Tekst dostępny również w języku:
Wielkimi krokami zbliża się kolejna rocznica kulminacyjnej akcji ludobójstwa wobec polskiej ludności cywilnej zamieszkującej południowo-wschodnie tereny II RP, dokonanej przez gloryfikowane obecnie na terenie Ukrainy bandy UPA. Pomimo prób zakłamania historii, naszym obowiązkiem jest dbanie o pamięć o tych, którzy w XXI wieku w środku Europy, ponad 70 lat po zbrodni, nie mają swoich grobów ani miejsc upamiętnienia.
Dlatego też nieodzownym jest przypominanie o tej tragedii poprzez przywoływanie świadectw świadków tamtych wydarzeń. Dziś dla Państwa pragniemy przytoczyć opis, jaki utrwalił się w pamięci mieszkańca województwa stanisławowskiego żołnierza AK Stanisława Jastrzębskiego. Opis związany jest z walką, jaką jego oddział stoczył w okolicach Halicza w sierpniu 1945 roku:
Dwa plutony wkroczyły do wioski i zaczęły przeszukiwać kolejno dom za domem (…) Kilka strzałów zakłóciło dotychczasową ciszę i spowodowało panikę we wsi (…) Banderowcy zdolni byli tylko mordować bezbronnych. W starciu zbrojnym wpadali bardzo szybko w popłoch i uciekali z pola walki. (…) Po przenocowaniu i przygotowaniu jeńców do drogi, następnego dnia, skoro świt wyruszyliśmy w drogę do Halicza. Po drodze mijaliśmy spalone wsie i osiedla, dymiące jeszcze zgliszcza gospodarstw polskich, skąd dochodził przeraźliwy ryk bydła uwięzionego w palących się oborach. Gryzący dym dławił nas w gardle, a powietrze pełne było trupiego odoru. Czułem ogarniające mnie mdłości. To spaleni ludzie, których banderowcy zabili i wrzucili do ognia (…) Mężczyźni poderżniętymi gardłami, kobiety z wyprutymi wnętrznościami, niemowlęta ponabijane żywcem na zakrwawione sztachety. Co musi się stać z człowiekiem, aby doszedł do takiego stopnia zwyrodnienia!
(…) Gdzieniegdzie lekki wiatr rozdmuchiwał dogasające zgliszcza. Pod zwęglonymi belkami stodoły dostrzegliśmy zwłoki kilku kobiet i dzieci. (…) Przed inną chałupą zobaczyliśmy zwłoki zupełnie nagich kobiet z obciętymi piersiami lub rozprutymi brzuchami. Widok jakby z piekła wzięty. Zdawało się, że nie ma kresu okrucieństwa i śmierć. Rzezi tej mogły dokonać tylko osoby pozbawione jakichkolwiek ludzkich uczuć, które nie wiedziały, co to litość i nie miały sumienia. Pomysłodawcami i wykonawcami tych tortur byli banderowcy[1].
Wydarzenia opisane przez Stanisława Jastrzębskiego miały miejsce w 1945 roku i wraz z ideologią banderowską przeniknęły na tereny przyznane Polsce po konferencji jałtańskiej. Symbolem walk z bandami upowskimi jest wielokrotna obrona Birczy. Zakończeniem tych bestialskich mordów, które stara się teraz przemilczeć, była realizacja akcji Wisła, która zakończyła ludobójczą działalność UPA.
Wojciech Michał Niedźwiedziński
[1] S. Jastrzębski, Kresy Wschodnie we krwi, Wrocław 2001.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!