Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby zareagował na wyciek danych, mówiący o obecności żołnierzy krajów Zachodu na Ukrainie. Przyznał, że amerykańscy wojskowi faktycznie przebywają na Ukrainie.
Na podstawie dokumentów wykradzionych z Pentagonu ustalono m.in., że na Ukrainie działają jednostki specjalne z co najmniej kilku państw Zachodu. Sprawie przyjrzeli się bliżej dziennikarze BBC. Z pisma datowanego na 23 marca wynikało, że za naszą wschodnią granicą przebywało 50 żołnierzy z Wielkiej Brytanii, 17 z Łotwy, 15 z Francji, 14 ze Stanów Zjednoczonych i jeden z Holandii. Dokumenty nie precyzowały, dokładnie stacjonowały wymienione siły, ani tym bardziej czym się zajmowały.
Amerykanie przyznali, że faktycznie na terytorium Ukrainy znajduje się „nieznaczna” liczba żołnierzy USA. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby podkreślał jednak, że wojskowi nie biorą udziału w walkach na froncie.
– W ambasadzie jest mały kontyngent wojskowy USA, który współpracuje z Biurem Attaché Obrony, aby pomóc nam pracować nad odpowiedzialnością za sprzęt wjeżdżający i wyjeżdżający z Ukrainy – przekazał w rozmowie z dziennikarzami.
Podobne stanowiska zaprezentowali przedstawiciele innych krajów. Ministerstwo Obrony Łotwy podkreślało, że żołnierze z tego państwa przebywają na terytorium ambasady swojego kraju na Ukrainie. Oprócz obrony dyplomatów łotewscy wojskowi mieli też pomagać przy transportach sprzętu i broni.
/wprost.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!