Felietony

Antoni Ciszewski: Zmora

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Antoni Ciszewski: Zmora

Zmorą zwykle określa się marę nocną niespokojnego snu. Tymczasem, jeśli spojrzeć na to szerzej, okaże się, że wszystkie elementy zmory pasują jak ulał do patologii w polityce. Efektem obu jest nadmierne pocenie się, ciężki oddech, uczycie duszności – jakby coś obcego naraz ciążyło nam w i na klatce piersiowej.

Zmora jako nocne drętwienie nadmiernie pobudzonego ciała, także jako dotkliwe udręczenie z powodu odczuwanego lęku. Budzi strach nie tylko wśród koni w stajni; konie dręczone nocą przez zmory są bardzo niespokojne, w kółko kręcą się po stajni, mają drżące nogi – widać, że mają strach w oczach – mają też bardziej ruchliwe i poszerzone chrapy. Parskają.

Dla gospodarza – doglądającego swój dobytek o poranku – obecność zmory uwidacznia się po spoconej sierści na grzbiecie konia i splątanym warkoczu w grzywie. Wieść niesie, że taki kołtun – wycięty z grzywy i za pomocą gwoździa przytwierdzony do drewnianego słupa w ogrodzeniu – naraz przeobrażał się w postać ludzką, uwięzioną za włosy – zupełnie nagą.

Zjawisko to – tak powszechnie znane przecież w różnych krajach (szczególnie o korzeniach słowiańskich) – ma więc wymiar duchowego otępienia i opętania demonicznego. Niewątpliwie jest skutkiem upadku ducha człowieka – bo najczęściej za jego przyzwoleniem dochodzi do tego rodzaju zniewoleń i agresywnych aktów demonstracji zła na ziemi.

W tym sensie właśnie, wszelka niezgoda i upór w szeregach polityków oddaje ten właśnie syndrom uległości ludzkiej wobec szalejącej hordy potępionych duchów. Nic dziwnego, że w tym opętańczym kręgu dominuje nagość, chuć i pojękiwanie ciał, trzeszczenie kości i zgrzytanie z nienawiści zębami, w skutek wewnętrznego bólu.

Dla (nie tylko współczesnego) człowieka przestrogą są dwa rodzaje zbydlęcenia: kainowe i judaszowe. Wspólnotowo rzecz ujmując, taki rodzaj odstępstwa od prawa naturalnego, czyli Prawa Bożego, uwidoczniony jest w pokoleniach Judejczyków: przedpotopowych (za proroka Noego), Sodomy i Gomory (za patriarchy Abrahama), z pod Synaju (za proroka Mojżesza), z niewoli babilońskiej (za proroka Ezechiela) i niewoli chaldejskiej (I Księga Machabejska).

Zbydlęcenie człowieka przejawia się w jego duchowym umęczeniu – zwykle pluje jadem na widok ludzi bogobojnych. Ten zwyrodnialec właśnie tak naprawdę sam nie wie co tak naprawdę czyni, a nieświadomie czyniąc najczęściej samo zło, wobec siebie i bliźniego swego, nurza się w ten sposób we własnych odchodach jak zwykle bydle stojące w oborze.

Dlatego dodatkowego wyjaśnienia wymaga przywołane zbydlęcenie: kainowe i judaszowe, bo cechuje je nieco inny rodzaj upadku duchowego.

Jak wiemy z egzegezy Słowa Bożego, Kain będący oraczem, jako pierworodny syn Adama i Ewy, zabił swojego rodzonego brata Abla, który był pasterzem owiec (R 4, 1-3). Powodem tego bratobójstwa stała się zazdrość Kaina o względy u Boga Stwórcy.

Ofiary składane przez Abla były cenne w oczach Bożych, natomiast ofiary Kaina smuciły Serce Boga, z powodu tejże zazdrości bratniej, która w końcu zrodziła w sercu Kaina nienawiść do swojego brata.

