Jak informuje portal pch24.pl ujawnione w filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” informacje sugerujące związki pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią oburzyły środowisko LGBT+. Lewicowcy tak chętnie atakujący Kościół za przestępstwa duchownych, wzbraniają się przed oczyszczeniem własnych szeregów.
Co tak w zburzyło homolobby? Otóż w filmie braci Sekielskich znalazł się kilkuminutowy fragment, w którym prezentowane są wypowiedzi bp. Mirosława Milewskiego, ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego oraz Tomasza Terlikowskiego. Komentatorzy identyfikują problem istnienia w Kościele „lawendowej mafii” i wskazują, że rozwiązanie problemu nadużyć w Kościele związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci będzie bardzo trudne, jeśli nie rozwiązany zostanie problem homoseksualizmu wśród duchownych. Komentatorzy nie twierdzą, że występuje tu zależność „wprost”, niemniej zauważają istniejące związki między homoseksualizmem a pedofilią.
Tego rodzaju tezy zaatakował Jacek Dehnel, poeta nie kryjący swoich homoseksualnych upodobań. „Ten homofobiczny bluzg o Lawendowej Mafii i powiązanych zjawiskach trwa w filmie zaledwie trzy minuty. Ale nie sposób ocenić szkód, które Sekielscy tymi trzema minutami spowodowali w społecznym spojrzeniu na i tak prześladowaną mniejszość” – napisał na Facebooku. Jego zdaniem, w „kraju szalejącej homofobii, najbardziej homofobicznym w całej Unii, gdzie kościół z PiSem rozpętał wielką akcję propagandową przeciwko – so to speak – mnie i mojemu ludowi, Sekielscy wprost przekazują dalej tę homofobiczną propagandę, która jest kompletnym, cynicznym łgarstwem kościoła, wycelowanym w nas, żeby ratować tyłki biskupów i pedofilów w sutannach”.
W podobnym tonie wypowiada się „Krytyka Polityczna”. Jak czytamy w komentarzu do filmu: „w ważnym i potrzebnym filmie Zabawa w chowanego pojawiają się skandaliczne fragmenty, które przekreślić mogą walkę nie tylko o godność osób LGBT+, ale także o prawa ofiar molestowania seksualnego. Nie ma bowiem bardziej szkodliwej prawdy niż ta, która wymieszana jest z półprawdą czy manipulacją. Powiedzmy to wprost: molestujący dzieci księża są przestępcami, a ich orientacja seksualna nie ma tu nic do rzeczy”.
Skąd ta alergiczna reakcja homolobby? Ano spowodowana jest ona celną diagnozą, której nagłośnienie środowisku podobać się nie może, bo jest niewygodne. „Na rękę” jest bowiem utożsamianie kleru z pedofilią. W tym przypadku lewicowcy nie silą się na troskę o prawdę i dobra osobiste księży, uderzają „na odlew”, bo – wedle ich narracji – każdy kapłan to potencjalny prześladowca dzieci.
Owszem, molestujący dzieci księża są przestępcami, ale o tym, że gros tych tragicznych przypadków ma związek z homoseksualizmem sprawców mówić nie można? Nie są to wymysły, ale wnioski z badań prowadzonych od lat. Dość przypomnieć, że niemieccy naukowcy działający na zlecenie tamtejszego Episkopatu, potwierdzili zależność pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią. Badania te dotyczyły nadużyć seksualnych pośród tamtejszych duchownych z lat 1946 – 2014.
Naukowcy określili, że w 62 proc. ofiary księży pedofili, to chłopcy (byli oni zatem wykorzystywani przez homoseksualistów). Gdy ten odsetek skrzywdzonych przyłożymy do liczby homoseksualistów w populacji (szacowanej na ok 2 proc.), okazuje się zatem, że wśród sprawców czynów pedofilskich wśród duchownych mamy olbrzymią nadreprezentację osób o tych właśnie preferencjach seksualnych.
