Chyba każdy kolekcjoner książek zgodzi się ze mną, że trudno znaleźć satysfakcjonujący klucz do układania ich na półkach. Seriami? A co, jeśli część serii to książki a część to komiksy, lub w danej serii znajdują się gry paragrafowe? Formatami? Przecież nawet cykle książkowe mogą mieć różne wydania i formaty. Autorami? Przecież autor może pisać książki należące do całkowicie różnych gatunków. No to może gatunkami? Niestety, te bardzo lubią się przeplatać jak na przykład kryminały historyczne czy wojenne romanse.
Dziś przyjrzę się właśnie książce łączącej dwa gatunki, a właściwie podgatunki fantastyki: steampunk i fantasy. Pierwszy tom cyklu ,,Blackwater” o podtytule ,,Magia i stal” autorstwa Nika Pierumowa to z jednej strony kraj opierający się w całości na technologii pary, prowadzący podboje za pomocą pancernych, bojowych pociągów i ze społeczeństwem zbliżonym do tego żyjącego w czasach królowej Wiktorii; z drugiej zaś dziki lud żyjący na mroźnych pustkowiach, którego magowie stają się powstrzymać parowe maszyny wojny. Jak wypadła ta mieszanka?
Panienka z dobrego domu na wojnie
Świat po tajemniczym Kataklizmie. Dwunastoletnia Molly Blackwater mieszka w Nord Jorku, mieście należącym do Królestwa położonym na wyspach brytyjskich, które po Kataklizmie stały się półwyspem. Jej ojczyzna toczy wojnę z dzikimi Rooskies ze wschodu. Dziewczynka, choć trzymana krótko przez matkę i wychowywana na idealną panienkę z dobrego domu jest zafascynowana technologią i potrafi być niepokorna nawet, jeśli wie, że dostanie za to klapsa pasem, lub spędzi jakiś czas o chlebie i wodzie. Niestety, pewnego dnia Molly odkrywa w sobie zdolności magiczne a dobrze wie, że władze zabierają takie osoby (które, nota bene, mogą eksplodować w każdej chwili), które już nigdy nie wracają. Panna Blackwater zaciąga się więc na pociąg pancerny ,,Herkules”, który właśnie wraca na front. Tam poznaje starszą bosman, pannę Barbarę z którą nawiązuje pełną ciepła więź. Wkrótce jednak Molly znajdzie się całkiem sama wśród Rooskies. Ci obiecują, że puszczą ją do do domu – pod jednym warunkiem…
Recenzja
Na samym początku należy zaznaczyć, że opis na tylnej okładce wprowadza w błąd, gdyż książka nie posiada elementów cyberpunku. Nie ma tu sztucznej inteligencji, komputerów, cyborgów czy ludzkich umysłów przeniesionych w świat cyfrowy. Nik Pierumow stworzył świat podzielony przez technologię i magię z tajemnicą Kataklizmu w tle. Nie jest jasne kiedy się zdarzył i czym ten kataklizm był, ale to właśnie on był odpowiedzialny za powstanie magii. Mam nadzieję, że wątek ten zostanie jeszcze rozwinięty. Molly jest bardzo sympatyczną bohaterką, nie jest doskonała, ale też nie irytująca i aż chce się jej kibicować.
Niewątpliwą zaletą powieści Pierumowa jest przedstawienie kultur obu nacji (oczywiście wzorowanych na Brytyjczykach i Rosjanach), choć nie ukrywam, że pomimo tego, że oba światy są fascynujące to… strasznie trącą sztampą. Mieszkańcy Nord Jorku są butni, przeświadczeni o swojej wyższości nad ,,dzikusami” i stawiają postęp ponad wszystko, zaś Rooskies tylko się bronią, pragną żyć w spokoju a na pierwszym miejscu stawiają honor i słowność.
Książka jest, moim zdaniem, podręcznikowym przykładem dobrej, rzemieślniczej roboty. Nie nudzi, posiada kilka zapadających w pamięć scen (jak na przykład ta, w której pada słowo ,,córeńko”) i sprawnie skonstruowany świat; jednocześnie nie grzeszy oryginalnością sięgając do (nad)używanych toposów i jest przewidywalna. Nik Pierumow jest pisarzem cenionym, jednak, choć lektura książki sprawiła mi frajdę, po pierwszym tomie ,,Blackwater” nie umieściłbym go w gronie moich ulubionych autorów.
Jeśli oczekują państwo książki wciągającej do ostatniej strony, oryginalnej i pełnej świeżych pomysłów to ,,Magia i stal” może rozczarować. Jednak jako lekkie czytadło sprawdza się wyśmienicie.
Stefan Aleksander Dziekoński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!