Bundestag uchwalił nowe przepisy odnoszące się do “ustalania identyfikacji płciowej”, czyli Selbstbestimmungsgesetz. Od 1 listopada u naszego zachodniego sąsiada “zmiana płci” stanie się dużo prostsza niż dotychczas.
Nowe sukcesy neołysenkizmu w Niemczech. Rządząca krajem, lewicowo-liberalna koalicja przeforsowała projekt ustawy, pozwalającej za pomocą oświadczenia urzędowego raz na rok, zmienić płeć, która jest podana w dokumencie tożsamości. Cała sprawa wywołuje niemałe zamieszanie, ponieważ procedura nie wymaga przedstawiania badań lekarskich, a przepisy dopuszczają także zmiany pod tym względem w dokumentach u dzieci i nastolatków.
Ustawa umożliwił ponadto umieszczanie tzw. “transseksualistów” w kobiecych zakładach karnych, co stwarza zagrożenie dla więźniarek na tle seksualnym. Takim posunięciem zraził do siebie dużą część Niemców, co popycha ich do wspierania AfD.
Według zdrowych psychicznie Niemców, ustawa przyczyni się ona do poważnych nadużyć oraz absurdalnych i niebezpiecznych sytuacji. Poza wymienionym przykładem o umieszczaniu transseksualistów w więzieniach dla kobiet, niektórzy mężczyźni z dużą dozą prawdopodobieństwa wykorzystają uchwalone zapisy, aby dostać się również do schronisk, saun czy szatni dla kobiet. Bezpieczeństwo kobiet mocno więc spadnie nie tylko w zakładach penitencjarnych, ale w ogólnie pojmowanej przestrzeni publicznej.
Przeciwnicy Selbstbestimmungsgesetz podnoszą też kwestię zawodów sportowych zdając sobie sprawę, że mężczyźni zaczną konkurować z kobietami, znacznie ułatwiając sobie zwycięstwo i zdobycie medalu ze względu na przewagę warunków fizycznych. W ten sposób ustawa o samostanowieniu zniszczy kobiecy sport i stanie się przyczyną licznych oszustw i nieuczciwej rywalizacji. Ostatnie napięcia i kontrowersje dotyczące występów na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu takich sportowców, jak chociażby Imane Khelif i Lin Yu-Ting tylko potwierdzają te przypuszczenia.
Krytycy ustawy podkreślają też kolejny, budzący wątpliwości element. Chodzi o wprowadzenie penalizacji i karania grzywną ujawnienia dawnej płci, czyli tak naprawdę cenzury wypowiedzi w mediach. Wystarczy bowiem wpis na platformach X bądź Facebooku odnoszący się do poprzedniej “tożsamości płciowej” “transseksualisty”, aby sąd wymierzył karę nawet do 10 tysięcy euro.
Poza tym z kłopotami zetkną się lekarze, gdyż bez posiadania wiedzy o biologicznej płci pacjenta, nie dobiorą odpowiednich metod leczenia, narażając jego zdrowie lub nawet życie. Konflikty mogą pojawić się też w zawodach związanych z obsługą klientów, bowiem niektórym zapewne zdarzy się zwrócić do transseksualnego pracownika niewłaściwym (z jego punktu widzenia) określeniem i narażą się na ukaranie.
Następnym groźnym zapisem, który wywołuje burzę jest wspomniana już zmiana płci przez osoby poniżej 18. roku życia. Teoretycznie czternastolatki muszą uzyskać zgodę opiekunów prawnych, lecz w przypadku jej braku sprawa trafi do sądu, a ten zapewne ogłosi niekorzystny dla rodziców wyrok. Według osób sprzeciwiających się nowemu prawu, nastolatki z różnych powodów, na przykład ulegając namowom skrajnie lewicowych aktywistów, będą dokonywać “tranzycji”, czyli przyjmować hormony i poddawać się operacjom o nieodwracalnych skutkach, a potem żałować swoich decyzji i cierpieć przez resztę życia.
Działacze ruchu sodomskiego nie ukrywają radości, ponieważ ich starania o liberalizację prawa o “uzgodnieniu płci” zakończyły się sukcesem. Myli się jednak ten, kto sądzi, że poprzestaną na jednym triumfie, gdyż obecnie naciskają na pociąganie do odpowiedzialności rodziców sprzeciwiających się zmianie płci u swoich dzieci.
Za jednego z najzagorzalszych zwolenników Selbstbestimmungsgesetz uważa się w Niemczech posła do Bundestagu, Markusa Ganserera, zboczeńca nazywającego się “Tessa”. Nawołuje on do stawiania przed sądem ludzi niezgadzających się na zmianę płci swoich dzieci za tortury i nieludzkie traktowanie. Nie wiadomo, czy rządząca obecnie koalicja ugnie się pod presją środowisk dewiacyjnych i uchwali tego rodzaju restrykcyjne przepisy, ponieważ obawia się negatywnej reakcji społeczeństwa i przegranych wyborów. Niemniej, wszystko wskazuje na to, że neołysenkizm osiągnął w tym kraju już bardzo wiele.
Polecamy również: Ukraińcy nie chcą opuścić akademika UMCS
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!