Ostatni ubiegłoroczny numer magazynu Magna Polonia poświęcony był spodziewanemu kryzysowi migracyjnemu. Byłem wówczas przekonany, że do tego, co dziś obserwujemy na naszej wschodniej granicy, dojść musi. O tym też wtedy pisałem. Nie jestem także zaskoczony postawą Łukaszenki, przy czym wcale nie uważam, że jest to zemsta za okazywanie sympatii przez polskie władze białoruskiej opozycji.
Łukaszenka po prostu ma – o czym pisałem już wiele lat temu – mentalność geszefciarza, a tu zwietrzył okazję, by wyrwać od Zachodu trochę kasy za „współpracę” przy rozwiazywaniu kryzysu migracyjnego. Przy tym chodzi o jego rozwiązywanie, a nie o jego rozwiązanie… Dlatego też organa białoruskiego państwa funkcjonują niczym jeden z gangów przemytników ludzi.
Co jakiś czas Łukaszenka wykręca różne numery Putinowi, który wszak jest jego protektorem, więc dlaczego tu miałoby być inaczej? Przypomnę tu choćby aferę rozpuszczalnikową czy wojnę potasową… Putin za każdym razem kipi ze złości, wprowadza sankcje gospodarcze (łącznie z ograniczaniem dostaw ropy do białoruskich rafinerii), po czym dochodzi do rozmów, zawierane jest porozumienie.. I tak to się kręci od lat.
Chyba „najlepszym” z takich numerów była wspomniana afera rozpuszczalnikowa. Rosja dostarczała Białorusi ropę na preferencyjnych warunkach, przy czym Białoruś nie mogła jej odsprzedawać, także w formie przetworzonej. Jednakże w katalogu produktów nie wspomniano o rozpuszczalnikach. W efekcie światowa produkcja rozpuszczalników gwałtownie wzrosła, a Białoruś stała się największym na świecie jej producentem (90% światowej produkcji), tyle że po dostarczeniu „rozpuszczalników” do Holandii, te przechodziły tam cudowną przemianę w benzynę…
Dziś po prostu musimy bronić granicy i nie dawać się wciągać w jałowe spory. Jeśli ją obronimy, wygramy…
Wojciech Kempa
Zachęcam do nabycia nowego numeru magazynu Magna Polonia:
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!