzi przyjmowali nie tylko chrześcijańskie imiona, lecz również (…) przybierają nazwiska polskie i że nawet przywłaszczają sobie nazwiska historyczne, szlacheckie i herbowe. Zabór nazwisk polskich odbywa się na wielką skalę. W apelu do społeczeństwa napisano: (…) Czy istotnie chcecie wydać Warszawę na pastwę żydostwa? Czyż nie rozumiecie, że skoro Żydzi staną się niepodzielnemi panami stolicy (…)to już niezmiernie łatwo będzie im stać się panami niepodzielnemi całego kraju? Dziś już mamy Judeo-Polonię. Przyjdzie czas, jeśli się nie opatrzycie, że zniknie Polonia zostanie nadwiślańska Judea.
Przeszło 100 lat temu na łamach „Kurjera Warszawskiego” pojawił się artykuł autorstwa A. Chołoniewskiego pt. Drugi naród nad Wisłą, w którym autor zapisał znamienne słowa dotyczące kwestii judeopolonii, określenia, jakie pojawiło się wówczas w przestrzeni publicznej: (…) Ta nazwa, którą pokolenie nasze po raz pierwszy usłyszało i która do głębi wstrząsa każdem włóknem naszej istoty, ta nazwa jest dziś jeszcze tylko odgłosem demagogji, ale jutro może się stać wykładnikiem pragnień i dążeń pozytywnych. Musimy pamiętać, że nie sami tylko żydzi są zainteresowani w przeistoczeniu kraju naszego w kraj mieszany, że znajdą oni, i znajdują już dziś, możnych współtwórców tej budowy przyszłości, mających stać się, w myśl intencji naszych przyjaciół ze wschodu i zachodu, najskuteczniejszym sposobem rozwiązania sprawy i usunięcia nas raz na zawsze z widowni dziejów. Przed laty kilkunastu odbita została w Berlinie „próbna mapa” Europy, na której mały wykrawek Królestwa figurował, jako „kraj polski, silnie zmieszany z żydami” (Polen, stark mit Juden vermengt), a w krajku tym, sfederowanym z Rzeszą niemiecką, żargon byłby – jak opiewał komentarz do mapy – niezbędnym językiem publicznego urzędowania, żaś jedynym językiem urzędowym gmin o przewadze żydowskiej. Fantazja berlińska coraz szybciej zyskuje grunt realny.
10 listopada 1918 roku na łamach „Kurjera Warszawskiego” zamieszczono odezwę wystosowaną przez sekretariat polskiego klubu mieszczańskiego, w którym czytelnicy mogli przeczytać m.in.: (…) wrogowie nasi jątrzą sprawę żydowską w kraju i dążą do stworzenia Judeo-Polski. Ze wschodu zdąża do nas bolszewizm – uosobienie gwałtu i przemocy, krzewiciel rozkładu i anarchji. Zrujnował już państwo i lud rosyjski (…) Dąży do tego samego u nas i szuka oparcia na mętach społecznych, agitatorach, którym obce jest uczucie miłości Ojczyzny, na domorosłych Trockich i Sobelsonach. (…) Ludność żydowska musi się wyzwolić od pływów jątrzących i stanąć lojalnie w obronie interesów Polski.
W momencie przesilenia rządowego z końcem kwietnia 1923 roku, kiedy zarysowywała się możliwość stworzenia centroprawicowej większości parlamentarnej, środowiska lewicowe starały się przekonać społeczeństwo, że powołanie takiego rządu może doprowadzić do załamania się ówczesnej polskiej waluty. Jak zwróciła uwagę redakcja „Słowa Pomorskiego”, lewica (…) sprawców nowego spadku waluty powinna raczej szukać w swych sprzymierzeńcach – finansjerze żydowskiej, która wszelkiemi siłami stara się przeszkodzić utworzeniu polskiej większości; zadaje sobie bowiem sprawę, że odznaczać to będzie koniec jej dotychczasowych przemożnych wpływów na rządy państwa, kres Judeo-Polski.
Ówczesna prasa polska szczególnie interesowała się zagadnieniami wewnętrznymi Związku Sowieckiego. Na przełomie lat 1927/1928 dochodziło w Związku Sowieckim do starć o władzę. Prasa polska zwróciła wówczas uwagę na fakt, że wyrzucani ówczesnie z partii komunistycznej członkowie to Żydzi pod przybranymi nazwiskami (Trocki to Brunsztejn, Zinowjew-Apfelbaum, Radek-Sobelsohn). Wydarzenie to, jak uważa redakcja, powinno dać poważne ostrzeżenie dla naszej Ojczyzny, ponieważ (…) podczas gdy w Rosji jakoby już zanosiło się na pewne otrzeźwienie w stosunku do nienasyconego i coraz bardziej zuchwałego żydostwa, to u nas przeciwnie widzimy przy dzisiejszych rządach wzmacnianie się stale ich pozycji w państwie naszem (…) A ilu to Żydów mamy na stanowiskach państwowych, w wojsku, w sądownictwie, i w administracji oraz na placówkach naszych zagranicą (…) Polska jest jedynem państwem, w którem Żydzi występują dziś jako odrębny naród i domagają się praw narodowych. Nie Polska – tylko Judeo –Polska!.
