„Młodzież wchodzi do kościołów i gromadzi się pod kościołami, aby wyrazić swój gniew. Nie przychodzi dyskutować ani się skarżyć. Przychodzi, by wykrzyczeć w twarz znienawidzonym intruzom, aby się odczepili” – pisze zachwycony Jan Hartman, znany z nienawiści do Polaków i do katolików.
No, cóż… – osiemdziesiąt lat temu tuż za naszą zachodnią granicą młodzież wchodziła do synagog i gromadziła się pod synagogami, by wykrzyczeć swój gniew, a takie ówczesne Hartmany piały z zachwytu jak on teraz.
Bo tak właśnie rodził się nazizm – gdy przepełnione agresją, nienawiścią i pogardą tłumy młodych ludzi „wyrażały swój gniew”, przy aprobacie sporej części środowiska dziennikarskiego, prawniczego, uniwersyteckiego i przy milczeniu większości pozostałych „autorytetów”.
„Grupa fanatyków pod wielkim banerem z wizerunkiem katolickiej świętej Marii przez megafon odmawiała tzw. zdrowaśki, a blisko setka młodych ludzi przekrzykiwała ją gromkim „Wyp…ć!”. Bo, jak mówią młodzi, „to jest wojna!”. Żadne sztuczki z „porozmawiajmy” i braniem pod włos nie przejdą” – raduje się Hartman.
„Obecne protesty w wielu przypadkach są nie tylko antykościelne, lecz antykatolickie. A to oznacza przełamanie wielkiego tabu” – wpada w ekstazę Hartman.
Kiedyś podobnie pisano w niemieckich gazetach o „przełamywaniu wielkiego tabu”, gdy zakłócano nabożeństwa żydowskie i dewastowano elewacje synagog, wypisując na nich różne hasła.
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!