Felietony

Antoni Ciszewski: Bezprawie, ogień i pogorzelisko

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Antoni Ciszewski: Bezprawie, ogień i pogorzelisko

Od jakiegoś okresu mamy w Polsce zupełny bajzel w prawie, w polityce i w gospodarce. Tym dziwnym transformacjom (anty) kulturowym towarzyszy jeszcze dziwniejszy proces bałaganu unijnego pod wszystkimi względami pseudo ustrojowymi.

W przypadku Polski, obecna sytuacja obyczajowo-prawno-polityczna przypomina tę z początku lat sześćdziesiątych XX wieku, jaka miała miejsce we wsi Złotki, gm. Sadowne, kiedy to kilku urwisów, w wieku przedszkolnym, postanowiło upiec jabłka w stodole. Cała wieś poszła z dymem do ostatniego obrazu z wizerunkami świętych na ścianie.Na pierwszy rzut oka, za najbardziej poszkodowanego uważał się miejscowy sołtys, śp. Tomasz Wujek; w szafce nocnej trzymał bowiem wszystkie oszczędności rodzinne, w dolarach amerykańskich, które w całości strawił ogień.

W sumie dostał też najwięcej firekasy – tzw. pożarowego. Nie musiał więc po prośbie chodzić, ani nikogo o pomoc prosić. Dom (drewniak) dla rodziny, przed nadchodzącą zimą, z przekazu ustnego kupił kilka wsi dalej, który wpierw rozebrał, przewiózł na furmance, a następnie wespół z nowym zięciem, śp. Stanisławem (ze wsi Zając, gm. Liw), postawił w miejscu spalonego. Z myślą, aby tylko szczęśliwie przezimować.

Jak się później okazało, w tym domu też i umarł, przeżywszy 74 ziemskich lat z uciążliwą przepukliną krocza, jakiej się był dorobił podczas nieszczęśliwego wypadku. Żył i mieszkał  z jedną żoną, Marianną (ze wsi Noski, gm. Ceranów), oraz z córką (jedynaczką), śp. Krystyną, której pierwszy związek małżeński ze śp. Józefem Dłuskim – miejscowym kowalem i zbrojarzem fundamentów kościoła Trójcy Przenajświętszej w Prostyni – nie wzbudził potomstwa.

Małżeństwo to nagle zostało przerwane – po ośmiu latach bezdzietnego współżycia – śmiercią męża, z powodu ropnego zapalenia opon mózgowych.

Powyższy epizod na wskroś rodzimy, historyczny i międzypokoleniowy odnieść można do dnia dzisiejszego. Pierwszym elementem jaki łączy te dwa – nie dość odległe przecież – okresy, jest brak poszanowania prawa tak co do bezpieczeństwa, jak i współżycia społecznego.

Wtedy to małe – nie w pełni świadome – dzieciaki postanowiły rozpalić ognisko na klepisku, podkładając słomę zalegającą w zasieku. Chciały posmakować ciepłych jabłek z osmoloną skórką. To, że same uszły z życiem, to już cud.

Jako drugi składnik, wspólny tym dwóm czasom, nich będzie widok dogorywającego ognia na skraju wsi: żywo przypominał bowiem kończącą się gehennę II wojny światowej, nieopodal Treblinki, gdzie zorganizowany został przez hitlerowskie Niemcy obóz koncentracyjny dla mordowanych Żydów z Getta Warszawskiego.

Wtrącić należy, że mimo tych wspólnych i ciężkich doświadczeń, Żydzi nie odeszli zbyt daleko od cierpiących wówczas Polaków, tylko sprzymierzyli się przeciwko nim, w nakręcanej przed całym światem propagandzie Holokaustu.Nie bez znaczenia w tym przypadku są więc losy przywołanej na tę okoliczność rodziny Wujków ze wsi Złotki, gdyż rodzina ta, wespół z innymi mieszkańcami, osobiście doświadczyła grozy wojennej podczas przetaczających się wówczas frontów: niemieckiego, a później sowieckiego.

Jeden z mieszkańców tej wsi tak oto wówczas formułował swoje niezadowolenie: Mięso oddaj, mąkę oddaj, kartofle oddaj, a ty co, cudem Bożym będziesz żył?

Zatem, jeśli z bezprawnego postanowienia i działania Żydów, nieprawnie zamieszkujących wschodnią stronę Jordanu (?), chyba nawet wbrew woli rdzennych Judejczyków i Palestyńczyków, dzieje się krwawa jatka na mieszkańcach w strefie Gazy, to czy jest jakakolwiek różnica, między bezprawiem nazistowskim z II wojny światowej, a unijną samozagładą, odbywającą się pod protektoratem Niemiec, której ofiarami są nienarodzone i poddane aborcji – nie tylko polskie – dzieci ?

