Antoni Ciszewski: Po chamajdzie
A może to wina sztucznej inteligencji, że Naród tak traci na wadze? Według najbardziej wyrazistego współcześnie umysłu, jakim w celach naukowych dysponuje prof. Sir Roger Penrose (Nobel 2020), sztuczna inteligencja nie jest ani inteligencją, ani sztuczną – nie ma bowiem świadomości rozumowania, jaką ma umysł ludzki. To znaczy, że to „coś” nigdy nawet samo nie potwierdziło swojego stanu sztuczności – jako stanu odrębnego, w sensie „nie fizycznym”, ze wszystkimi „nie elementami”, „nie prawami” i „nie zasobami”.
Stąd wniosek, że jakikolwiek stan materii nieożywionej lub ożywionej, występującej na Ziemi, nie może mieć w żadnym razie postaci sztucznej, bo przeczyłby jej naturalnym właściwościom – pierwiastkowym i komórkowym – pierwotnym jako wyjściowym.
Jakakolwiek sztuczność na Ziemi, także i w kosmosie, nie ma nic wspólnego z materią, w sensie dosłownym, natomiast może mieć dużo z wymyślaniem głupot, w szczególności z małpowaniem Boga w Jego dziele Stworzenia, i zawsze odbywa się to z inspiracji nieuka (Lucyfera), i to w sposób bezprawny, bo w założeniu polega na niewłaściwym rozporządzeniu boskimi prawami natury.
Wszystko czego człowiek do tej pory dokonał, dokonuje i będzie dokonywał, w planach technologicznych i naukowych – w makro i mikro świecie – ma jedynie postać niewystarczającego tworu (wyrobu), będącego rezultatem – gorszego lub lepszego – przetworzenia składników empirycznych, a w sensie fizycznym i intelektualnym, stanowi zaledwie (i aż) substytut w stosunku do pierwotnego stanu pierwiastkowego lub organicznego (komórkowego) – czyli formy nieożywionej lub ożywionej.
Tym samym, owa ta „nie inteligencja komputerowo-obliczeniowa”, nie może mieszać w planach ludzkich sama z siebie, ani udawać że zachodzą w niej pozytywne procesy myślowe – w cyklach biochemicznych – stymulowane, w sieciach neuronowych, potrzebą chwili lub celami dalekosiężnymi.
A już na pewno, jej nieistniejącym (bo zaledwie zmyślonym i wrogim) regułom, nie podlega np. tryb przedstawicielski, przewidziany w art. 4 Konstytucji RP, związany z okresowym i suwerennym aktem woli Narodu; natomiast ten sam proces wyborczy – ale w trybie demokratycznym jako na wskroś stręczycielskim – dokonywany w warunkach zafałszowywanej (sztucznej) rzeczywistości, bo zainspirowanej buntem neurotycznym – już tak.
Natomiast sam proces tworzenia przez człowieka (myślącego), czegokolwiek pozytywnego na Ziemi (a nie w kosmosie, bo ten obszar pozaziemski podlega wyłącznej dominacji Boga Stwórcy), wynika z daru Umiejętności pochodzącego od Ducha Świętego, Trzeciej Osoby Trójcy Świętej – i w stu procentach zależny jest od Boskiego daru Stwarzania, Uśmiercania i Ożywiania.
Bóg Stwórca: Obaczcież, żem Ja jest Jedyny i nie masz innego Boga prócz Mnie; Ja zabijam i Ja ożywiam, ranię i Ja leczę, a nie masz, kto by mógł wyrwać z Mej ręki. – Pwt 32, 39 (w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka z Wulgaty).
Jeśli Bóg Stwórca jest pomijany, w Jego dziele Stworzenia, człowiek tym samym, w swoim dziele tworzenia (i permanentnego partaczenia), z góry skazuje się na porażkę, na własne życzenie.
Z Orędzi na Czasy Ostateczne, Bóg Ojciec: – A Ja jednak dam wam poznać, czym jest świat bez Boga, kim jest człowiek bez duszy, i czym jest śmierć według planów ludzkich.
