Tylko jednej nocy w miejscowości Hoszowie zagryzły one 13 psów. Z kolei w oddalonej o 5km wsi Rabe wilkom udało się dopaść i zabić dorosłego konia, a w Bandrowie Narodowym: dwie jałówki, źrebaka i dziesięć owiec. Mieszkańcy Bieszczad są przerażeni i boją się wychodzić na spacer do lasu.
Jak informuje lokalny portal nowiny24.pl w listopadzie ub.r w Bandrowie, Hoszowie i Moczarach panowała istna rzeź. Gospodarze znajdowali pozagryzane na śmierć zwierzęta.
Jeden z gospodarzy miał wyprowadzić na łąkę kilkanaście koni. Chwilę potem pojawiła się wataha 24 wilków, która zagryzła źrebię.
Innym razem wilki zagryzły dwie jałówki, które ważyły po 250kg. Agresywne zwierzęta w dwa lata potrafiły zagryźć 58 owiec u jednego gospodarza.
Mieszkańcy coraz bardziej zaczynają obawiać się o swoje zdrowie. Zwłaszcza, że wilki zaczęły wkraczać też na podwórka i zagryzają pilnujące domostw psy. Potrafią również zaatakować w okolicach wyciągu narciarskiego, który mieści się przy lesie. Notorycznie powtarzające się ataki dzikich zwierząt spowodowały, że mieszkańcy przestali chodzić na leśne spacery.
Jak podkreśla lokalny portal „drapieżnik zszedł do wsi, bo w lasach wyjadł już niemal wszystko, co było”. Zwierzęta nie boją się już nawet człowieka. Wilk znajduje się on pod ochroną.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!