Podobny tragizm ziemskiego losu zgotowany został także ludziom będącym w wieku emerytalnym, w skutek szerzącej się na Zachodzie eutanazji (celowego uśmiercania). Ten śmiertelny proceder dokonywany jest wbrew podmiotowemu prawu człowieka, a jego protoplastą jest – wyniesione ponad wszelką wątpliwość – niemieckie über alles(pol.) ponad wszystko.

Mieszkańcy Złotek, kiedy stali w owym roku z opuszczonymi rękami, i z pobliskiego grądu patrzyli, z zaciśniętymi gardłami, jak w mgnieniu oka znika cały ich dobytek, nie mieli jeszcze pełnej świadomości skutków pożaru jaki dopiero nawiedzi następne pokolenia.

A będzie to pożar o wiele dotkliwszy, bo nieugaszony, piekielny, który trawi naraz duszę, całe ciało i wnętrzności. Widząc jak jest groźny i bezwzględny – jak pustoszy już dzisiaj wnętrza ludzkie – jak oślepia pole widzenia – jak nie daje zbliżyć się do siebie, by być ugaszonym – prounijni i lewicujący moderatorzy życia społecznego, owładnięci pychą i samowolą, wolą raczej wbiec w sam środek tego gorejącego zmysłami paleniska, nie bacząc na całą resztę – nawet za cenę unicestwienia godności ludzkiej, jaką Ludzkość otrzymała w darze od Boga Stwórcy.

Trójca Przenajświętsza: (…) Pozostajecie pochłonięci ekonomią, jedzeniem, ludzkimi przyjemnościami, dlatego nie jesteście świadomi, że ciało, choć jest świątynią Mojego Ducha Świętego, jest skończone. (…) Jeśli nie żałujecie szczerze za wasze czyny, za wasze wykroczenia wobec Naszego Domu, za bóle wyrządzone Mojej Najświętszej Matce i za chwile, w których raniliście waszych braci i siostry, sprawiając im wielki ból… Jeśli nie żałujecie małostkowości, w której żyliście…

Jeśli nie będziecie żałować łamania Przykazań i niewypełniania Sakramentów, nie będziecie dziećmi Błogosławieństw, nie będziecie wnikać w Pismo Święte. Będziecie rzeczywiście błądzić z miejsca na miejsce, ale nie będziecie w stanie zrozumieć Mojego Słowa ani wznieść się duchowo. (…) – Z Orędzi na Czasy Ostateczne, Luz de Maria de Bonilla, Argentyna.

(…) Niektórzy twierdzą, że są Naszymi dziećmi, żyjąc życiem, które nie jest w żaden sposób duchowe, ale życiem fałszywej religijności, która nie prowadzi ich do wniknięcia w Nasze Słowo, w Naszą Tajemnicę Miłości. (…) – tamże.

(…) Prowadzą wygodne życie religijne, które w ogóle nie wpływa na ich ludzkie wygody i satysfakcje, które utrzymują ich w ich zadowalającym kręgu społecznym. Te dzieci Nasze nie znają ofiary, wyrzeczenia się siebie, nie dążą do większej bliskości z Trójcą Przenajświętszą, nie starają się wznieść i oderwać od tego, co światowe ani od swoich upodobań i przyjemności (…) – tamże.

Życie ludzi bogobojnych podlega surowszej ocenie – „A od każdego, któremu wiele dano, wiele domagać się będzie, i od tego, któremu wiele zlecono, więcej żądać będą od niego” – Łk 12, 48 (w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka).

Nie do pomyślenia jest to, aby w Królestwie Jezusa i Maryi, w Polsce, tak zdecydowanie szerzył się defetyzm moralny i okultystyczna forma obrządku wewnątrz Kościoła, jak i w służbie publicznej. Niewątpliwie winę za ten stan rzeczy ponoszą kapłani obrządku rzymskokatolickiego, którzy ulegli zgorszeniu posoborowemu, jak i wspólnoty parafialne, które z różnych powodów, a najczęściej w skutek osłabnięcia wiary po 89’ roku, zaprzestały modlitw za kapłanów.

Natomiast Objawiona, niezmienna i święta Tradycja Kościoła katolickiego ma pozostać duchowa, a nie światowa – nie może być przez to modernistyczna z powodu szerzącego się bezprawia ustrojowego, który tak naprawdę tylko niszczy dorobek kulturowy i religijny całych pokoleń Polaków.

Polecamy również: Ukraina gorsza od Rosji?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!