Ukraińscy dowódcy ostrzegają, że Rosjanie planują przeprowadzić kolejną ofensywą z terytorium Białorusi, a za cel mogą obrać nawet Kijów. Choć rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby ocenił, że „nie widać oznak”, by Putin znów miał ruszyć na stolicę Ukrainy.
W piątkowy poranek Rosjanie przeprowadzili kolejny atak rakietowy na Ukrainę. Doniesienia o eksplozjach docierały również z Kijowa. Dzień wcześniej, w rozmowie z „The Economist”, Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny ostrzegał, że Rosjanie starają się przygotować kolejny atak na Kijów. Jak przewidywał, mogłoby do niego dojść w lutym lub marcu przyszłego roku. Powiedział też, że ustalono, ile czołgów artylerii i żołnierzy potrzeba do odparcia kolejnego szturmu rosyjskich wojsk.
Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby ocenił jednak, że Władimir Putin „nie zrezygnował ze swoich maksymalnych celów”, ale „nie widać oznak, by miał wkrótce ruszyć na Kijów”. – Nic nie pokazuje też, że jest skłonny albo poważnie podchodzi do znalezienia drogi do zakończenia tej wojny przez dyplomację. W rzeczy samej, wszystko, co ten gość robi, mówi nam dokładnie coś przeciwnego – zaznaczał. Zapowiedział też, że w następnym pakiecie pomocy wojskowej dla Ukrainy znajdzie się uzbrojenie z zakresu obrony powietrznej.
Generał Andrij Kowalczuk, jeden z najwyższych rangą ukraińskich wojskowych, powtarzał jednak na antenie Sky News, że Ukraina przygotowuje się na kolejne uderzenie Rosjan z północy. – Żyjemy z myślą, że znowu zaatakują. To jest nasze zadanie – zaznaczał. Domyślał się również, że Rosjanie mogą zaatakować od północy, wschodu i południa w rocznicę inwazji, 24 lutego. – Przewidujemy takie opcje, takie scenariusze – mówił.
– Rozważamy ewentualną ofensywę ze strony Białorusi pod koniec lutego, może później – zaznaczał ukraiński generał. – Przygotowujemy się do tego. Prowadzimy dochodzenia. Patrzymy, gdzie gromadzą siły i środki – wyjaśniał. Zapewnił też, że ukraińskie siły zbrojne będą gotowe nawet do walki z milionami Rosjan, ale potrzebują do tego „coraz bardziej śmiercionośnego wsparcia ze strony zachodnich sojuszników”.
/wprost.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!