Jak donosi portal polsatnews.pl premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern wraz ze swoim partnerem chciała wejść do jednej z popularnych kawiarni w Wellington. Okazało się jednak, że nawet najważniejsza osoba w państwie musi przestrzegać zasad dystansowania społecznego. Pracownicy lokalu wytłumaczyli, że w środku siedzi już zbyt dużo ludzi.
O niecodziennej sytuacji poinformował na Twitterze jeden z internautów – świadek zamieszania. “O mój boże, Jacinda Ardern właśnie próbowała wejść do Olive, ale jej nie pozwolono, bo nie ma już miejsc” – napisał.
Na tweeta odpowiedział partner pani premier, Clarke Gayford. “Muszę wziąć pełną odpowiedzialność za tę sytuację. Przegapiłem sprawę i nigdzie nie zarezerwowałem” – napisał.
Okazało się jednak, że cała sytuacja skończyła się szczęśliwie dla premier. Gdy para była już w sporej odległości od lokalu, nagle jeden z pracowników wybiegł z kawiarni, dogonił niedoszłych klientów i oznajmił, że akurat zwolnił się jeden stolik. “A+ za serwis” – skomentował Gayford na Twitterze.
Od czwartku w Nowej Zelandii mogą działać restauracje, kawiarnie, kina, centra handlowe. Można też podróżować po całym kraju.
Szkoły będzie można otwierać od następnego poniedziałku 18 maja, a bary – od czwartku 21 maja. Zgromadzenia wciąż są ograniczone do 10 osób.
Ostatnie trzy nowe przypadki zakażenia koronawirusem w kraju odnotowano w poniedziałek. Łącznie koronawirusem zakażonych było 1498 osób, zmarło 21. Ponad 90 proc. pacjentów (1428) wyzdrowiało.
Jak widać zasady są dla wszystkich.
Źródło: polsatnews.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!