„Toczymy walkę na południu z siłami szerokiej koalicji. Widać wyraźnie, że w Syrii powstaje terrorystyczne państwo. Z kolei w Libii działa puczysta Haftar, jego siły, niestety, wspierają [rosyjscy] najemnicy, zwani wagnerowcami i siły zbrojne wspierane przez Abu Zabi. Oprócz nich na tapecie ciągle jest Francja. Nie chcę wywoływać go po imieniu, ale muszę. Jest mną zbyt zaabsorbowany. Mówi, że ma kłopoty z Erdoganem. Panie Macron, będzie pan miał ze mną więcej problemów. Powiedziałem, że nie uczysz się na błędach z historii, najpierw musisz się jej nauczyć” – powiedział dziś prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
#Canlı: Cumhurbaşkanı Erdoğan, Demokrasi ve Özgürlükler Adası'nda düzenlenen Vesayetten Demokrasiye Milli İrade Sempozyumu'nda konuşuyor https://t.co/AqlZz4dCV9
— AA Canlı (@AACanli) September 12, 2020
Dzisiejsze słowa prezydenta Turcji wpisują się w cały ciąg złośliwości, którymi w ostatnich dniach wymieniają się przywódcy Francji i Turcji. Wczoraj przewodniczący tureckiego parlamentu stwierdził, że Francuzi potrafią walczyć tylko z ludźmi uzbrojonymi w dzidy:
Ale Turcja ma dziś przeciwko sobie nie tylko Francję i Grecję, co zresztą wybrzmiało z całą mocą w dzisiejszym przemówieniu Erdogana. Można odnieść wręcz wrażenie, że Ankara zadarła już z całym światem, w tym Stany Zjednoczone, Rosję i Unię Europejską. Ta ostatnia w dniach 24 – 25 września ma obradować nad nałożeniem sankcji przeciwko Turcji, o ile ta nie wycofa swych statków wiertniczych i okrętów wojennych ze spornych wód na Morzu Śródziemnym.
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!