Monika Sikora pełniąca funkcję wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej rządu warszawskiego przyznała, że popiera obecność tzw. drag queen (mężczyzn przebranych za kobiety) w szkołach.
Wiceminister popiera wprowadzenie drag queen do polskich szkół. W sobotę 10 sierpnia w Gliwicach odbył się dewiacyjny tzw. marsz równości. Obecne były nam nim m.in. przedstawicielka Lewicy i wiceminister funduszy i polityki regionalnej Monika Sikora. Kobieta udzieliła wypowiedzi obbecnym na wydarzeniu dziennikarzom.
– Drag queen w szkołach polskich – jest to możliwe? – zapytał ją reporter portalu tarnogórski.info. – Drag queen w szkołach polskich? Moim zdaniem tak – przyznała Sikora. Pytana, czy popiera ten pomysł, stanowczo odparła: „tak”.
– Jeżeli mogę, tutaj pan pytał o drag queen, osoby, które są w szkołach. Oczywiście mówimy tutaj o sytuacjach, kiedy dzieci mają prawo wyrażania się. Jeżeli jest to sytuacja, w której omawiają z rodzicami, w której są w bezpiecznym środowisku, to jest kwestia indywidualna. Nie chodzi o to, żeby w każdej szkole był drag queen, ale żeby pewne rozwiązania dla tych dzieci były możliwe. Żeby nie było tak, że tutaj propagujemy i że ja nawołuję do tego, ale wydaje mi się, że w pewnych okolicznościach… – twierdziła później wiceminister.
Sikora nie omieszkała też wyrazić radości z tego, że Polska pod rządami Tuska staje się coraz bardziej uśmiechnięta i „tolerancyjna”.
– Przede wszystkim chciałabym podziękować organizatorom dzisiejszego wydarzenia. Jest to wspaniała wiadomość, Gliwice były, są i będą tolerancyjne i cieszy, że po tylu latach naprawdę szczucia i nagonki na osoby LGBT to miasto też może dołączyć do miast, które organizują marsze. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy tu być, myślę.
Ja powiem tylko tyle, że miesiąc temu urodziłam córeczkę i cieszę się, że właśnie będzie mogła żyć w Polsce, w której każdy może kochać, kogo chce, gdzie zmierzamy ku lepszemu, najpierw związkami partnerskimi i będziemy walczyć dalej o równość, również małżeńską, więc cieszy naprawdę fakt, że możemy być tutaj dzisiaj – zapowiedziała.
– Przez ostatnie lata osoby LGBT w Polsce nie mogły czuć się bezpieczne i dobrze, że dzięki zmianie ta tolerancja jest widoczna – grzmiała.
– „Nie mogły czuć się bezpieczne wcześniej” – jak by Pani to rozwinęła? Co takiego się działo wcześniej? – zapytał dziennikarz.
– Strefy wolne od LGBT chociażby, myślę, że nagonka polityków PiS również, która płynęła z ambony przez Kościół, to wszystko ulega zmianie. Ale osoby LGBT odczuwały to każdego dnia, dyskryminację, stygmatyzację, o tym mówię przede wszystkim – twierdziła przedstawicielka Lewicy.
Wtórowała jej także prezydent Gliwic. – Prawa człowieka to jest taki zbiór praw, nad którym moim zdaniem nie powinno się dyskutować, a szczególnie nie powinno się ich w jakikolwiek sposób podważać. To jest taka część naszego systemu wartości, o której dyskutowanie myślę, że jest jednak sprzeczne z ideą człowieczeństwa – grzmiała.
Fałszywie odwoływała się także do moralności chrześcijańskiej. – A jeśli większość Polaków uważa się za osoby związane z chrześcijaństwem, to przypomnę, że w normach chrześcijańskich nie mieści się nienawiść do drugiego człowieka, nie mieści się brak tolerancji i brak akceptacji – twierdziła.
Polecamy również: Polska musi zapłacić odszkodowanie więźniowi podającemu się za kobietę
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!