Na stronie internetowej „Polacy Grodzieńszczyzny” ukazał się artykuł pt. „Kogo prowokuje polskość Wincentego Kalinowskiego?”, w którym zwolennicy akcji „Pamiętam, Kim Jestem!”, zainicjowanej przez Fundację „Młode Kresy” przed zbliżającym się spisem ludności na Białorusi, polemizują z krytycznymi opiniami na temat akcji, które ukazały się w niektórych nacjonalistycznie zabarwionych mediach białoruskich oraz na profilach białoruskich działaczy narodowych w mediach społecznościowych.
Publikujemy wspomniany artykuł w całości, w wersji, w której ukazał się na stronie polacygrodzienszczyzny.blogspot.com:
Kogo prowokuje polskość Wincentego Kalinowskiego?
Akcja popularyzacji polskości przed spisem powszechnym na Białorusi osiągnęła już jeden z zakładanych celów. Wobec kampanii „Pamiętam, Kim Jestem” mało kto już pozostaje obojętnym. Dzięki mediom udało się między innymi nagłośnić palący, ale trochę zapomniany problem praktycznego niemal braku polskich szkół i przedszkoli na Białorusi.
Z kolei pod postawioną przez nas tezą, iż liczebność Polaków na Białorusi podczas zbliżającego się spisu może zostać zaniżona, podpisali się już tak zasłużeni działacze na rzecz miejscowej polskości jak Andżelika Borys czy Andrzej Poczobut. O takim prawdopodobieństwie mówi też w rozmowie z „Polakami Grodzieńszczyzny” Renata Cytacka, polska działaczka oświatowa z Litwy i radna miasta Wilna.
Na swojej ziemi ojczystej jako Polacy mamy prawo czuć się u siebie, choć niektórzy zdążyli już powiedzieć, że to „prowokacja”. Polacy na Grodzieńszczyźnie, Brasławszczyźnie, ale też na Polesiu czy Ziemi Mińskiej mają prawo i obowiązek uprawomocnić swoją obecność na tych terenach. A zrobić to mogą przede wszystkim przez historię i symbole przez nią dostarczane. Bez odwołań do nich, bez integrowania się wokół nich – szczególnie, gdy na Białorusi faktycznie zakazuje się nauki w języku polskim – nie pozostanie nam nic innego, jak zostanie „kościelnymi Polakami”.
Tymczasem, nie chcemy pozostać jedynie lokalnym folklorem. Naród to pojęcie polityczne, naród to ta grupa, gdzie można realizować dobro wspólne. Stanowimy część polskiej wspólnoty narodowej, bo za taką się uważamy, dlatego nie ma mowy o „kościelnych Polakach” czy „spolonizowanych Białorusinach”.
Wincenty Konstanty Kalinowski to jedna z tych pomnikowych postaci, która dzierżyła sztandar polskości na tych ziemiach. Do mieszkańców naszych terenów zwracał się w następujący sposób:
„[…] czyż my, dzieci, siedzieć będziemy? My, którzy mieszkamy na polskiej ziemi, którzy jemy polski chleb, my, od wieków Polacy […] Kto z Rządem Polskim, temu prawdziwa wolność” („Pismo ad Jaska Haspadara s pad Wilni da mużyków ziemli polskoj”).
My, Polacy tych ziem, możemy być dumni, że tak nasi wybitni rodacy są bohaterami dla innych narodów i wcale nam to nie przeszkadza. W końcu Wincenty Kalinowski jako rewolucjonista o przekonaniach lewicowych starał się skłonić do poparcia powstania także ludność wiejską, która mówiła „po prostemu”. Białoruski historyk Andrej Unuczak z Narodowej Akademii Nauk Białorusi przypomina, że Kalinowski pisał w słynnych „Listach spod szubienicy”, iż „sprawa polska to nasza sprawa, to sprawa wolności”. Polski bohater narodowy pisał również: „[…] sieć, która oplata nas we wszystkich klasach i łączy z Polską, ma taki fundament w tradycjach i nawet zabobonach, że rozplątanie go, zniszczenie i stworzenie na nowo potrzebuje stuletniej, systematycznej i mądrej pracy. Agitatorzy, którzy zbierają się ze wszystkich krańców Rosji, niczego u nas nie zrobią w sprawie połączenia, tylko oszukują siebie”.
