Jak informuje portal pch24.pl Tom Fitton, prezes amerykańskiej organizacji Judicial Watch, w specjalnym oświadczeniu stanowczo podkreślił, że „Joe Biden nie jest prezydentem elektem” pomimo tego, co twierdzą liberalne media. Dodał, że nie mają one konstytucyjnych uprawnień, by ogłaszać zwycięzcę wyborów prezydenckich.
„Zmiana wyników po dniu wyborów budzi poważne obawy prawne i konstytucyjne, a prezydent Trump powinien skorzystać z dostępnych prawnych i konstytucyjnych środków zaradczych, aby zapewnić, że Amerykanie mogą zaufać wynikom wyborów” – czytamy w oświadczeniu Fittona.
„To nie jest normalne, że wiele stanów liczy głosy prezydenta przez wiele dni od wyborów. Rodzi to poważne obawy co do ważności liczenia głosów po wyborach” – zaznaczył.
Oświadczenie stanowi także, że „media społecznościowe, takie jak Twitter i Facebook, nieprawidłowo określają Bidena jako prezydenta elekta. Żadne oficjalne źródła nie ogłosiły zwycięzcy wyborów. Prawo federalne i Konstytucja ograniczają oficjalne źródła do urzędników państwowych, Kolegium Elektorów i ostatecznie Kongresu”.
Fitton podkreślił, że Judicial Watch już od dawna ostrzegało przed chaosem i zwiększonym ryzykiem oszustw związanych z „lekkomyślnym wysyłaniem 100 milionów kart i wniosków do głosowania”.
Dodał, że badania przeprowadzone we wrześniu ujawniły, iż w 353 hrabstwach USA zarejestrowanych było 1,8 miliona więcej wyborców niż uprawnionych do głosowania obywateli. Dodał, że przykładowo w Pensylwanii – jak wynika z przeprowadzonego śledztwa – pojawiło się aż 800 tys. „dodatkowych” nazwisk na listach.
Oświadczenie wyraźnie wskazuje, że prawo federalne jasno określa, iż rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich musi nastąpić w dniu wyborów. Na przykład art. 3 § 1 Kodeksu Stanów Zjednoczonych stwierdza, że „elektorów prezydenta i wiceprezydenta mianuje się w każdym stanie we wtorek po pierwszym poniedziałku listopada”.
Fitton zauważa, że „w dniu wyborów prezydent Trump miał głosy, aby wygrać prezydenturę. Te sumy głosów uległy zmianie z powodu bezprecedensowego i nadzwyczajnego liczenia głosów po dniu wyborów”. Dodaje, że „na szczęście konstytucja nie daje mediom możliwości ogłaszania zwycięzcy wyborów prezydenckich”.
Prawnicy prezydenta Trumpa i republikańscy kongresmeni składają pozwy w niektórych stanach wytykając nieprawidłowości towarzyszące procesowi wyborczemu. Stan Georgia we czwartek miał opublikować raport dotyczący podsumowania wyścigu prezydenckiego. Urzędnicy wielokrotnie wskazywali, że spodziewają się, iż potwierdzi się niewielka przewaga Demokraty Joe Bidena.
Stan ma czas do piątku na potwierdzenie wyników, które zostały poświadczone i przesłane przez hrabstwa. Gdy stan potwierdzi wyniki wyborów, przegrana strona ma dwa dni robocze na zażądanie ponownego przeliczenia, jeśli różnica głosów będzie wahała się w granicach 0,5 proc. To przeliczenie zostanie przeprowadzone za pomocą skanerów. Ponowne liczenie będzie opłacone przez hrabstwa.
Brad Raffensperger, sekretarz Georgii odpowiedzialny za czuwanie nad przebiegiem wyborów, podkreślił, że konieczne jest ponowne ręczne przeliczenie głosów.
Początkowe automatyczne liczenie faworyzowało Bidena, który miał przewagę 14 tys. głosów. Później jednak odkryto w czterech hrabstwach – podczas liczenia ręcznego – karty do głosowania nie uwzględnione we wcześniejszym procesie liczenia głosów i przewaga Bidena zmalała do około 12 800 głosów. Praktycznie w każdym hrabstwie zauważono jakieś nieprawidłowości.
Sztab Trumpa zażądał ponownego przeliczenia głosów także w dwóch hrabstwach Wisconsin, gdzie Joe Biden ma przewagę 20 tys. głosów. Chodzi o hrabstwa Milwaukee i Dane, głównie na obszarach, w których Biden miał uzyskać znaczną przewagę. W Dane kandydat Demokratów miał zdobyć ponad 75 proc. głosów, a w Milwaukee ponad 69 proc.
„Te dwa hrabstwa zostały wybrane, ponieważ są miejscem najgorszych nieprawidłowości” – głosi sztab Trumpa zarzucając, że były to obszary, w których odbywało się „nielegalne podmienianie kart do głosowania, nielegalne wydawanie kart do głosowania nieobecnym i nielegalne porady udzielane przez urzędników państwowych, zezwolenie na obchodzenie przepisów dotyczących identyfikacji wyborców w stanie Wisconsin”.
Zgodnie z prawem stanu Wisconsin osoba, która zajęła drugie miejsce, ma prawo ubiegać się o ponowne przeliczenie głosów, jeśli przegra różnicą głosów mniejszą niż 1 proc. Przeliczenie odbywa się na koszt sztabu wyborczego kwestionującego wyniki.
Sztab wyborczy prezydenta Donalda Trumpa w środę zwrócił się także do sądu w Pensylwanii o ogłoszenie go zwycięzcą mówiąc, że legislatura stanu powinna wybrać elektorów, którzy będą oddawać głosy w systemie Kolegium Elektorów w USA. Pozwala na to prawo stanowe, jeśli wyniki są wadliwe.
By uzyskać poparcie 270 elektorów, urzędujący prezydent musiałby odwrócić wyniki w Pensylwanii i w dwóch innych stanach. Wedle szacunków w Pensylwanii Biden miał wygrać z przewagą około 82 tys. głosów.
Wedle sondażu Reutersa 68 proc. republikańskich wyborców uważa, że Trumpowi „skradziono zwycięstwo”.
Co wy na to?
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!