Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Marcin Kącki w swoich reportażach niejednokrotnie tropił mniej lub bardziej wyimaginowany „faszyzm”, “skrajną prawicę”, białych suprematystów i “mizoginów”. Okazało się, że sam dopuszczał się napastowania kobiet, o czym rozpisują się teraz pokrzywdzone. Kącki w ramach działań wyprzedzających złożył znaną z czasów stalinizmu samokrytykę, w której przyznał się także do alkoholizmu i złego traktowania dzieci.
Kolejny ‘tropiciel faszyzmu” okazał się tym, z czym deklaratywnie walczył. Marcin Kącki ma bujną karierę. Oprócz artykułów w żydowskiej gazecie dla Polaków, popełnił także kilka książek. Temat „faszyzmu” i „neonazizmu” poruszał w swoich publikacjach pt. „Białystok. Biała siła, czarna pamięć” i w „Poznań. Miasto grzechu”. W ubiegłym roku zajął się partią Konfederacja w książce „Chłopcy. Idą po Polskę”.
Kilka dni temu Kącki opublikował na łamach „Gazety Wyborczej” samokrytyczny tekst o wiele mówiącym tytule „Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem”. Można dowiedzieć się z niego, że reportażysta dopuszczał się ekscesów seksualnych, jest uzależniony od alkoholu i zaniedbywał swoje dzieci.
Szybko okazało się, że dziennikarz zaprezentował czytelnikom dużo bardziej wygładzoną wersję rzeczywistości. W mediach społecznościowych pojawiły się bowiem wpisy lewicowych dziennikarek, które zarzuciły mu pominięcie niewygodnych dla niego szczegółów i potraktowanie artykułu właśnie jako tekstu wyprzedzającego ujawnienie skandalu.
Karolina Rogaska z „Newsweeka” wprost pisała o nieobyczajnych zachowaniach Kąckiego wobec kobiet, a rysowniczka Małgorzata Halber o licznych negatywnych opiniach na jego temat. Według Polskiej Szkoły Reportażu, w której wykładał dziennikarz, napastowanych kobiet miało być jeszcze więcej.
To nie pierwszy tego typu zarzuty dotyczące dziennikarza „Gazety Wyborczej”. W 2018 roku o molestowanie redakcyjnych koleżanek został oskarżony dziennikarz Wojciech Szymański.
NASZ KOMENTARZ: Kącki to kolejny po Rafale Gawle “tropiciel faszyzmu” i “prawicowej ekstremy”, który okazuje się mieć na bakier z prawem i kulturą osobistą. Ci ludzie powinni dobrze przejrzeć się w lustrze i tam szukać swojego urojonego faszyzmu i szowinizmu. Wydaje się, że czas najwyższy przyjrzeć się kolejnym koryfeuszom “walki z faszyzmem” – Konradowi Dulkowskiemu, Rafałowi Pankowskiemu i Przemysławowi Witkowskiemu.
Polecamy również: Protesty w Izraelu. Domagają się ustąpienia premiera
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!