A to się dopiero rozdokazywała posągowa i Wielce Czcigodna Małgorzata Kidawa-Błońska, stojąca na czele zespołu poaborcyjnego obozu zdrady i zaprzaństwa! Nie dość, że ona się rozdokazywała – co kobietom w tak zwanym niebezpiecznym wieku często się przytrafia – ale w dodatku okazało się, że rozdokazywanie jest zakaźne. Jakby mało było zbrodniczego koronawirusa – to jeszcze damskie rozdokazywanie. Nic, tylko kara Boska za Anschluss – nie może być inaczej. Ale incipiam.
Oto po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, stwierdzającego niezgodność aborcji „eugenicznej” z art. 38 konstytucji, na ulice wyległo mnóstwo kobiet płci obojga, strasznie „wściekłych”, a nawet „wkurwionych”, które wyrażały swoje uczucia okrzykami””wypierdalać” i „jebać”. Najwyraźniej związana z epidemią zbrodniczego koronawirusa konieczność długiego przebywania w towarzystwie aktualnych dobiegaczy sprawiła, że „naród się stęsknił” i zapragnął jakiejś odmiany – niechby nawet z udziałem Naczelnika Państwa – bo to do niego były w większości kierowane te akty strzeliste – a tymczasem Naczelnik zabarykadował się za kordonami policji, więc o jakichkolwiek bliskich spotkaniach III stopnia nie mogło być mowy. W tej sytuacji nic dziwnego, że pani Marta Lempart, chociaż lesbijka, musiała się zradykalizować, a za nią – pozostałe aktywistki „rewolucji macic”. Nawiasem mówiąc, niedawno pani Lempart powiedziała, że aktywistki się „wypalają”, czemu trudno się dziwić w sytuacji, gdy w zasadzie skazane są na własne towarzystwo i gdy – jak śpiewał Stanisław Sojka – „nasze grzechy, ciągle te same i nudne”. Szkoda, że większość aktywistek pewnie nie słyszała o spostrzeżeniu Emmanuela Kanta, który po bliskim spotkaniu III stopnia miał powiedzieć, że rzecz sama w sobie może jest i interesująca, ale ruchy niegodne filozofa – bo może by się tak nie aktywizowała i nie „wypaliła” tak szybko? Ale nie to było najciekawsze w deklaracji pani Lempart, tylko uwaga, że około 20 procent „aktywistek”, to konfidentki. Wprawdzie pani Marta nie sprecyzowała, kto te konfidentki zmobilizował do aktywności w „rewolucji macic”, ale z ukierunkowania ich agresji na kościoły i obóz „dobrej zmiany” nietrudno się domyślić, że kryje się za tym zatajona ręka niemiecka. Jeśli tedy szacunki pani Marty są trafne, to by oznaczało, że BND ma u nas niezwykle rozbudowaną agenturę i to nie tylko wśród obrzezanych na demokrację ubeków, nie tylko wśród niezawisłych sędziów, ale i postępowych kobiet.
Myślę, że właśnie ta okoliczność musiała wzbudzić niepokój w ścisłym kierownictwie obozu zdrady i zaprzaństwa, a zwłaszcza – u Wielce Czcigodnego posła Pupki, który nie na żarty się wystraszył, że Platforma Obywatelska może zostać zepchnięta z pozycji duszeńki Naszej Złotej Pani, a te obawy musiały się nasilić, gdy pani Marta pojechała po wskazówki do Donalda Tuska, w którym Nasza Złota Pani szczególnie sobie upodobała. Możliwe, że podczas bezsennych nocy przyszła mu do głowy straszliwa myśl, że oto rząd dusz może zostać oddany w ręce pani Marty Lempart, a wtedy cóż”? „Żegnajcie mi na zawsze chłopcy i dziewczęta, żegnajcie druhowie i ty, miłości ma!” Myślę, że takie właśnie mogło być tło powołania w obozie zdrady i zaprzaństwa wspomnianego zespołu poaborcyjnego Wielce Czcigodnej i posągowej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Wielce Czcigodna się rozdokazywała, niczym Marek Liwiusz Druzus, który z ramienia Senatu rozpoczął swoją akcję demagogiczną, by zahamować i odwrócić reformę agrarną Grakchów. Gdy Gajusz Grakchus proponował utworzenie dwóch kolonii, Druzus natychmiast proponował dwanaście. Gdy Gajusz zamierzał przydzielać ziemię za nieznacznymi opłatami, Druzus domagał się przydziałów darmowych. I tak dalej. W tej sytuacji lud poszedł za Druzusem, a Gajusz Grakchus został zabity, zaś jego zwłoki wrzucono do Tybru.
