Zawetowanie przez prezydenta Dudę uchwalonych ustaw o KRS i SN to nic innego jak jeszcze większe upolitycznienie samego procesu legislacyjnego związanego z reformą wymiaru sprawiedliwości. Zwiększenie wymagalności większości sejmowej do 3/5 przy wyborze członków do Krajowej Rady Sądownictwa jest wprost proporcjonalne do wzrostu współczynnika partyjnego, który nie odpowiada demokratycznemu prawu zwykłej większości. Taka podwyższona większość z gruntu rzeczy staje się niewydolna ze względu na stały mankament (feler, wadę) demokracji parlamentarnej, narażonej na presję sił antagonistycznych i nieprzychylnych polskiej racji stanu. Uzasadnienie tej decyzji w ten sposób, że w polskim obyczaju konstytucyjnym nie było do tej pory przypadku wpływania Prokuratora Generalnego (PG) na organizację i działania Sądu Najwyższego, w żadnej mierze nie może ograniczać narodu polskiego (suwerena) przed zastosowaniem rozwiązań optymalnych – które dają zdecydowany odpór samowoli i bezprawiu urzędniczemu.
Prezydent Duda nie powinien w ogóle konfrontować osoby Zofii Romaszewskiej (byłej opozycjonistki Biura Interwencyjnego KKS “KOR” oraz NSZZ “Solidarność”) z urzędem PG, którego kompetencje ustawowe pozwalają na daleko idącą ingerencję w konkretne przypadki naruszania prawa. Twierdzenie, że Z. Romaszewska wyraziła zaniepokojenie, że nie życzyłaby sobie powrotu do dawnych czasów (PZPR), kiedy to PG decydował o wszystkim. Takie spojrzenie głowy państwa na fakt zawetowania ustaw jest nieco wyolbrzymiony i zdecydowanie odbiega od demokratycznych reguł prawnych. W ten sposób deprecjonuje powagę PG w całym systemie prawnym, którego podstawową rolą jest dbanie o należyte przestrzeganie prawa przez obywateli, ale też odpowiedzialne wykonywanie prawa przez podmioty publiczne (sądy, prokuraturę).
Tam bowiem, gdzie do tej pory zawodziły sądy powszechne oraz SN (okoliczność bezsporna), to PG przysługuje tzw. ostateczna racja prawna (Ultima ratio) – zasada prawna wynikająca ze szczególności ustawy karnej w ogólnym systemie prawnym. Powaga tego urzędu prokuratorskiego, połączonego z funkcją Ministra Sprawiedliwości, jest na tyle doniosła, że SN ma obowiązek rozparzenia każdej skargi kasacyjnej – wnoszonej w imieniu wnioskodawcy lub z urzędu – od niekorzystnego orzeczenia kończącego daną sprawę – tak po linii karnej, jak i cywilnej.
W ewidentnej sytuacji kryzysowej w polskim wymiarze sprawiedliwości, z jaką niewątpliwie mamy do czynienia od co najmniej 1945 roku, to społeczeństwo zdecydowało się na niezwłoczny reset prawa ustrojowego, przede wszystkim co do konstytucyjnej i ustawowej niezależności sądowej oraz niezawisłości sędziowskiej, która z punktu czysto abstrakcyjnego przepoczwarzyła się w rzadki okaz żółwia madagaskarskiego, nad którym należy roztoczyć międzynarodową ochronę. Taki stan rzeczy w ogóle przeczy dobremu obyczajowi właściwemu kulturze rzymskokatolickiej oraz podstawowym zasadom prawnym odwołującym się do zasad sprawiedliwości i słuszności w prawie. Niezależność wymiaru sprawiedliwości nie może stać w sprzeczności z wiarygodnością normatywną uchwalanych aktów prawnych, których zadaniem jest w pierwszej kolejności ochrona spraw cywilnych obywateli przed sądami powszechnymi.
Stanowisko prezydenta RP w przedmiocie zawetowania uchwalonych przez polski parlament ustaw jako żywo nawiązuje do syndromu Poncjusza Piłata, umywającego ręce od wydania wadliwego wyroku skazującego Mesjasza na ukrzyżowanie, po tym jak sam zorientował się, że próby łagodzenia napięcia w żydowskim środowisku nie dały pomyślnego rezultatu. Niestety, ale okazywanie słabości urzędniczej, pod pretekstem uszanowania dialogu społecznego ze środowiskami przeciwnymi tym reformom, wzmoże jeszcze stopień tego napięcia. Na pewno rozochoci ośrodki zagraniczne – sprzyjające środowiskom neomarksistowkim (postmodernistycznym) – do podejmowania coraz drastyczniejszych metod destrukcji w naszym kraju.
Walka z bezprawiem wymaga niemałej odwagi od polityków. Zjednoczona Prawica mimo wszystko od samego początku zdaje sobie sprawę z tego, że ryzykuje dużo. Uderzenie w układ kasty sądowniczej poprzez wprowadzenie natychmiastowych zmian ustrojowych, włącznie ze skróceniem kadencji sędziów SN, to przedsięwzięcie zgoła karkołomne, ale konieczne ze względu na zdiagnozowane wiarołomstwo w tym środowisku. Przedmiotowe ustawy procedowane były w warunkach podwyższonej agresji oraz niewiarygodnej niechęci ze strony totalnej opozycji, której polityczne interesy mają się nijak do spraw obywateli.
To nie konsultacje z filozofami ani teoretykami prawa powinny stanowić punkt odniesienia do oceny tych ustaw, tylko chłodna ocena skutków odkładania w czasie tych zmian. Gotowość wyjścia z prezydencką inicjatywą ustawodawczą w tym względzie, to niestety milowy krok do tyłu w stosunku do tego co już nastąpiło – a w niedługim czasie miało stać się faktem przełamania tego betonu status quo. Doradcy prezydenta Dudy (Z. Romaszewska, europoseł J. Woyciechowski i inni), nie mający żadnych perspektyw powodzenia intelektualnego, są daleko w tyle za prawdziwymi herosami wprowadzanych zmian. Wprawdzie w parlamencie RP nie jest jak na razie prowadzony ostrzał z broni maszynowej, ale nie brakuje “papierowych kul” (oszczerstw i pomówień), którymi nienawistna opozycja nieustannie godzi w niezależnych posłów Zjednoczonej Prawicy (poseł J. Kaczyński, poseł K. Pawłowicz, poseł M. Suski i inni).
Prawdziwe bohaterstwo, Panie prezydencie Duda, nie polega na rozdawaniu o 6:00 rano (na dworcu kolejowym) ciasteczek i kawy podczas kampanii prezydenckiej, to wytrwałe stanie w jednym szeregu z tymi, którzy za pomyślność kraju nadstawiają własnego karku.
Antoni Ciszewski
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!