Zełenski boi się ukraińskich oligarchów – wywiad Michała Murgrabiego ze Stanisławem Michalkiewiczem.
Michał Murgrabia: Jak skomentuje Pan Redaktor awanturę w Białym Domu?
Red. Stanisław Michalkiewicz: Wydaje mi się, na podstawie tych informacji jakie udało mi się uzyskać, że nastąpiło jakieś nieporozumienie. W końcu pan prezydent Zełeński przyjechał do Waszyngtonu po to, żeby podpisać umowę, na którą się zgodził. Przed wyjazdem do USA dostał jednak jakiś telefon z Ukrainy, może z Kijowa. Nie wiem z kim rozmawiał i nie wiem o czym, ale widocznie dostał jakieś ostrzeżenie, żeby nie podpisywał tej umowy. W związku z tym, kiedy już przyjechał do białego domu, to nie pozostało mu nic innego jak odegrać skecz kabaretowy pod tytułem Sługa Narodu.
Myślę że prezydent Trump początkowo nie zorientował się w czym bierze udział, że jest uczestnikiem skeczu kabaretowego. W przeciwnym razie gdyby wiedział, co tu się dzieje, to by nie urządzał takiej rozmowy przed kamerami, w obecności tłumu dziennikarzy. Dopiero kiedy prezydent Zełeński zaczął mu tam takie mocarstwowe deklaracje wygłaszać, że Ukraina broni całego wolnego świata i że jak nie będzie grzeczny to nic Ameryce nie pomoże, nawet ocean Atlantycki.
Wtedy Trump chyba zorientował się o co tutaj chodzi. Zaczął więc sprowadzać prezydenta Zełeńskiego na ziemię. Zaczął mu przywracać poczucie rzeczywistości. No i powiedział mu, że bez Stanów Zjednoczonych to nie ma on żadnych atutów, no i albo podpiszę tę umowę, po co zresztą przyjechał do Waszyngtonu albo się rozejdą i tyle z tego będzie.
Prezydent Zełeński chyba nie do końca się na początku zorientował, w tym co się dzieje, ale jego mowa ciała zaczęła w pewnym momencie zdradzać to, że chyba zaczyna do niego to powoli docierać. Choć wydaje się, że chyba jednak nie do końca, tak wynikałoby z wywiadu, którego później udzielił dla Fox News.
Zanim jednak odjechał z białego domu, a gdy już kamery zostały wyłączone, to delegacja Ukrainy udała się do osobnego pokoju. Po chwili przyszła do niej funkcjonariuszka Białego Domu i powiedziała, że prezydent Trump prosi, aby delegacja jak najszybciej opuściła Biały Dom. Delegacja została, krótko mówiąc, wyrzucona z Białego Domu.
Tak jak mówię, prezydent Zełeński był chyba nie do końca świadomy tego co się stało, bo gdy udzielał wywiadu w Fox News, to stwierdził, że jego zdaniem nie zrobił nic złego.
W drodze do Londynu zaczął jednak odzyskiwać poczucie rzeczywistości, a jak już tam przyjechał to całkiem już odzyskał to poczucie rzeczywistości, bo mu tam na miejscu uczestnicy tego londyńskiego szczytowania wytłumaczyli, że powinien pójść do Canossy i jakoś tę sytuację z prezydentem Trumpem załagodzić.
Jednak nie chciano go już tak całkiem zostawiać z fiutem w garści, więc pożyczyli mu 2 miliardy funtów (około 3 miliardów dolarów). Zwracam tutaj uwagę na to, że żadne państwo europejskie nie pożyczyło mu własnych pieniędzy. Pieniędzmi, które dostał, nie wiem czy nie będzie musiał się podzielić z tymi, którzy mu je dali. Mówiąc nawiasem były to pieniądze z odsetek od rosyjskich aktywów zamrożonych w Europie. Widać, że własnych pieniędzy Ukrainie już żadne państwo nie dało i raczej dawać nie chce.
Chciałem zwrócić tutaj uwagę na jeszcze jedną rzecz. Otóż gospodarzem tego szczytu była Wielka Brytania, a konkretnie premier Wielkiej Brytanii. Wiemy też, że Wielka Brytania nie należy już do Unii Europejskiej. Byli tam również przedstawiciele Unii Europejskiej i to dosyć wysokiej rangi, jak chociażby Donald Tusk, który jest takim rotacyjnym prezydentem Europy oraz reichsführerin Urszula von der Leyen, ale oni byli tam tylko gośćmi. Okazało się, że to nie Unia Europejska organizuje ten szczyt, podobnie jak szczyty poprzednie w Paryżu, tylko Wielka Brytania.