Mało tego, zależność między homoseksualizmem a pedofilią potwierdziły trzy inne niezależne od Kościoła instytucje: uczelnia kryminologiczna John Jay College przy Uniwersytecie Miasta Nowy Jork, Królewska Komisja ds. Odpowiedzi Instytucji na Wykorzystywanie Seksualne Dzieci w Australii oraz Wielka Ława Przysięgłych stanu Pensylwania.
Tego rodzaju głosy wskazujące na związek między homoseksualizmem a pedofilią pojawiały się w przestrzeni medialnej już po filmie Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Problem nie został jednak wyraźnie wypowiedziany w filmie i nie miał szans na przebicie się przez tęczową ścianę milczenia. Problem zauważył wówczas prof. Jacek Zaleśny z Uniwersytetu Warszawskiego, który na antenie Polskiego Radia 24 ocenił, że „mniej więcej 0,5 proc. księży katolickich ma problem z homoseksualizmem. Dopiero w tej grupie intensywnie występuje pedofilia. To jest zjawisko typowe dla zdarzeń homoseksualnych. Badania pokazują, że wśród pedofilów dominują homoseksualiści” – mówił.
Problem opisywali również dr Paul Cameron i dr Kirk Cameron. Wskazywali oni, że pedofilia i homoseksualizm nie są odrębnymi orientacjami seksualnymi i podkreślali, że coś takiego, jak orientacja pedofilska po prostu nie istnieje. Ich zdaniem zainteresowanie nieletnimi po prostu wiąże się niekiedy z homoseksualizmem.
Przypomnijmy w tym kontekście jeszcze jeden istotny wątek – edukacji seksualnej w szkołach. Tak się składa, że środowiska LGBT+ lobbują za wprowadzeniem do szkół standardów WHO w tym zakresie. O czym mowa? Ano o tym, że każde dziecko „ma prawa seksualne, które należy respektować, i potrzeby seksualne, które trzeba zaspokajać”. Tak dzieci w wieku 0-4 mają uczyć się masturbacji, 6 latki mają zostać nauczone wyrażania zgody na seks, a 9 latki dowiedzieć się o pierwszych doświadczeniach seksualnych i orgazmie.
Eksperci występujący w obronie dzieci alarmują, że tego rodzaju nieodpowiedzialne i nieproporcjonalne do rozwoju rozbudzanie seksualności dzieci jest dla nich szkodliwe. Przecież na rozbudzonej seksualności i wyrobionej umiejętności zgadzania się na seks przez dzieci korzystają nie tylko rówieśnicy (wczesna inicjacja seksualna jest błędem), ale także pedofile. A taką drogę proponują ci, którzy dziś najgłośniej oburzają się na grzechy Kościoła i na głosy, że problem grzeszników, to nie kwestia li tylko noszenia sutanny, ale w wielu przypadkach homoseksualnych upodobań właśnie.
Bo o tym, że problem nie dotyczy jedynie duchowieństwa jakoś zapomniano. Tymczasem z dotąd publikowanych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego oraz Ministerstwo Sprawiedliwości danych (1990-2018) wynika, że księża bądź zakonnicy stanowią 0,3 procenta osób skazanych w sądach państwowych za wykorzystywanie seksualne małoletnich. W tym okresie średnio każdego roku sądy państwowe, za wykorzystywanie seksualne małoletnich, skazywały 1515 osób świeckich oraz 3 duchownych. Natomiast sądy kościelne skazywały rocznie przeciętnie 8,7 duchownych. Spośród wszystkich skazanych przez państwo jak i ukaranych przez Kościół – duchowni stanowią 0,88 procenta.
Lewacki przekaz ma być jednak jasny: to księża mają problem z pedofilią, a łączenie problemu krzywdzenia dzieci z homoseksualizmem sprawców, to „homofobiczna propaganda” w czystej postaci.
MA
No to gwiazdy dziennikarstwa mają problem…
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!