Jak donosi portal londynek.net kandydat na włodarza stolicy z ramienia Partii Konserwatywnej – Shaun Bailey – oznajmił, że rodziny bez dachu nad głową mogłyby uzbierać 5 tys. funtów depozytu, aby kupić dom. Jego stwierdzenie wywołało spore kontrowersje, a media okrzyknęły polityka ‘oderwanym od rzeczywistości’.
Jednym z najważniejszych punktów programu wyborczego Shauna Baileya jest budowa większej liczby domów, które londyńczycy będą mogli nabyć w ramach zasady “shared ownership”. Tego rodzaju rozwiązanie pozwala np. kupić dom za 25 proc. jego wartości, z możliwością pozostałej spłaty w przyszłości. Dopóki nieruchomość nie zostanie w pełni spłacona, należy płacić odpowiednio naliczony czynsz.
Afera wybuchła, gdy kandydat torysów udzielał wywiadu portalowi Inside Housing. Przekazał on, że chciałby, aby każdy mógł kupić część domu już od 100 tys. funtów, co oznaczałoby, że wymagany depozyt (5 proc.) wynosiłby 5 tys. funtów.
Zapytany o to, czy uważa, że 62 670 bezdomnych rodzin, które umieszczono w tymczasowym zakwaterowaniu byłoby w stanie odłożyć 5 tys. funtów odpowiedział: “Nie sądzę, aby te 5 tys. funtów było problemem. Gorzej byłoby z wnioskiem o kredyt hipoteczny, ale tak, sądzę, że mogliby na to zaoszczędzić”.
Dopytywany przez dziennikarza o rozwinięcie wypowiedzi przyznał jednak: “Nie wszyscy, ale niektórzy mogą. Dużo ludzi mogłoby”.
Internauci i media zaatakowali polityka za jego wypowiedzi, wskazując, że jest “całkowicie oderwany od rzeczywistości”. Poseł opozycyjnej Partii Pracy z Tottenham – David Lammy – nazwał go z kolei “kompletnym szaleńcem”.
