Ach, co za zawód! Gdyby sprawa dotyczyła czegoś błahego, to można by za Franciszkiem Fiszerem powiedzieć, że „cały pogrzeb na nic” – ale nie chodzi przecież o pogrzeb, tylko o odwołany przyjazd prezydenta Trumpa do Warszawy na obchody 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej. Co prawda przybędzie wiceprezydent Mike Pence, ale wiadomo, że wiceprezydent w Ameryce nie ma wielkiego ciężaru gatunkowego, więć gdyby nawet pan prezydent Duda odważył się go zapytać o ustawę 447 JUST, to pewnie udzieliłby odpowiedzi wymijającej. Oczywiście pan prezydent Duda na taka samowolkę nawet wobec wiceprezydenta Pence`a się nie odważy, podobnie jak chyba nie odważy się zagadnąć o tę sprawę sektarza stanu Mike Pompeo, który nie tak dano otrzymał od 88 senatorów list z żądaniem, by wobec Polski podjął „śmiałe kroki”. Z tego listu widzać, że siekiera już do pnia przyłożona i czekamy tylko na wybory, by rozpoczęła się rąbanka. Mike Pompeo będzie bowiem musiał złożyć Kongresowi sprawozdanie, jak Polska przygotowuje się do przeforsowania „kompleksowego ustawodawstwa”, które żydowskim roszczeniom nadaloby pozory legalności – a co powie Kongres, to mniej więcej już wiemy. Senat w przytłaczającej większości opowie się za podjęciem „śmiałych kroków” wobec Polski, a nie sądzę, by Izba Reprezentantów zachowała się inaczej. Kongresmani doskonale przeciez wiedza, że gdyby któryś nie ;poparł „śmiałych kroków”, to zaraz jakieś dziecko by sobie przypomniało, ze przed 40 laty było molestowane i zanim sprawa by się wyjaśniła, to koniec kariery: „trup baronowo, grób baronowo, plajta, klapa, kryzys, krach!” jeśli natomiast taki jeden z drugim kongresman będzie słuchał się AIPAC-u, to będzie żył aż do smierci, niczym pączek w maśle. Nawiasem mówiąc, kiedyś właśnie taka przyszłość wywróżyła mi Cyganka: „będziesz żył aż do śmierci, aż ci się zawierci!” – więc jak zacznie mi się zawiercać, to będzie to nieomylny znak, że to już. Podobnie było w przypadku księcia Czartoryskiego, który miał ze swoim włoskim lekarzem umowę wsparta obietnicą testamentowych dukatów, że nie będzie przed swoim pacjentem ukrywał prawdy o stanie jego zdrowia. Toteż pewnego dnia, gdy ksiażę grał w wista z nuncjuszem papieskim i francuskim ambasadorem, przyszedł Włoch, by zbadać pacjenta i z miny lekarza książę wywnioskował, że dobrze nie jest. – Czy to już? – zapytał – a Włoch kiwnął głową. Książę wrócił tedy do swoich karcianych partnerów i wyekskuzował się wobec nich, że „dzisiaj partii nie dokończymy, bo muszę iść umrzeć”.
Sam nie wiem, dlaczego zboczyłem w tę akurat stronę, bo przecież przygotowujemy się do uroczystych obchodów 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej. Wprawdzie prezydenta Trumpa nie będzie, ale za to będzie prezydent Niemiec Walter Steinmeier, a ponadto swój przyjazd do Warszawy zapowiedziała również Nasza Złota Pani – tym razem na szczęście bez licznej asysty wojskowej, jak to było 80 lat temu. Nie znaczy to oczywiście, że celem tej Obecności będą wyłącznie wspominki. I bez asysty wojskowej można przeciez wiele spraw załatwić, zwłaszcza w sytuacji, gdy siekiera do pnia jest już przyłożona. Bardzo możliwe, że o to właśnie chodzi, bo ma przyjechać też ukraiński prezydent Zeleński. Jak pamiętamy, pełnomocnik Departamentu Stanu do spraw zwalczania antysemityzmu w Europie, pan Elan Carr, z jego powodu i z powodu jego pierwszego ministra Włodzimierza Hrojsmana, bardzo Ukraińców pochwalił – ze nie ma wśród nich antysemityzmu. W Polsce za to jest, o czym codziennie jesteśmy informowani jak nie przez żydowską gazetę dla Polaków pod redakcją potomka sowieckich kolaborantów, to przez biuletyn propagandowy obozu zdrady i zaprzaństwa, wykupioną niedawno przez amerykańską firmę Discovery Communications, kierowaną przez pana Dawida Zaslawa, z pierwszorzędnymi korzeniami. Skoro taki uporczywy antysemityzm utrzymuje się naszym bantustanie, to czyż nie jest rzeczą naturalną, żeby zrobić z tym porządek? A w jaki sposób można zrobić z tym porządek? Ano w taki, że najsampierw żydowskie organizacje przemysłu holokaustu, przy pomocy presji wywieranej na władze naszego bantustanu przez Naszego Najważniejszego Sojusznika pobiorą od nas haracz pod pretekstem „roszczeń” dotyczących „własności bezdziedzicznej”, a potem przyjdzie kolej na rozstrzygnięcie polityczne – na przykład, żeby z Zachodniej Ukrainy i z Generalnego Guberna… – to znaczy pardon – z jakiego znowu „Generalnego Gubernatorstwa”? Nie z żadnego „Generalnego Gubernatorstwa”, tylko zwyczajnie – z tej części Polski, która znajduje się na wschód od granicy zaznaczonej w art 116 niemieckiej konstytucji – stworzyć Judeopolonię.
