Największy problem związany ze zrozumieniem najnowszej historii Polski stanowi fakt, że od lat poszczególne pokolenia Polaków karmione są przez tzw. historyków i liderów partii politycznych wydumanymi bajkami o tym, że historia Polski jest czarno-biała i albo ktoś lub jakaś organizacja była dobra, albo swoimi działaniami wpływała negatywnie na dzieje Polski.
Milicja Obywatelska miała białe karty. Jako formacja została ona powołana do walki z przestępczością i zapewniania bezpieczeństwa publicznego. Niestety poprzez fakt, że wielokrotnie milicjanci wykorzystywani byli przez władze do tłumienia niezadowolenia społecznego, obraz tej formacji, która istotnie dopuściła się łamania prawa, ukazywany jest jedynie jako zło i jedna z przybudówek totalitarnego reżimu.
Zapomina się jednak, że często, szczególnie w okresie 1944-1947, na barkach milicjantów spoczywał obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa polskiej ludności przed działalnością band niemieckiego Werwolfu i ukraińskiej UPA[1]. Dziś dla Państwa pragniemy przedstawić biogram jednego z tych milicjantów, który dla bezpieczeństwa swojej najbliższej okolicy poniósł śmierć w okresie, kiedy oficjalnie trwała jeszcze wojna w Europie.
Edward Solon był synem Stanisława i Heleny. Urodził się 25 marca 1923 r. w Przysielsku. Ukończył 7 klas szkoły powszechnej. Po zakończeniu nauki rozpoczął pracę jako subiekt w restauracji w Zagórzu, gdzie był zatrudniony do 1940 roku. Następnie pracował we własnym warsztacie kowalskim. 12 września 1944 roku został przyjęty do pracy MO. Pełnił obowiązki na posterunku MO Wola Miechowa. Nie należał do żadnej partii politycznej.
W dniu 7 kwietnia 1945 roku Edward Solon bez niczyjego rozkazu udał się rozminowywać teren, który pozostał po działalności ustępujących Niemców. Udało mu się wyciągnąć 115 min, a 116 mina eksplodowała mu w dłoniach zabijając go na miejscu[2].
Takich milicjantów, którzy dla bezpieczeństwa zwykłych ludzi oddawali swoje życie, nie należących do żadnych partii politycznych, dla których Polska wyrażała się w osobie sąsiada, przyjaciela, zwykłego rodaka, który poniewierany w okresie niemieckiej okupacji pragnął wrócić do normalnego życia, były całe szeregi.
Zapisując się w szeregi MO kierowali się dobrymi intencjami, nie zdając sobie często sprawy z uwarunkowań politycznych nowej rzeczywistości powojennej. Musimy pamiętać, że tak jak my ocieniamy jednostronnie ich, tak kiedyś nas będą oceniać przyszłe pokolenia znające informacje, które obecnie dla większości osób mogą być tajemnicą polityczną.
[1]https://www.magnapolonia.org/upa-i-werwolf-czyli-trudne-czasy-powojenne/
[2]Sylwetki poległych funkcjonariuszy, IPN Rz 00107/7 cz 4.
Polecamy również: UE chce ukrócić ukraińskie eldorado w handlu żywnością
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!