Pogodzenie się Zełeńskiego z Trumpem nie będzie łatwe, bo on już dwa razy kiwnął prezydenta Trumpa w sprawie umowy o minerały ziem rzadkich. Nie wiem czy prezydent Trump pozwoli się kiwnąć po raz trzeci.
MM: A czy jest jakimś przejawem tego powracania do rzeczywistości wpis prezydenta Zełeńskiego na X (dawniej twitter), w którym niejako odpowiedział na zarzut wiceprezydenta Vance’a, o to, że jest niewdzięczny wobec prezydenta Trumpa, o treści: „Dziękuję Ameryko, dziękuję za twoje wsparcie, dziękuję za tę wizytę. Dziękuję @POTUS, Kongresowi i narodowi amerykańskiemu. Ukraina potrzebuje sprawiedliwego i trwałego pokoju. I właśnie na to pracujemy”?
Wydaje mi się że nie. Prezydent Zełeński mimo wszystko nie jest dzieckiem i musiał sobie zdawać sprawę, że jeżeli w taki bezczelny sposób wykiwał prezydenta Trumpa, no to okazał tym samym niewdzięczność i to w sposób rażący. Prezydent Trump bowiem od samego początku nie ukrywał jaki jest cel zawarcia tej umowy, a celem tej umowy jest odzyskanie przez Stany Zjednoczone pieniędzy, które przekazały Ukrainie na prowadzenie wojny. Prezydent Zełeński nie jest małym chłopczykiem, a pisząc to co pan przed chwilą przytoczył… po prostu udawał głupka.
Jeżeli tak jest, to jeszcze gorzej dla niego. Wydaje mi się że tutaj miałyby zastosowanie słowa Michaela Corleone z Ojca Chrzestnego, kiedy to powiedział do Carla, żeby tylko nie mówił, że jest niewinny, bo to obraża jego inteligencję i irytuje go.
MM: Czy zatem możemy postawić taki wniosek, że dojdzie do zmiany na stanowisku prezydenta Ukrainy?
Niekoniecznie. Raczej prezydent Trump unikał takiej ostentacji w przeszłości. Proszę zauważyć, że Zełeński teraz mówi, że jest już gotów podpisać tę umowę. Zapewne będzie też dalej nalegał na spotkanie. On teraz jest już gotów, dojrzał do tego. Nie wiem co zrobi prezydent Trump, ale ja na jego miejscu już bym więcej Zełeńskiego do Białego Domu nie zaprosił. Ja bym przesłał Zełeńskiemu tekst umowy do podpisu z tym, że byłaby to surowsza wersja niż ta pierwotna.
I zaznaczył bym wyraźnie, że albo podpisze bez żadnych skreśleń i dopisków, albo się rozstajemy i kończymy zabawę. Jak nie to nie. No i tyle. Prezydent Trump mógłby w ten sposób po prostu sprawdzić jego intencje.
MM: Dlaczego ostatecznie żeński nie zdecydował się podpisać tej umowy? Co Pan podejrzewa?
Proszę zauważyć, że Zełeński spóźnił się na spotkanie do Białego Domu dlatego, że w ostatniej chwili rozmawiał telefonicznie z kimś z Ukrainy. Z kim rozmawiał i co usłyszał tego oczywiście nie wiem. Wydaje mi się, że mógł usłyszeć coś takiego od któregoś z ważnych, tamtejszych oligarchów: „Słuchaj no frędzlu! Jak podpiszesz te umowę to ci urwiemy łeb po powrocie na Ukrainę”.
Trzeba sobie bowiem zdawać sprawę z tego jakim państwem jest Ukraina. Otóż jest to oligarchia oligarchów. W Rosji też są oligarchowie. Różnica jest natomiast taka, że to prezydent Putin decyduje komu wolno być oligarchą, a na Ukrainie to oligarchowie decydują komu wolno być prezydentem.
No i w związku z tym prezydent Zełeński musi się słuchać i stąd wyszło to całe nieporozumienie. Może to mieć dla Ukrainy fatalne skutki. W tej sytuacji prezydent Trump może umyć ręce no bo „jak ty mi tak to ja ci tak”.
Odnośnie zakończenia wojny na Ukrainie prezydent Trump możliwe, że w takim przypadku dogadywał się będzie bezpośrednio z Rosją, bez udziału prezydenta Zełeńskiego i bez udziału Unii Europejskiej, która też o wyniku porozumień dowie się z nagłówków gazet.
