Obywatele rosyjscy zatrzymani pod Mińskiem mogli być pracownikami prywatnej firmy ochroniarskiej, która na podstawie umowy strzeże obiektów energetycznych i zasobów zagranicą, poza Białorusią – powiedział ambasador Rosji w Mińsku Dmitrij Miezencew, dodając, że sprawa ta nie została jeszcze wyjaśniona.
Zdaniem dyplomaty Rosjanie zmuszeni byli zatrzymać się w sanatorium „Biełorusoczka”, ponieważ spóźnili się na lot z lotniska w Mińsku, „kierując się na tranzyt do kraju trzeciego”.
„Zamierzali wylecieć z Mińska 25 lipca i nie zamierzali przebywać na terenie Republiki przez dłuższy czas, a nieco później planowali powrót do stolicy Rosji z innego państwa samolotem, z pominięciem terytorium Białorusi. Podstawą do ich przyjazdu do kraju była zawarta umowa z jedną z komercyjnych firm, zarejestrowanych tu, na Białorusi, i każdy przybyły Rosjanin miał z tym przedsiębiorstwem podpisaną umowę o pracę – powiedział Miezencew.
Dodał on, że interpretacja tej sytuacji przez dziennikarzy jako próba ingerencji w wewnętrzne sprawy Białorusi nie ma podstaw i pomaga „wrogom Państwa Związkowego wprowadzać niezgodę w braterskich stosunkach” między oboma krajami.
„Obywatele Rosji nie są zaangażowani w wydarzenia związane z sytuacją społeczno-polityczną na Białorusi” – stwierdził Miezencew.
Czytaj też:
Na Białorusi zatrzymano rosyjskich bojowników, którzy mieli zdestabilizować sytuację przed wyborami
/ria.ru/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!