Wiele decyzji zwrotowych wydanych przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz może zostać unieważnionych. Urzędnicy ratusza nie sprawdzali, czy w chwili składania wniosku ktoś na danym terenie rzeczywiście mieszkał lub nim zarządzał – pisze w poniedziałkowym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna”.
Według organizacji Wolne Miasto Warszawa postępowania, w ramach których zwrócono nieruchomości warte kilkanaście miliardów złotych, należy przeprowadzić od nowa. W poniedziałek (31 lipca) organizacja ma przedstawić dowody na to, że w procesach reprywatyzacyjnych roiło się od nieprawidłowości. Wolne Miasto Warszawa złoży też do prezydenta Warszawy i samorządowego kolegium odwoławczego wnioski o unieważnienie decyzji – informuje „DGP”.
Jan Śpiewak, współtwórca stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, uważa, że „skala nieprawidłowości jest gigantyczna. A sprawa znacznie poważniejsza niż poprzednie, które bulwersowały opinię publiczną”. – Tym razem chodzi o błędy systemowe, w wyniku których wydawano błędne decyzje. Ich skutki można liczyć w miliardach złotych – wyjaśnia Śpiewak, od lat walczący z dziką reprywatyzacją w stolicy.
Zgodnie art. 7 ust. 1 dekretu Bieruta wnioskujący o zwrot gruntu (lub odszkodowanie) musiał spełnić trzy przesłanki. Jedną z nich było posiadanie nieruchomości. Tymczasem przez lata stołeczni urzędnicy weryfikowali spełnienie tylko dwóch przesłanek. Nie sprawdzali tego, czy w chwili wywłaszczenia ktoś na danym terenie rzeczywiście mieszkał lub nim zarządzał.
To, że należało badać trzy kwestie, a nie dwie, potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyroku wydanym w pełnym składzie, jeszcze pod przewodnictwem Andrzeja Rzeplińskiego. TK zasugerował też, że organy administracji tego nie robiły.
/„Dziennik Gazeta Prawna”, TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!