Zauważmy prostą rzecz, po pierwsze, prawa natury są Wolą Bożą, a nie wola człowieka; dlatego też cała natura ożywiona i nieożywiona podlega wyłącznie prawu pochodzącego od Boga Wszechmogącego.
Po drugie, świat nauki, w tym ten jej poziom noblowski, usiłuje jedynie wyodrębnić mikroskopijne złożoności w żywych organizmach, by się pochwalić genetycznymi osiągnięciami w utwardzeniu miąższu pomidora, a nie jego smakiem, który to smak, w tym niepotrzebnym – sztucznym i nietrawiennym – procesie, po prostu łykowieje, głąbieje i rozwadnia się; po trzecie, nawet genetyczna zmiana koloru warzywa lub owocu nawiązuje do gamy kolorów zawartych w świetle białym (słonecznym).
Natomiast wyodrębnienie światła niebieskiego w postaci wiązki światła laserowego (lub diody laserowej) w dalszym ciągu traktowane jest z naukowego punktu widzenia jako osiągnięcie w optoelektronice. Niezależnie od założeń naukowych i perspektyw przemysłowych, związanych z opłacalnością rozwoju urządzeń niebieskiej optoelektroniki, i tak pierwszoplanowa okazuje się szkodliwość światła ultrafioletowego i niebiesko-fioletowego, ponieważ może uszkodzić oko ludzkie – soczewki oka (np. katarakta) oraz siatkówki oka (tarczkowate zwyrodnienie plamki).
Podobnie ma się rzecz z drukowaniem narządów ludzkich w technologii 3D, z wykorzystaniem komórek ludzkich. Dostępność na rynku tego rodzaju ofert pseudomedycznych spowoduje u ludzi maniakalny stan samouzdrawiania, w podobny sposób jak to jest w przypadku operacji plastycznych, z korektą ust i nosa w łącznie.
Powyższe uwagi, to z pewnością pewne uproszczenie poważniejszych problemów cywilizacyjnych, natomiast faktem niezaprzeczalnym jest owa sztuczność w wytworach (wyrobach) współczesnego człowieka; przede wszystkim nie można zapominać właśnie o utracie naturalnego smaku i zapachu w tego rodzaju wynalazkach.
Na zakończenie, chcę posłużyć się pewną analogią, otóż, w dzieciństwie często słyszałem od mojego ojca takie o to zawołanie: – Po chamajdzie go! Wtedy nie rozumiałem jeszcze co miałoby ono oznaczać. Dopiero jak mój ojciec brał do ręki długi bat, by czasem smagnąć nim opornego konia po grzbiecie podczas prac polowych, to ta słowna dyscyplina po chwili nabierała bolesnego wyrazu.
Dzisiaj, jak czasami sobie żartuję z tego lokalnego i dość osobliwego powiedzonka, to zastanawiam się skąd jego źródłosłów. Podejrzewam, że chamajda pochodzi od określenia ciamajda, dlatego po chamajdzie to tyle co po ciamajdzie. Z tą tylko różnicą, że pierwowzór tego określenia (ciamajda) oznaczać może typowego bęcwała, lebiegę, natomiast po chamajdzie to następstwo – doigrał się, ten niezdara – i już nawiązuje do konkretnego i zdecydowanego ruchu ręką lub nogą.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia drugie pytanie mojego ojca, kierowane często w moją stronę, kiedy jako dziecko siadywałem sobie na ławeczce przy domu, od strony wschodu słońca: – Co tak centwisz od rana?
Z początku nie rozumiałem, co konkretnego mój ojciec może mieć na myśli. Dopiero gdy, w późniejszym okresie, skojarzyłem sobie polskie powiedzenie: Czas to pieniądz, zrozumiałem że centwić pochodzi od centa (łac. centum = „sto”), i to nie może być nic innego jak tylko tracić pieniądze, bałamucąc cenny czas.
Swoją drogą monetę centa (to 1/100 amerykańskiego dolara) po raz pierwszy wybito w stanie Massachusetts (USA) w 1787 roku.
Polecamy również: Wariant rumuński w Polsce? Komisja Wenecka ma pomysł na zwycięstwo Nawrockiego
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!