Wyjaśnienia wymaga też przywiązanie Wincentego Kalinowskiego do miejscowych prawosławnych chłopów, „mużyków” (stąd i „Mużyckaja Prauda”, skąd pochodzi cytowane wcześniej „Pismo ad Jaska…”). Jak pisze polski badacz Wojciech Śleszyński, najwięksi twórcy polskiej kultury – Adam Mickiewicz, Stanisław Moniuszko – czerpali z tej skarbnicy ludowej tradycji […] Zainteresowanie kulturą ludową nie oznaczało jednak, w opinii miejscowej szlachty, próby zrównywania społeczności wiejskiej z dworem. Wspomniany autor, powołując się na białoruskiego badacza Alesia Smalańczuka, pisze również: „Podkreślanie przez miejscową szlachtę i ziemiaństwo przywiązania do lokalnego, jak to wówczas wymiennie nazywano, ruskiego lub litewskiego dziedzictwa, nie oznaczało odcinania się od polskiej wspólnoty państwowo-narodowej”.
Z kolei Grigory Ioffe z amerykańskiego Radfor University pisze, iż Kalinowski „popierał ideę wielkiej misji polskiego katolicyzmu w sprawie oświecenia i wyzwolenia miejscowych – przeważnie prawosławnych – chłopów”. Tłumaczyć to może zresztą jego przychylność wobec ludności chłopskiej. Sama „białoruskość” – czy to Wincentego Kalinowskiego czy ludności wiejskiej zamieszkującej jego rodzinne strony – nie niosła ze sobą żadnych treści politycznych. Ioffe twierdzi, iż nazwa Białoruś jako toponim oraz Białorusinów jako etnonimu zostały odgórnie przyjęte przez mieszkańców tych terenów dopiero w wyniku powstania Białorusi radzieckiej.
W istocie Wincenty (takim imieniem się podpisywał) Kalinowski był dzieckiem osieroconym przez przedrozbiorową Rzeczpospolitą, która upadła w XVIII wieku i którą należy rozumieć (tak jak ją zdefiniowała jeszcze Konstytucja 3 Maja 1791 roku) jako niepodzielną całość Korony i Litwy. Nawet białoruscy historycy nie ukrywają, że z biegiem czasu w Wielkim Księstwie Litewskim było coraz mniej tego, co niepolskie: „Z biegiem czasu polski wpływ na ludność Wielkiego Księstwa Litewskiego wciąż się wzmacniał. Szlachta przeszła na katolicyzm i się polszczyła. W 1696 roku język polski został ogłoszony państwowym w Wielkim Księstwie Litewskim”.
Zresztą, właśnie podczas Powstania Styczniowego Komitet Prowincjonalny Litewski ogłasza 29 stycznia 1863 roku, że „węzeł całego powstania jest na Litwie. Powstanie Litwy decyduje o zmartwychwstaniu Polski i o śmierci wroga”. Z kolei 3 marca 1863 roku ogłoszono, że „Polszcza podniałasia za waszu i swoju swobodu”. Sam Wincenty Kalinowski blisko współpracował zaś z dyktatorem powstania Romualdem Trauguttem. Natomiast inny działacz, który powinien być dla Białorusinów wiarygodny, a więc Edward Woyniłlowicz, opisywał, że w roku 1881 roku miejscowy białoruski woźnica mówił w okolicach Bramy Smoleńskiej: „A wot ciapier my prajechali u Polszczu”.
Adam Mickiewicz, kolejna wybitna postać z polskiej historii, wkłada w usta Podkomorzego z „Pana Tadeusza” takie oto słowa:
„Bracia! Ogłosił wam ksiądz na ambonie
Wolność, którą Cesarz-Król przywrócił Koronie,
A teraz Litewskiemu Księstwu, Polszcze całej
Przywraca, słyszeliście rządowe uchwały
I zwołujące walny sejm uniwersały” .
Z powyższego wynika, że Mickiewicz traktował Litwę i Koronę jako jedną Polskę. Zresztą, inne jego dzieło nosi przecież tytuł „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”. We Włoszech poeta inicjuje z kolei powołanie Legionu Polskiego.
Ciężko jako kogoś innego niż Polaka traktować również Tadeusza Kościuszkę. W Odezwie do duchowieństwa polskiego [rzymsko-katolickiego – PG], grecko-orientalnego, nieunickiego, tak zakonnego, jako i świeckiego, wydanej 7 maja 1794 roku pod Połańcem, zwracał się on następująco:
„Przekonajcie się, że w prawdziwej Ojczyźnie waszej wiernymi będąc, do Narodu Polskiego stateczne przywiązanie utrzymując, staniecie się godnymi używania praw i przywilejów wolności i wszelkich dobrodziejstw rządu słodkiego, którego się krwią swoją dokupują Polacy” .
