Wiadomości

Ks. Lemański też się chciał polansować przy granicy z Białorusią

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Usłyszeliśmy “nie, bo nie” – skarżył się ks. Wojciech Lemański po tym jak Straż Graniczna nie dopuściła go do koczujących po białoruskiej stronie migrantów.

Kontrowersyjny kapłan udał się na wschodnią granicę wraz z ewangelickim pastorem. Po dotarciu na miejsce spotkało ich rozczarowanie – Straż Graniczna również ich nie dopuściła do znajdującej się po drugiej stronie granicy grupy.

– Chodziło o dwie rzeczy. Po pierwsze o to, żeby pokazać, że nasze wspólnoty religijne reprezentowane przez bp. Samca i bp. Zadarko dostrzegają ten problem i chcieliśmy nie tylko pokazać, że Kościół się od tych spraw nie odwrócił plecami, ale chcieliśmy również przekazać najprostszą pomoc – tłumaczył dziennikarzom ks. Lemański.

– Poruszyły nas te zdjęcia kobiet czerpiących ze strumienia w czasie, kiedy żołnierze piją wodę z butelek i pomyśleliśmy, że zostawimy 2-3 zgrzewki wody, tak po prostu symbolicznie – powiedział. – Odpowiedź jest “nie, bo nie”. Przykro – dodał.

– To jest słynna polska metoda: “Ktoś podjął decyzję, nie możemy powiedzieć kto, jest rozkaz, ale nie możemy podać czyj, nie ma numeru tego rozkazu, nie ma daty, jego wystawienia” – kontynuował Lemański.

/dorzeczy.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!