Jak podaje portal money.pl spożywczy protekcjonizm rządu w Pradze może uderzyć w polskich eksporterów żywności – informuje “Puls Biznesu”. Już od przyszłego roku ponad połowa produktów w czeskich sklepach ma pochodzić od rodzimych producentów.
Regulacja ma dotyczyć sklepów o powierzchni większej niż 400 m kw. Po sześciu latach z 55 procent planowanych na przyszły rok odsetek czeskich produktów ma wzrosnąć do 73 proc. Przepisy zostały już przyjęte przez izbę niższą parlamentu naszych sąsiadów. Obecnie ustawa czeka na podpis prezydenta Zemana.
Regulacja dotyczy setki produktów i uwzględnia m.in. nabiał, mięsa, ale także warzywa i owoce. Już teraz polscy producenci zachodzą w głowę, w jaki sposób “odkuć się” na produktach, które od lat wędrowały do Czech, a już wkrótce zostaną objęte częściowym embargiem.
– Sprzedajemy Czechom także wiele koncentratów spożywczych czy wyrobów ciastkarskich. Żywność to znaczna pozycja w eksorcie do naszych sąsiadów – pisze dalej “PB”.
Eksperci są jednak zgodni, że zanim restrykcyjne przepisy wejdą w życie, wcześniej Czesi powinni notyfikować je, tak jak przystało na członka Unii Europejskiej. Proces ten umożliwia krajom, które uważają, że dane przepisy uderzą np. w ich gospodarkę, na zgłoszenie swoich uwag.
Co wy na to?
Źródło: money.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!