Sam Kościuszko, jako rewolucjonista i republikanin, inspirowany ideami Oświecenia, był zwolennikiem ujednolicenia narodu poprzez polonizację wszystkich jego warstw, a poprzez to – awans niższych warstw społecznych, dotychczas wykorzystywanych przez szlachtę. Sam będąc szlachcicem, chciał poprzez polonizację zrealizować swój radykalny jakobiński program społeczny. Trzeba więc dużo złej woli i/lub niewiedzy, żeby odmawiać mu polskości, a w nawiązywaniu przez Polaków do jego postaci doszukiwać się „prowokacji”. Nie inaczej jest ze wspomnianymi Kalinowskim oraz Mickiewiczem. Zresztą, w białoruskiej historiografii spotkać się można z określeniem Mickiewicza mianem „polskiego poety białoruskiego pochodzenia, jednego z liderów lewicowo-demokratycznego skrzydła polskiej emigracji”. Jakkolwiek też Kościuszko czy Mickiewicz odczuwali związki czy też sentyment do lokalnego folkloru, który dziś moglibyśmy nazywać w dużym uogólnieniu „białoruskim”, tak bez wątpienia kategorią nadrzędną był dla nich Naród Polski, stojący ponad lokalnymi regionalizmami. Wspólnotą, do której adresowali oni swoje idee, byli bez wątpienia Polacy.
W przypadku Kościuszki wskazuje na to między innymi przysięga, jaką złożył w Krakowie 24 marca 1794 roku:
„Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samowładności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna męka Syna Jego”.
Z kolei poprzedzający przysięgę Kościuszki Akt Powstania Obywatelów, Mieszkańców Województwa Krakowskiego wskazywał wyraźnie, że wówczas terminy „Polska” i Rzeczpospolita” stosowano zamiennie, jako synonimy odnoszące się do tego samego terytorium i tego samego państwa:
„Uwolnienie Polski od obcego żołnierza, przywrócenie i zabezpieczenie całości jej granic, wytępienie wszelkiej przemocy i uzurpacji, tak obcej, jak i domowej, ugruntowanie wolności narodowej i niepodległości Rzeczypospolitej, ten jest cel święty powstania naszego”.
Z perspektywy Kościuszki i jego ówczesnych rodaków nie istniało rozróżnienie na Polskę i Litwę – dla nich Polską była całość terytorium przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Taki był też duch tamtej epoki, szczególnie w XVIII-wiecznej Polsce, która przyjęła centralistyczną Konstytucję 3 Maja, a wraz z nią – Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów. W tym dokumencie pada też nazwa Rzeczpospolita Polska jako odnosząca się do całości terytorium Korony i Litwy łącznie. Kto więc wie, czy gdyby dzieło odnowienia Rzeczypospolitej przetrwało i gdyby udało się ją wtedy obronić, to czy byłoby dziś komu twierdzić, że Kościuszko czy Kalinowski byli Białorusinami?
Oczywiście, Kościuszko urodził się na terytorium dzisiejszej Białorusi i temu nikt nie zaprzecza, ale jest to zawodna metoda. Na przykład współautorka ówczesnego rozbicia Rzeczypospolitej, caryca Katarzyna II, urodziła się w Szczecinie. Czy wobec tego dziś możemy nazywać ją „Polką”, bo Szczecin należy do Polski..? A może była Polką, tylko sama o tym nie wiedziała, tak jak Kościuszko czy Kalinowski nie wiedzieli o tym, że byli Białorusinami..?
„Narodowo” nastawieni Białorusini doskonale rozumieją, że ich idea potrzebuje symboli, potrzebuje historycznych postaci, do których można się odwoływać. Takich postaci, które pozwolą im samym na przedstawianie się w charakterze kontynuatorów wielkich historycznych idei. Niech będą to nawet postacie z polskiej historii. My, Polacy, nie musimy postrzegać tego jako czegoś złego, bo co do polskości naszych bohaterów, poetów, żołnierzy nie mamy wątpliwości. Ale takich bohaterów potrzebujemy tak samo jak każdy, kto chce, by tożsamość jego własnego narodu przetrwała i się rozwijała.
A może zrobienie z nas „kościelnych Polaków” jest jednym z celów tak rozumianego „patriotyzmu” białoruskiego? Na szczęście dobrze wiemy, że ani Kościuszko, ani Mickiewicz, ani Wincenty Kalinowski nigdy by czegoś takiego nie poparli – dlatego i my nigdy tego nie poprzemy.
Polacy Grodzieńszczyzny
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!