Zanim przejdziemy do sedna sprawy, spróbujmy jeszcze raz rozważyć zachowanie prezydenta Dudy w sprawie zawetowania dwóch ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości na szczeblu najwyższym (SN i KRS). Myli się ten, kto uważa że konstytucyjna prerogatywa (uprawnienie, przywilej) prezydenta RP do zgłoszenia weta (art. 122 ust. 5 Konstytucji) do uchwalanych ustaw przez polski parlament nie podlega żadnej ocenie merytorycznej ze strony narodu (suwerena), którego prawa podmiotowe stanowią główne kryterium normatywności w ogólnym systemie prawnym. Faktem natomiast jest, że sprzeciw (łac. veto – nie pozwalam) wyrażony w tej formie prawnej ma poważną siłę rażenia i z tego choćby powodu powinien być stosowany z zachowaniem należytej staranności – z uwagi na skutki prawne jakie może powodować w procesie legislacji prawa stanowionego na terytorium Rzeczypospolitej.
Zważywszy na okoliczność, że niedawno zawetowane ustawy miały na celu usprawnienie wymiaru sprawiedliwości poprzez m. in. skrócenie kadencji sędziów SN, którzy w ostatnim czasie dodatkowo dali popis niezależnej niesforności (uchwała SN z maja br. w sprawie prawa łaski prezydenta RP w stosunku do nieprawomocnie skazanych byłych funkcjonariuszy CBA), uznając że prawo łaski przysługujące prezydentowi RP (art. 139 Konstytucji) nie może dotyczyć osób nieprawomocnie skazanych.
Traf chciał, że ułaskawienie dokonane przez prezydenta Dudę w 2015 roku w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych, zakwestionowane w sposób kontrowersyjny przez SN, nie współgra z wetem do wymienionych ustaw w połowie 2017, które w imieniu narodu (suwerena jako ustawodawcy) wprowadzały porządek organizacyjny i kadrowy w centralnych instytucjach sądowniczych, gdzie do tej pory kontrola społeczna nie miała dostępu. Oba przypadki (ułaskawienie i weto) mają charakter nadzwyczajnego rozstrzygnięcia w oparciu o samodzielne uprawnienie głowy państwa. Samodzielność i niezależność prezydenta nawiązuje w pewnym sensie do niezależności sądowej i niezawisłości sędziowskiej podczas wyrokowania w konkretnych sprawach obywateli, zawisłych przed sądami powszechnymi. Różnica polega na tym, że rozstrzygnięcia prezydenta RP np. w sprawie ułaskawienia są regulowane ustawa zasadniczą i mają rygor natychmiastowej wykonalności; nie podlegają zatem żadnemu innemu zaskarżeniu instancyjnemu. Natomiast prawo zawetowania ustaw poddawane jest powtórnej ocenie Sejmu RP, który weto to może odrzucić większością 3/5.
Wracając do sedna sprawy, wskazać należy że wszyscy urzędnicy państwowi bez wyjątku (prezydent RP, funkcjonariusze państwowi – sędziowie, prokuratorzy itd.) podlegają tej samej ocenie pod kątem zachowania i przestrzegania należytej staranności przy wykonywaniu funkcji publicznych. Swobodna ocena dowodów przez sąd czy rozważenie konkretnej decyzji przez prezydenta (mogącej wywoływać negatywne skutki w obszarze prawnoustrojowym) muszą zachowywać rygor rzetelności służbowej oraz uwzględniać podstawową zasadę logicznego rozumowania, wykluczającą dowolną (subiektywną) ocenę stanu faktycznego jaki opisuje dany przypadek.
Żeby nie być gołosłownym, warto może odnieść się do spostrzeżenia SN zawartego w uzasadnieniu przywołanej uchwały w temacie ułaskawienia, gdzie sędziowie w składzie 7-osobowym orzekli, że “nikt, żaden organ władzy publicznej, w tym i prezydent RP nie może zastąpić sądów w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości”, bo nie pozwala na to Konstytucja. Sędziowie wskazali też na pewną delikatność wynikającą z “daleko mniej znaczących zachowań przedstawiciela władzy wykonawczej, w tym na przykład prawa ministra sprawiedliwości do żądania akt sprawy sądowej”, dowodząc, że nawet takie sytuacje stanowią naruszenie Konstytucji, ponieważ – zdaniem SN – wywołują efekt “mrożący dla sędziego”, co należy tłumaczyć jako “wywieranie, choćby pośrednio, presji na sposób rozstrzygnięcia rozpoznawanej przez niego sprawy”.
Dwulicowość stanowiska SN uwidacznia się, kiedy ten sam Sąd nadzwyczajny rozstrzyga granice zasadności wniosku strony o wyłączenie sędziego od orzekania w konkretnej sprawie, gdy istnieje podejrzenie że postępowanie (z winy sędziego) jest prowadzone nierzetelnie. Wtedy ocena wiarygodności sędziego przewodniczącego podlega zupełnie innemu kryterium; strona wnioskująca o wyłączenie jest zobowiązana udowodnić (podać konkrety) a nie tylko sugerować brak należytej bezstronności. Samo wadliwe orzekanie nie stanowi przesłanki wyłączenia sędziego od dalszego orzekania. (Sic!) Takie traktowanie obywatela, będącego stroną postępowania sądowego, musi budzić poważne wątpliwości natury ustrojowej, ponieważ bezsprzecznie ogranicza suwerena w jego prawach obywatelskich, w szczególności w prawie do sprawiedliwego i rzetelnego postępowania sądowego. Nawet postępowanie dwuinstancyjne częstokroć kończy się utrzymaniem w mocy wyroku niekorzystnego, który niejednokrotnie jest wydawany z naruszeniem prawa. Zbyt duża jest liczba tego rodzaju negatywnych rozstrzygnięć, żeby mówić tylko o odosobnionych przypadkach.
Natomiast swoje uprawnienie do weta prezydent realizuje w procesie legislacji prawa. Nie może jednak tego prawa nadużywać przeciwko wprowadzanym regulacjom ustawowym, których celem jest zwiększenie bezpieczeństwa i ochrony obywateli w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. I to niezależnie od wyrażonej gotowości wyjścia z odrębną inicjatywą ustawodawczą w tym przedmiocie, która w dalszej perspektywie może przecież okazać się tylko “łabędzim śpiewem”. Wypada przede wszystkim pamiętać o setkach tysięcy poszkodowanych przez dotychczasowy system sądowniczy i egzekucyjny, którym odebrano zdrowie i podstępnie wydarto niekiedy cały majątek życia. Inicjatywa przedwyborcza “Duda pomoc prawa” nie przyniosła zapowiedzianego sukcesu. Bez wsparcia ze strony Prokuratora Generalnego tego rodzaju przedsięwzięcie proobywatelskie nie miało większych szans powodzenia.
Antoni Ciszewski
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!