Znany i na ogół szanowany redaktor radia RMF Robert Mazurek obchodził niedawno 50 urodziny. Impreza, jaką postanowił urządzić z tej okazji stała się dla wielu mediów asumptem do zmasowanego ataku na polityków biorących udział w wydarzeniu. Opinia publiczna także nie pozostawiła na parlamentarzystach suchej nitki. Sami “winowajcy” gęsto się tłumaczyli, często fałszywie. Posłowie z różnych formacji usiedli przy przysłowiowym kieliszku, by wspólnie uczcić uroczystość lubianego i znanego z ciętych ,bezkompromisowych rozmów dziennikarza. W gronie zaproszonych znaleźli się między innymi szef KPRM Michał Dworczyk, były minister zdrowia Łukasz Szumowski, minister Gliński, wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak oraz Borys Budka, lider PSL Władysław Kosiniak Kamysz. Szczególnej pikanterii rzeczonej sprawie dodaje fakt, iż w czasie przyjęcia u Mazurka trwało posiedzenie Sejmu, podczas którego szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś przedstawiał działania NIK-u z ostatniego roku. Tyle w gwoli wyjaśnień.
Dlaczego uważam, że ów event był właściwie dobrym i potrzebnym symbolem? Demokrację winno się traktować jako pewien rodzaj teatru. Osoby publiczne zakładając maski, perswadując własne racje i kreując swój wizerunek dążą do pozyskania jak największej liczby wyborców. Nie jest to dziwne ani nienaturalne. Swoimi retorycznymi chwytami, pozami i drobnymi manipulacjami wykonują zawód, jak najlepiej potrafią. Można oczywiście kwestionować takie postępowanie z punktu widzenia moralnego, ale dobry polityk musi być przede wszystkim skuteczny. Parlament można zestawić równie dobrze z ringiem bokserskim. Potężne i brutalne uderzenia stanowią sól tego sportu. Celem jest nokaut przeciwnika. Nikt jednak nie zarzuca bokserom hipokryzji, gdy poza areną walki utrzymują relacje na towarzyskiej stopie. Podobnie jest w przypadku polityków. Często żywiołowe, opiewające w emocje słowne przepychanki nie wykluczają życzliwości i serdeczności w pozaparlamentarnych kontaktach. Nieprzenoszenie sejmowych kłótni do towarzyskich relacji nie jest obłudą, ale racjonalnym, ludzkim postępowaniem. Polska jest też krajem podzielonym. Działa tu słynne porzekadło” przykład idzie z góry”, jeśli w tak spolaryzowanym społeczeństwie garstka ludzi reprezentujących wrogie sobie obozy, potrafi zakopać parlamentarne spory i niesnaski, świętując i prowadząc przyjacielskie dysputy, to znak, że jeszcze jest nadzieja na przełożenie tego zachowania na zwykłe, międzyludzkie relacje. Nie jestem zdolny zrozumieć podnoszonych zarzutów sprowadzających się do tezy, wedle której posłowie opozycji oraz członkowie Zjednoczonej Prawicy muszą żywić do siebie niechęć zarówno w życiu publicznym, jak i prywatnym. Dlaczego ostra różnica w przekonaniach ma być przesłanką do skreślania politycznych oponentów na każdym gruncie? Fala hejtu, jaką w ostatnich dniach obserwowaliśmy uwypukliła tylko jak zapamiętała i nienawistna oraz zwyczajnie fanatyczna potrafi być część społeczeństwa. Jeżeli nawet na chwilę nie potrafimy zawiesić broni i najzwyczajniej w świecie porozmawiać z uprzejmością i bez uprzedzeń, wówczas chrześcijańskie zasady szacunku i miłości bliźniego są nam zupełnie obce.
Urodzinowa impreza Mazurka była powiewem normalności, wydarzeniem, które powinno skłonić do głębokich refleksji oraz przemyśleń. Czy nigdy nie rywalizowaliśmy z kimś w sportowym, zawodowym bądź innym sensie, a żartowaliśmy, śmialiśmy się i bawiliśmy w wolnym czasie? Zanim skrytykujemy uczestników przyjęcia zastanówmy się, czy nie narzekamy często na brak kultury i pierwiastka pozytywnych emocji na zimnej i pozbawionej skrupułów politycznej scenie? Czyż bezkonfliktowa wymiana zdań między przedstawicielami rządu i opozycji nie stanowi najlepszej egzemplifikacji, iż najgłębsze różnice poglądowe nie muszą powodować wrogiej zawiści? Rzadko za wzór stawiamy polityków, ale jestem przekonany, że gdybyśmy naśladowali ich w tej akurat sprawie, wówczas w całym narodzie mniej byłoby antagonizmów i wzajemnego szczucia.
Paweł Szyller
fot. fakt.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!