Jak możemy przeczytać na portalu nczas.com Jair Lapid, przywódca partii Jesz Atid, poinformował prezydenta Izraela Reuwena Riwlina, że jest w stanie utworzyć większościowy rząd. Może to oznaczać odsunięcie od władzy rządzącego od 12 lat premiera Benjamina Netanjahu. Jednak wszystko wisi tylko na jednym głosie w Knesecie.
Deklaracja Lapida musi zostać zaaprobowana przez głowę państwa oraz uzyskać wotum zaufania w parlamencie. Wynik tego głosowania nie jest pewny, ponieważ planowana koalicja ma zaledwie 61 ze 120 posłów w Knesecie, a już niektórzy posłowie z partii, które podpisały porozumienie, odgrażają się, że nie poprą nowego rządu.
W przypadku odrzucenia przez parlament nowej koalicji Izrael czekają kolejne wybory.
Rząd jedności narodowej ma być utworzony przede wszystkim przez byłego dziennikarza i prezentera telewizyjnego Lapida oraz byłego współpracownika Netanjahu i szefa Jaminy, Naftalego Beneta.
Pomimo tego że w izraelskim parlamencie zasiada 17 członków partii Lapida, a zaledwie siedmiu Jaminy, obaj politycy porozumieli się co do rotacyjnego sposobu sprawowania funkcji premiera: Benet ma być szefem rządu do września 2023 roku, a potem Lapid przejmie jego obowiązki do końca kadencji Knesetu w listopadzie 2025 roku.
Do koalicji wejdzie osiem partii – prawicowych, centrowych i lewicowych – w tym po raz pierwszy w historii Izraela ugrupowanie reprezentujące ponad 20-proc. mniejszość arabską. Większość z nich nie jest ze sobą związana ideologicznie, a wszystkie łączy to, że odmówiły przyłączenia się do gabinetu kierowanego przez Netanjahu, najdłużej urzędującego premiera Izraela.
Izraelskie media do ostatniej chwili informowały o sporach dotyczących mniej istotnych nominacji politycznych, które uniemożliwiały ostateczne porozumienie. Między innymi zarówno zastępczyni Beneta, Ajjelet Szaked, oraz szefowa Partii Pracy Merew Michaeli domagały się miejsca w komisji wybierającej sędziów krajowych, co miano rozwiązać ponownie rotacyjnym sprawowaniem tej funkcji.
Zarówno Szaked, jak i Benet znaleźli się pod silną presją konserwatywnych wyborców, by nie dołączać do przeciwników Netanjahu. Kilka dni temu Kneset przydzielił im zwiększoną ochronę z powodu gróźb śmierci pod ich adresem.
Partia Likud obecnego premiera zdobyła najwięcej mandatów w wyborach przeprowadzonych 23 marca, ale nie była w stanie stworzyć większości ze swoimi tradycyjnymi sojusznikami: ugrupowaniami religijnymi i nacjonalistycznymi. Gdyby Lapidowi nie udało się doprowadzić do utworzenia koalicji przed północą (czasu izraelskiego), niemal na pewno odbyłyby się kolejne, piąte już wybory w ciągu nieco ponad dwóch lat, a Netanjahu miałby szansę, by utrzymać się na stanowisku podczas swojego procesu korupcyjnego.
Oprócz sytuującej się na prawo od partii Likud premiera Netanjahu Jaminy (hebr. Prawica) i centrowego Jesz Atid (hebr. Jest Przyszłość) do nowej koalicji wejdą: świecko-nacjonalistyczny Israel Bejtenu (hebr. Izrael Nasz Dom, partia imigrantów z b. ZSRR), kierowana przez byłego „likudnika”, Gideona Saara, Tikwa Hadasza (hebr. Nowa Nadzieja), dotychczas rządzący z Netanjahu centrowi Niebiesko-Biali, islamistyczna Raam, socjaldemokratyczna Partia Pracy oraz lewicowy Merec (hebr. Wigor).
Zgodnie umową koalicyjną Lapid będzie pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych w pierwszych dwóch latach rządów, lider Niebieskich i Białych Beni Ganc pozostanie ministrem obrony, a resort finansów obejmie przywódca Israel Bejtenu Awigdor Liberman
Co wy na to?
Źródło: nczas.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!