Wielce Czcigodna i posągowa Małgorzata Kidawa-Błońska, wzorem Druzusa nie tylko obiecała spełnienie postulatów „rewolucji macic” w zakresie aborcji na żądanie w nowej ustawie, ale również – darmowe środki antykoncepcyjne, dostęp do darmowej „antykoncepcji awaryjnej”, to znaczy – jeśli pani „zaskoczyła” mimo uprawiania z dobiegaczem „seksu bezpiecznego”, zapłodnienie w szklance na koszt państwa i badania prenatalne – żeby zawczasu ustalić, czy dziecko od razu idzie do ćwiartowania, czy nie – oczywiście po „konsultacji z lekarzem i psychologiem”. Te „konsultacje” przypominają mi trochę scenę z poematu Aleksandra Fredry o królewnie, na którą skarżyły się miejscowe ladacznice, że pozbawiając je zarobku i nie pozwala im na „godne życie”: „Król na łzy kurewskie czuły kazał dać ze swej szkatuły każdej kurwie po dukacie, po czym zamknął się w komnacie i zawołać kazał swego astrologa nadwornego. Zaś astrolog, wziąwszy lupę…” – i tak dalej. No i Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej w ramach Nowego Otwarcia dodał ten program do postulatu likwidacji TVP Info w nadziei, że jak go zaprezentuje całemu ludowi, to bez problemów spełni marzenie o posiadaniu 276-osobowej reprezentacji parlamentarnej. Krótko mówiąc – do korytka choćby i po trupach!
Nazywa się to oczywiście inaczej; za sprawą „Wielce Czcigodnej” (używam tu cudzysłowu nie bez powodu) Agnieszki Pomaskiej, która nazwała to wszystko „Paktem dla Kobiet”. Pani Pomaska jest na tyle dużą dziewczynką, że nie może nie wiedzieć, iż ten cały „pakt” będzie działał przede wszystkim na korzyść dobiegaczy, którzy zostaną zwolnieni z wszelkiej materialnej odpowiedzialności za „bzykanie”, podobnie jak to ma miejsce w przypadku duchownych, za których wybula „Fundacja św. Józefa”, tworzona ze składek parafian, odprowadzanych tam przez proboszczów.
Ale nie ma końca demagogii! Starsi ludzie pamiętają, jak to za panowania Leonida Breżniewa w Związku Radzieckim została uchwalona konstytucja, w której zagwarantowano najwięcej praw człowieka w skali światowej. Było tam między innymi prawo do jazdy metrem – i tak dalej. Ale nawet Caryca Leonida nie nadążała za nieubłaganym postępem, bo oto coraz częściej słychać głosy, że te wszystkie „Pakty dla Kobiet” to hipokryzja, bo tak naprawdę chodzi o zapewnienie kobietom konstytucyjnego prawa do orgazmu. Ekwadorska deputowana Maria Soledad Vela już w 2008 roku wystąpiła z inicjatywą wpisania prawa do orgazmu do konstytucji, a podobne postulaty zaczynają pojawiać się w Anglii, gdzie podobno aż 80 procent kobiet musi udawać orgazm, aby przytrzymać przy sobie swoich dobiegaczy. W tej sytuacji tylko patrzeć, jak aktywistki „rewolucji macic” będą chciały nie tylko „jebać”, ale nie byle jak, tylko z orgazmem. W tej sytuacji Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej będzie musiał odnieść się również i do tego postulatu.
Trzeba jednak pamiętać, że każdemu uprawnieniu jednej osoby lub grupy osób, towarzyszyć musi obowiązek innej osoby lub grupy. Zatem Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej, idąc za ciosem, przyjąłby tym samym na siebie obowiązek zapewnienia orgazmu każdej kobiecie, bez względu na wiek i urodę. Czy Wielce Czcigodny poseł Pupka byłby zdolny stanąć na wysokości zadania, niechby nawet zaciskając zęby? Obawiam się, że mimo najszczerszych chęci nie byłby w stanie temu zobowiązaniu sprostać. W tej sytuacji marzenia obozu zdrady i zaprzaństwa o zdobyciu 276 mandatów muszą rozwiać się w mglistość.
Stanisław Michalkiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!