Stanisław Sopicki na łamach czasopisma „Kierownik” zanotował żądania żydowskie w stosunku do państwa polskiego, podkreslając fakt, że kilkuwiekowy pobyt w Polsce daje im (…) ich zdaniem wszelkie prawa. Nie chcą uznać Polaków za gospodarzy a siebie za gości. Twierdzą, że należą się im w Polsce te same prawa, co Polakom. Żądają więc całkowitego równouprawnienia w szkołach, sądach i urzędach (…) Chcą wejść wszędzie w imię równouprawnienia i tolerancji posuniętej do ostatecznych granic (…) Między innemi stawiają żądanie zniesienia różnych ograniczeń w ustawie przemysłowej, która chroniła dotąd rzemiosło przed żydowskim zalewem a przedewszystkiem zniesienia przymusu odpoczynku niedzielnego. Sami pilnie przestrzegają święcenia soboty, np.: protestują przeciwko pracom Sejmu w sobotę, od chrześcijan jednak żądają, by zgodzili się na uprzywilejowanie kupców i handlarzy żydowskich w niedzielę. Podsumowując wszelkie ówczesne żądania żydowskie autor stwierdza, że (…) Polska straciłaby charakter państwa narodowego i chrześcijańskiego. Stałaby się jakiemś bezwyznaniowem, mieszanem państwem Polsk-żydowskiem, jakąś „Judeo-Polonią”, w której Żydzi podbijaliby z każdym rokiem coraz bardziej naród polski pod swe panowanie.
W 1933 roku w „Dzienniku Bydgoskim” ukazał się artykuł pt. Niesłychane roszczenia żydowskie. Autor, powołując się na żydowską prasę wydawaną w Polsce, zwraca uwagę na nawoływania, jakie zaprezentował niejaki Riklis, który wzywał do stworzenia przez Polskę tworu zwanego Judeo-Polonia, (…) w której Żydzi znajdą swoją prawdziwą ojczyznę. Jak taki wielki gest odbiłby się w całym świecie. Jak wzrosłaby wewnętrzna siła Polski i jak wówczas zaczęłaby jaśnieć i błyszczeć niebo Polski. Autor artykułu podkreśla jednocześnie, powołując się na żydowskie pismo „Nasz Przegląd”, fakt podjęcia przez Żydów akcji zmiany nazwisk o brzmieniu niemieckojęzycznym na polskie.
W roku 1933 w wydawanym w Brodnicy piśmie „Ziemia Michałowska” redakcja przedstawiła bolączki polskiego społeczeństwa. Zwrócono uwagę na fakt, że (…) Judeo-Polonia budowana jest bez hałasu i szumnych deklaracyj, ale budowana wytrwale i skutecznie od podstaw. Sposobem na jej budowę, zdaniem redakcji, był zły wpływ prasy na ówczesne społeczeństwo: (…) To, że dziś w Polsce czyta się wiele gazet, wychodzących z pod pióra żydów, jest przyczyna tego, że tak słabo odróżniamy zło od dobra w życiu społecznym. Zła prasa odebrała nam odwagę występowania przeciw złu. Milcząc pozwalamy na to, że sprzedaje się w polskich księgarniach plugawe książki i pisma. Milcząc przyglądamy się niemoralnym filmom i sztukom teatralnym, których autorami są często żydzi. Tem naszem milczeniem i czytaniem złych gazet przyczyniamy się do tego, że Ojczyźna nasza staje się jakąś Judeo-Polską.
Odnosząc się do wydawanego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego czasopisma „Płomyk”, który reklamowany był przez kukiełkowy teatrzyk objazdowy do czasopisma „Goniec Nadwiślański” napisał jeden z rodziców z Pomorza z oburzeniem na występujące w spektaklu pt. Od Beskidów do Bałtyku autorstwa Andy Kitschamann (…) żydowsko-żargonowe słowa, co podsumował: (…) I tego rodzaje wiersze „gwarowe”, kaleczące mowę naszych ojców, czytać ma polskie dziecko w „Płomyku”? (…) Czytając takie bzdury, taką propagandę żargonu, oburzenie człowieka ogarnia, że budujemy Judeo-Polskę już nawet w szkole.
Warto pamiętać te słowa, szczególnie w momencie, kiedy politycy na polskiej scenie próbują wmówić społeczeństwu, że państwo polskie tworzone było przez Żydów i Polakow. Wypowiedzi te stoją w pełnej sprzeczności z zachowanymi wspomnieniami i relacjami prasowymi z czasów, kiedy przed ponad 100 laty państwo polskie podnosiło się z kajdan niewoli. Przy obecnych możliwościach technicznych dotarcia do tych materiałów, wypowiedzi polityków wydają są skandaliczne.
Nasi przodkowie nie tylko swoją krwią i potem włożonym w pracę nad budową odrodzonej Polski dali nam dziedzictwo narodowe. Pozostawili również receptę na zagrożenie dla bytu naszej Ojczyzny w kwestii niedopuszczenia do powstania Judeo-Polonii: (…) Nie wolno patrzeć dłużej obojętnie, jak własność nasza coraz bardziej przechodzi w ręce obcego narodu, jak jego rośnie, a nasza umniejsza się… Z chwilą, gdy wiemy, że to (…) drugi naród obok nas stoi, musimy traktować go tak, jak się obcy naród traktuje; nie możemy powierzać mu funkcyi naszego życia. Funkcye te musimy przejąć sami. Musimy sięgnąć po te pola pracy i zarobku, które oddawaliśmy mu dotychczas w mniemaniu, że oddajemy je swoim. Naród nasz dusi się sam na swej małej przestrzeni. Miliony własnych rąk eksportujemy, nie znajdując dla nich chleba, a miliony obcych mielibyśmy zatrudniać? Byłoby to potworne, gdyby miało trwać nadal….
Krzysztof Żabierek
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!