Tylko w Jerozolimie doszło w 2023 roku do siedmiu antychrześcijańskich aktów przemocy – mówi opat Nikodemus Schnabel z klasztoru benedyktynów w Jerozolimie. – W społeczeństwie zawsze były siły, które nas do cna nienawidzą – stwierdził, dodając, że teraz siły te zasiadają w izraelskim rządzie.
Opat Schnabel wskazał na ministra ds. narodowego bezpieczeństwa, Itamara Ben-Gvira. Gdy w 2015 roku podpalono benedyktyński klasztor w Tabdze, Ben-Gvir był przed sądem obrońcą podpalaczy. W swojej mowie obrażał chrześcijan. – Jestem prawie codziennie opluwany. Kiedy przyjechałem tu 20 lat temu, działo się tak może raz na pół roku – powiedział.
Chrześcijanie są w Izraelu niechętnie traktowani także ze względu na to, co posiadają. – Drugim największym posiadaczem ziemi w Izraelu jest grecko-prawosławny Patriarchat, niedaleko są też franciszkanie – powiedział, wskazując na przyczyny wrogości. Przykładowo Sąd Najwyższy w Jerozolimie, a także narodowe Muzeum Izraela oraz Kneset znajdują się na ziemi kościelnej. Opat wskazał, że chrześcijanie mogą szukać ratunku w Stolicy Apostolskiej albo Unii Europejskiej.
W istocie jednak w społeczności międzynarodowej nie ma zbyt wielkiej wrażliwości na ich cierpienie. Dotyczy to zwłaszcza Niemiec, w których panuje wręcz paniczny lęk, by nie urazić Izraela. – Moim zdaniem solidarność z Izraelem nie oznacza solidarności z rządami, ale ze wszystkimi obywatelami tego kraju, a to obejmuje również chrześcijan – powiedział.
Źródło: Katholisch.de. pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!