Od tego momentu Kain będzie zbiegiem na ziemi, a zabicie go obciążone zostało przez Boga karą siedmiokrotną. Lecz to nie z Kaina będzie prawdziwe potomstwo Adama, a z jego syna Seta. Symbolem wiary w Boga wówczas, w dziewiątym pokoleniu od Adama, stanie się więc Noe, zrodzony z Lamecha, którego ojcem był Matusali (R 5, 1-31).

Dalej losy ziemskie Judejczyków potoczą się już od Sema, syna Noego, do ojca narodów Abrahama, następnie jego syna Izaaka, który spłodzi patriarchę Jakuba, a z niego zaś pocznie się syn jego Józef. Od Józefa będzie pochodził prorok Mojżesz.

I w tym oto genealogicznym skrócie na temat Judejczyków niepostrzeżenie stanęliśmy stóp góry Horeb, zwaną górą Synaj, po wyjściu z niewoli egipskiej.

Wtedy to po raz trzeci – starotestamentowo rzecz ujmując – zrodziła się zmora w umysłach Judejczyków w postaci ulepionego cielca ze złota. W ten nieprzypadkowy sposób zapoczątkowany został kult bałwochwalstwa; ten sam na wskroś demoniczny kult, jaki cechował i wciąż cechuje ludy pogańskie i ludy innowiercze.

Zmora cielca, przez całą historię późniejszego świata, będzie mieć swoje dalsze wcielenia. Stanie się tak w skutek permanentnego zwodzenia całej Ludzkości przez Lucyfera. Kulminacją tego stanu rzeczy są więc – o zgrozo – prawa człowieka, czyli podstawa prawna do wszelkich roszczeń dzieci względem swoich rodziców, a dorosłych ludzi wobec państwa jako podmiotu – i organizatora zarazem – prawa stanowionego.

Ale już nie według monarchistycznej struktury ustrojowej, z królem na czele i wolnymi obywatelami, lecz według populistycznych (nie demokratycznych) reguł, podobnie jak odbyło się to pod górą Synaj.

Katolicy, ery Jezusa Chrystusa, mają przede wszystkim mieć się na baczności przed zmorą judaszową. Jej dotkliwość bowiem przewyższa stukrotnie wszelkie przewinienia ludzkie. Budzi uzasadniony lęk przed skutkami zespolenia człowieka z demonem.

Oznaką (tej zmowy judaszowej) jest nieskrywana pogarda człowieka wobec człowieka, widoczny stan niechęci i zepsucia moralnego, buńczuczność ludzka – wyniosłość i wyuzdanie.

To nie są rządy prawa, ani dążenie do praworządności, w imię ukrytych, barbarzyńskich celów. Dobre prawo musi być oparte na prawie Dekalogu X Przykazań Bożych, inaczej w/w zmory przywykną do nowych warunków klimatycznych, związanych z postępującą modyfikacją człowieka. Nie tylko przepędzą ostatnie konie ze stajni, ale Ludzkość całą zawiodą nad czeluść samego Piekła.

Bóg Ojciec: (…) Umiłowani Moi, zatwardziałe serce nie pojmuje wnętrza swoich braci: nie jest mądre, aby czerpać duchowy zysk w swoich braciach; przeciwnie, staje się bezsensowne i głupie. Mój Ludu, musisz pragnąc Mnie (!!!). Kiedy porzucacie to pragnienie, interesy są różne, pojawiają się interesy osobiste, a nie Moja Wola, i więzicie serce waszego brata wewnątrz waszej osobistej, ludzkiej woli.

Dzieci, musicie stale przypominać swojej pamięci, że nie wiecie wszystkiego. Wewnętrzna siła rodzi się, gdy człowiek wie, co jest przechowywane w pamięci, ale trzeba jej stale przypominać, że to nie z pamięcią przychodzicie do Mnie; przychodzicie do Mnie z tym, co jest przechowywane w sercu, bo serce nie może dać tego, czego nie ma – i dlatego to, co wychodzi z pamięci, jest wspomnieniem, a nie rzeczywistością. (…) – Z Orędzi na Czasy Ostateczne, Luz de Maria de Bonilla, Argentyna.

Polecamy również: Londyn wprowadził autobusy Nur für Juden

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!