Amerykańskie czołgi Abrams miały zmienić losy wojny na Ukrainie. Zachodnie, w tym polskojęzyczne media zachwalały ich skuteczność i twierdziły, że jeśli trafią na front w Donbasie, z Rosjan zostanie mokra plama. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA ujawnił, że te drogie czołgi nie sprawdziły się w realiach walki z Moskwą. Zostały zdziesiątkowane.
Amerykańskie czołgi Abrams miały być “game changerem” wojny na Ukrainie. Ukraińcy otrzymali co najmniej 31 czołgów Abrams w wersji M1A1. To starsze warianty, ale mimo wszystko miały one przewyższać jakością wszystkie rosyjskie maszyny. Stało się inaczej.
Jake Sullivan udzielił szeroko komentowanego wywiadu na panelu zorganizowanym przez Ronald Reagan Presidential Foundation & Institute. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA dość negatywnie wypowiedział się na temat przydatności czołgów Abrams na Ukrainie. Nie owijał przy tym w bawełnę i wyraźnie stwierdził, że maszyny nie okazały się zbyt przydatne w tej wojnie.
– Jeśli chodzi o czołgi Abrams, to wysłaliśmy je na Ukrainę. Te czołgi Abrams nie są faktycznie używane przez jednostki, ponieważ nie są najbardziej przydatnym sprzętem w tej walce – stwierdził.
W istocie, Ukraińcy stracili więcej niż połowę przekazanych im pojazdów. Co najmniej kilkanaście zostało zniszczonych, głównie przez drony kamikaze. Co ciekawe, jeden został uszkodzony w bezpośrednim pojedynku ogniowym z rosyjskim T72B3, co uwieczniono na nagraniu z drona. Kilka czołgów zostało też przejętych przez rosyjskie wojsko, w tym co najmniej dwa – w stanie nienaruszonym. Dzięki temu armia Putina zdobyła nowe dane na temat sprzętu Amerykanów, który może potencjalnie wykorzystać w przyszłości.
Ukraińcy zawiedli się i nie chcą używać czołgów Abrams. Są one bardzo duże i ciężkie, a z powodu niedostatecznego pancerza, obkładane były rosyjskimi kostkami pancerza reaktywnego Kontakt-1. Kijów z powodzeniem wykorzystuje za to lżejsze wozy bojowe Bradley, które są znacznie bardziej mobilne, a przez to lepiej sprawdzają się w walkach na stepie i terenie podmokłym.
NASZ KOMENTARZ: Abramsy obrosły legendą od czasów operacji “Pustynna Burza”. Sprawdziły się w walce z armią kraju trzeciego świata, jaką było wojsko irackie. Swoje zwycięstwo w tamtym starciu zawdzięczały jednak przede wszystkim miażdżącej przewadze w lotnictwie. Na Ukrainie, gdzie taką przewagę ma przeciwnik, pokazały słabość. Nie bez znaczenia jest też masowe użycie w tym konflikcie dronów.
Niestety, polscy decydenci nie wyciągnęli z porażki Abramsów żadnych wniosków. Nadal oczekują dostawy tych czołgów jak zbawienia, uważając je za broń wręcz cudowną.
Polecamy również: Zełenski skrytykowany za strój czereśniaka. “Brak szacunku”
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!