Dopiero w tym kontekście można ocenić finezję zachowania prezydenta Donalda Trumpa, który sprytnie wykorzystał nadciagający nad Florydę huragan, żeby nie być obecny przy dzieleniu tego tortu. Można się było tego spodziewać już po zaskakującej deklaracji amerykańskiego prezydenta podczas konferenci prasowej z udziałem pana prezydenta Dudy. Pan prezydent Duda narzekał na Rosję, a prezydent Trump – na Chiny – ale kiedy już się wynarzekał, prezydent Trump nieoczekiwanie oświadczył, że jest przekonany iż wkrótce Polska, podobnie jak Stany Zjednoczone, będzie miała dobre stosunki z Rosją. Ano nie da się ukryć, że jeśli USA chcą jakoś rozwiązać kwestię chińską, to dobrze byłby zapewnić sobie przynajmniej neutralność Rosji. Pytanie, co Rosja by za to chciała. Ano, na pewno uznania rozbioru Ukrainy – z czym prezydent Zełeński prawdopodobnie już z sercu swoim się pogodził, no i – w ramach „środków budowy zaufania” – utworzenia na obszarze między zjednoczonymi Niemcami, a Rosją „strefy buforowej” – o której wspominał jeszcze w 1987 roku podczas wiedeńskiego spotkania ministrów spraw zagranicznych OBWE sowiecki wówczas minister spraw zagranicznych Edward Szewardnadze. Judeopolonia w takim kształcie znakomicie się na taką strefę nadaje tym bardziej, że i proces zjednoczenia Niemiec zostałby wtedy doprowadzony do końca, więc wszyscy ważniejsi uczestnicy tego porozumienia byliby zadowoleni. Prezydent Trump zaś będzie mógł podczas przyszłorocznej kampanii wyborczej śmiało zacytować obywatelom polskiego pochodzenia dobrego wojaka Szwejka: „ja, ludzie kochani, jestem niewinny”, bo jużci – własną piersią zasłaniał wtedy Florydę przed zbrodniczym huraganem.
I dopiero na tym tle możemy docenić dalekowzroczność sygnatariuszy listu do prezydenta Trumpa, skarżących mu się na zbrodniczy despotyzm Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego. Nawiasem mówiąc, ten list jest bardzo podobny do supliki przywódców Konfederacji Targowiskiej do imperatorowej Katarzyny. Skarżyli się tam oni na despotyzm Stanisława Augusta w przekonaniu, że dla ofiar takiego despotyzmu Katarzyna będzie miała czułe serce i z pewnością obmyśli dla nich jakąś rekompensatę. Jak to się skonczyło – wiadomo, ale wiadomo też , że każdy okupant potrzebuje kolaborantów – no i 23 już się zgłosiło. Jestem pewien, że nie tylko pani Żorżeta, ale i ambasadoressa Izraela wciągnęła sygnatariuszy na listę – bo lepiej będzie, gdy żydowscy okupanci będą unikali ostentacji – a do tego tubylczy kolaboranci bardzo się przydadzą. Inna sprawa, że i z tym rozmaicie bywa, bo kiedy Szczęsny Potocki po II rozbiorze przyjechał do Petersburga gdzie próbowaqł użalać się nad losem ojczyzny, ale Katarzyna tupnęła nogą i powiedziała: „pańska ojczyzna jest tutaj!”
Stanisław Michalkiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!