Dziś dla Państwa kolejny przykład „odbudowywania” przez polskie władze silnej pozycji na arenie międzynarodowej. Biorąc pod uwagę fakt coraz wyraźniejszego zarysowywania się na pozycji lidera Niemiec w strukturach Unii Europejskiej, nie dziwi, że Polska usilnie stara się stworzyć przeciwwagę na wschodniej flance. Jak to jednak wygląda, najlepiej świadczą ostatnie wydarzenia.
Na Ukrainie kwitnie banderyzm, stawiane są pomniki ludobójcom naszych przodków, a Andrzej Duda na oficjalnej wizycie prezydenckiej pozdrawia wojsko ukraińskie hasłem towarzyszącym UPA w czasie mordowania Polaków. Sytuacja pogarsza fakt, że sprawujący władzę w Polsce bezgranicznie wspierają obecną Ukrainę z jej nazistowskimi bohaterami, przez co tworzą na arenie międzynarodowej wrażenie tolerowania tego zbrodniczego systemu, czego wyrazem jest ustawiczne pełnienie roli ambasadora spraw ukraińskich na forum europejskim i w kontaktach z Rosją.
Idąc na północ, polskie zaangażowanie w wewnętrzne sprawy Białorusi spowoduje oziębienie stosunków z tym wschodnim sąsiadem, jeśli przy władzy utrzyma się obecny prezydent lub też, o ile dojdzie do zmiany władzy, do przyjęcia roli przez Polskę takiej samej jak w stosunku do Ukrainy, która wymusza kolejne postulaty, łudząc nieokreśloną czasowo nadzieją na możliwość pochówku ofiar ludobójstwa dokonanego przez UPA. Obecnie, w związku z wzmożoną aktywnością polskich czynników politycznych w wewnętrzne sprawy białoruskie, doszło do zmniejszenia się polskiego personelu dyplomatycznego o przeszło 30 członków. Dalsza aktywność Polski w dotychczasowej formie doprowadzi niewątpliwie do uderzenia w gospodarkę poprzez ograniczenie wymiany handlowej, co odczują zwykli obywatele, a nie politycy.
Ostatnim państwem na naszej wschodniej flance jest członek NATO i Unii Europejskiej Litwa. Państwo to, prowadzące nieprzychylną politykę wobec Polaków tam zamieszkujących, ustawicznie „wbija” igły Polsce poprzez wypowiedzi swoich polityków. Obecnie były przewodniczący Sejmasu Arūnas Valinskas w czasie programu telewizyjnego wypowiedział się, że Polaków z Litwy popierających polską partię AWPL-ZChR „na ogół powinno się rozstrzeliwać po jednym na rok, zaczynając od niego”, czyli lidera partii, Waldemara Tomaszewskiego[1]. Ta skandaliczna wypowiedź, pełna wrogości do polskiej mniejszości na Litwie, zapewne przemknie niepostrzeżenie w Brukseli, gdzie tak ochoczo dbają o prawa człowieka. W tym przypadku chodzi przecież tylko o Polaków….
Skierowanie szczególnej uwagi na sprawy, jakie mają miejsce za naszą wschodnią granicą jest decyzją dobrą, o ile prowadzenie tej polityki oparte będzie na prawdzie historycznej i wzajemnym szacunku. Jeśli jednak przedstawiciele polskiego społeczeństwa pamiętają o polskich ofiarach z II wojny światowej jedynie w czasie miłych przemówień dla uspokojenia polskich wyborców, a kiedy padają groźby pozbawienia życia Polaków z ust polityka państwa uznawanego za sojusznicze brak jest zdecydowanej reakcji, nie wierzmy w to, że ktokolwiek i gdziekolwiek będzie poważnie traktował państwo, które dopuszcza się takich czynów.
Krzysztof Żabierek
[1]https://kresy.pl/wydarzenia/byly-przewodniczacy-litewskiego-sejmu-uwaza-ze-polakow-z-litwy-powinno-sie-rozstrzeliwac/
Tekst dostępny również w języku:
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!