77-letni Norweg Anders Besseberg, który przez 25 lat przewodził Międzynarodowej Unii Biathlonu (IBU), został oskarżony o tuszowanie dopingu u rosyjskich zawodników i matactwa przy wyborze organizatora mistrzostw świata. W zamian miał przyjmować pieniądze, zegarki, a nawet… korzystać z usług luksusowych prostytutek.
Besseberg trząsł światowym biathlonem przez ćwierć wieku: objął stery w 1993 r. i ustąpił dopiero w 2018. Kadencję zakończył z przytupem, choć pewnie nie takim, jak mógłby sobie wyobrażać. Do jego biura w Salzburgu wtargnęła policja, a leciwego prezydenta oskarżono o przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za ukrywanie dopingu u aż 65 reprezentantów Rosji.
Swoje dostał też za pomoc przy wyborze Tiumenia na organizatora biathlonowych mistrzostw świata w 2021 r. — impreza ostatecznie odbyła się w słoweńskiej Pokljuce, bo Rosjanie prawa organizacji stracili za problemy z… dopingiem. Norweg musiał zrezygnować, a zamiast spokojnej emerytury zafundował sobie kilka trudnych lat. Szybko okazało się, że w sprawę zamieszany był nie tylko Besserberg, ale również co najmniej tuzin innych osób.
Najpoważniejsze oskarżenia spadają jednak na 77-latka, którego nazywa się nawet „olimpijskim zbrodniarzem”. Specjalna komisja, powołana do wyjaśnienia sprawy, odkryła, że nawet samochód, którym poruszał się Norweg (ekskluzywne BMW X5), miał nieczyste papiery: koszty leasingu nielegalnie pokrywała bowiem agencja marketingowa Infront, która zupełnym przypadkiem wygrywała wszystkie przetargi na medialną obsługę Pucharu Świata, mistrzostw świata i innych biathlonowych inicjatyw.
Norwegowi grozi teraz do 10 lat pozbawienia wolności. Sam nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!