Jak wielokrotnie zauważaliśmy w naszych komentarzach, dotyczących lewicowych ideologów i aktywistów, celem tych ludzi nigdy nie była walka o wolność. To tylko deklaracje z ich ust, starannie wypreparowana dla opinii publicznej. Tak naprawdę, lewacy dążą do brutalnego totalitaryzmu i wprowadzenia swojej dominacji kulturowej.
Lewica nie ma na celu żadnej wolności, lecz zamordyzm. Świetnym przykładem są tu ruchy dewiacyjne. Przez dziesięciolecia sodomici i gomoryci domagali się tylko „tolerancji”. Nigdy nie był to jednak ich cel ostateczny; był to tylko pewien krok na drodze do innego celu.
W rzeczywistości ruch ten dążył – i stale dąży – do dominacji kulturowej. Chcą tego, aby każdy szczebel władz zaakceptował ich program, aby ich flagi powiewały przed budynkami rządowymi, aby egzekwować kodeksy genderowej nowomowy (m.in. „preferowane zaimki”) i aby wykorzystywać wszelkie dostępne mechanizmy do karania tych, którzy sprzeciwiają się lub stoją na drodze tym celom.
Skrajnie lewicowy ruch dewiacyjny nigdy nie miał zamiaru promować kultury wolnościowej, którą można streścić w haśle: „żyj i pozwól żyć innym”. Starają się uczynić afirmację swojej ideologii obowiązkową, choć zwykle maskują swoje intencje przyjemnie brzmiącym językiem. W istocie jest to jednak żelazna pięść w tęczowej, aksamitnej rękawiczce.
W ostatnich latach coraz częściej widzieliśmy, jak maska opadała, gdy osiągnęli już dominację kulturową, do której dążyli, w danym obszarze życia społecznego. Nie muszą już mówić o „tolerancji”. Teraz mogą wyjść z ukrycia jako totalniacy, którymi zawsze chcieli być.
Ciekawym przykładem są losy gminy Emo w kanadyjskiej prowincji Ontario. Tamtejsza grupa sodomitów o nazwie “Borderland Pride” pozwała gminę za głosowanie przeciwko wydaniu proklamacji „dumy” i odmowę wywieszenia na urzędzie kolorowej szmaty-“flagi LGBT”. To nic, że jak zauważył australijski Sky News w materiale, który zgromadził już ponad 300 000 widzów na YouTube, ratusz nie ma nawet masztu flagowego. Maszt powinien tam być postawiony tylko po to, żeby obwieścić światu dominację dewiantów nad tym obszarem.
Byłoby to tylko śmieszne, gdyby nie fakt, że opanowany przez neołysenkistów Ontario Human Rights Tribunal nałożył na radę miejską Emo grzywnę w wysokości 10 000 dolarów, a na burmistrza Harolda McQuakera grzywnę w wysokości 5000 dolarów. Kiedy tenże oświadczył, że nie zapłaci absurdalnej kary, Borderland Pride uzyskał nakaz sądowy i pieniądze zostały pobrane bezpośrednio z jego konta bankowego.
Borderland Pride nie szuka „tolerancji”. To hasło oznacza bowiem dopuszczanie do głosu ludzi o różnych ideologiach, przekonaniach politycznych i religiach, nawet jeśli uważamy ich poglądy są fałszywe. Celem lewaków jest wymuszenie podporządkowania; wywieszenie flagi nad miastem; zmuszenie urzędników państwowych, którzy nie podzielają ich ideologii, do opublikowania oświadczenia popierającego ich ruch i jego cele.
Używane przez nich terminy, takie jak „inkluzja” i „niedyskryminacja” to oczywiście żart. Zmuszanie ludzi do afirmowania danej ideologii nie jest żadną „inkluzją”, a wymaganie publicznego okazywania wierności danemu ruchowi nie jest „niedyskryminacją”. Jest dokładnie odwrotnie.
Tak właśnie rodzi się nowy totalitaryzm. Totalitaryzm, który wprawdzie potrwa nieco dłużej niż “tysiącletnia Rzesza Niemiecka”, ale raczej krócej niż komunizm sowiecki. Genderyzm, podobnie jak tamte dwa systemy, oparty jest na błędnej antropologii, dlatego musi prędzej, czy później upaść.
Polecamy również: Żydowscy naziści podpalili meczet na Zachodnim Brzegu
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!