Donald Tusk w rozmowie z „Wyborczą” został zapytany o to, czy pójdzie do nieba, czy do piekła. – Oczywiście, że do nieba – stwierdził.
– Tak sądzi moja córka. Syn – nie wiem, bo czasem się spieramy – dodał.
Został zapytany także o to, za co miałby iść do nieba. – Tyle tego… Żartuję. Ale jak lecę do Polski i samolot kołuje nad Warszawą czy Gdańskiem, to widać, ile zbudowaliśmy. Nie miałem kilofa w ręku, ale to się stało w czasach, kiedy byłem premierem. Udało nam się, bez porównania z jakimkolwiek innym krajem w Europie, wykorzystać środki europejskie. Nazywałem to – tylko trochę na wyrost – drugą odbudową Polski po wojnie – przekonywał.
Pytany o największe zaniechanie odparł. – W życiu zawodowym nie mam poczucia zaniechania – oświadczył.
Gratulujemy pewności siebie…
Źródło: telewizjarepublika.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!