Policjant pracujący na jednej z komend policji na terenie Wielkopolski miał nagrywać swoje koleżanki kamerą ukrytą w szatni. Gdy jedna z funkcjonariuszek znalazła kamerę, mężczyzna natychmiast zniszczył kartę pamięci. Policjant nie przyznał się, by to on miał podłożyć kamerę, ale mimo to od razu zwolnił się z pracy – informuje Głos Wielkopolski.
Jak wynika z ustaleń Głosu Wielkopolskiego, kamerę przez przypadek, znalazła jedna z policjantek. Kobieta przebierając się w szatni i schylając po rzecz, która jej spadła, zauważyła świecący punkt. Okazało się, że jest to kamera. W momencie, kiedy znalazła ukryte urządzenie, do szatni wszedł jeden z policjantów. Mężczyzna natychmiast chwycił za kamerę, wyjął z niej kartę pamięci, którą bezzwłocznie zniszczył.
„Komendant naszej jednostki obiecał załatwienie tej sprawy poprzez skierowanie sprawy do prokuratury rejonowej z art. 191 KK. w zw. z art. 231 KK. Niestety mimo tych obietnic postanowił załatwić ją po cichu, ponieważ zna rodzinę ww. funkcjonariusza, który to się zwolnił na własną prośbę. Nie wiem, czy tak powinna wyglądać sprawiedliwość w policji, ale jako kobieta i policjantka nie wiem już, co robić. Nie wiemy również, od kiedy on nagrywał nas w szatni. Wszelkie próby ustalenia tych faktów u naczelnika tudzież u komendanta nie dają rezultatów. Uważam, że nas oszukano i zlekceważono” – napisała do redakcji Głosu Wielkopolskiego jedna z policjantek.
Komenda policji, w której doszło do opisanej sytuacji, potwierdza, że takie zdarzenie miało miejsce.
„Sprawa miała miejsce w grudniu minionego roku. Wówczas komendant polecił natychmiast wszcząć postępowanie sprawdzająco-wyjaśniające. Jednak z uwagi na fakt, iż policjant zwolnił się, sprawa ta została zakończona” – czytamy w oświadczeniu policji.
/Głos Wielkopolski/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!