MM: Co Pana zdaniem miało na celu to, że zaraz po wyrzuceniu dyplomatów delegacji ukraińskiej z Białego Domu, Zełeński zadzwonił do prezydenta Francji Macrona i szefa NATO, Stoltenberga?
Myślę, że wykonał telefony alarmowe, żeby jakoś to odkręcić. Tutaj to już nikt nawet nie musiał mu kupować szklanego nocnika, żeby zobaczył co nawalił. Sam zobaczy i bez tego, co narobił. Wie pan, przeanalizowałem teraz wydatki wojskowe. Stany Zjednoczone przeznaczają na utrzymanie armii i zbrojenia ponad 900 miliardów dolarów. Taki mają budżet na ten rok. Natomiast cała Unia Europejska razem z Wielką Brytanią i Norwegią, które to nie należą przecież do Unii Europejskiej, mają mniej więcej około połowy tego, a nie wszystkie państwa europejskie są takie chętne do tego, żeby wspierać Ukrainę.
Widać wyraźnie, że ten entuzjazm do pomocy Ukrainie jest bardzo umiarkowany i zdaje się słabnąć. Najlepiej pokazuje to właśnie ta sytuacja, gdzie Wielka Brytania pożyczyła Ukrainie pieniądze pochodzące z odsetek od rosyjskich zamrożonych aktywów, a nie swoje. Zresztą nie wiadomo, na ile to Ukrainie starczy. Może starczy im na 3 tygodnie, a może na miesiąc. No bo chyba nie na więcej.
MM: Jak to co się dzieje Może postrzegać Putin?
Prezydent Zełeński sprawił Putinowi prawdziwy dar niebios. Poza tym ta awantura była transmitowana na cały świat. Cały świat mógł się więc przekonać jacy są Ukraińcy.
MM:To fakt. Zełeński pokazał się jako człowiek niebywale bezczelny i butny.
Stawianie takich mocarstwowych tekstów jakie Zełeński stawiał Trumpowi, to był istny kabaret. Myślę, że prezydent Vance trochę później się zorientował od prezydenta Trumpa, że to jest kabaretowy numer, może zorientował się ze dwie minuty później się niż on. Proszę zauważyć, że prezydent Zełeński nawet wystąpił w stroju kabaretowym. Cała scenografia była do tego dostosowana.
MM: Nie możemy też pominąć tutaj tego co wielu obserwatorów zauważyło czyli słynnego „suka” wypowiedzianego przez Zełeńskiego.
Nie wiem co miał na myśli mówiąc to. Nie wiem czy mówił to, w odpowiedzi do wiceprezydenta Vance’a czy jako ogólną konstatację sytuacji. Wiem natomiast, że było to po prostu nieuprzejme, niezależnie od tego, o co mu w tym momencie chodziło.
Na tle tego co się wydarzyło groteskowe są te wszystkie deklaracje obywatela Tuska Donalda, że Polska będzie stała murem za Ukrainą i to do samego końca. No dobrze, a jak ten koniec już nastąpi, to co wtedy, co będzie dalej? Myślę, że i Tusk tego nie wie i prezydent Zełeński też tego nie wie.
Zełeński na szczęście dla niego na tej wojnie trochę forsy sobie nazbierał, bo z tego co się dowiedziałem od moich amerykańskich honorable correspondant, to Zełeński ma taką bardzo kosztowną rezydencję na Florydzie. Ta Floryda to jest z resztą bardzo ciekawa rzecz. Jak byłem swojego czasu w Ameryce, to się dowiedziałem dlaczego wszyscy zamożni ludzie budują sobie luksusowe rezydencje właśnie na Florydzie. Otóż tylko na Florydzie obowiązuje takie prawo, że gdy ma się jeden dom to nie można go skonfiskować, nawet za długi.
MM: Czyli trzeba mieć minimum dwa, żeby jakiś stracić?
Tak, a poza tym dowiedziałem się jeszcze, jak byłem we Włoszech, na przełomie sierpnia i września, że Zełeński w Toskanii ma taką posiadłość, że daj Boże każdemu. Zdaje się, że trochę sobie na tej wojnie uciułał.
Prawdopodobnie podzielił się tą forsą z przywódcami państw członkowskich Unii Europejskiej i teraz ich szantażuje, że jak oni nie będą go wspierali to on powie kogo opłacał, a przypominam, że to chodzi o miliardy. Tamci teraz bardzo panikują, widać to po zachowaniu prezydenta Macrona czy Urszuli von der Leyen. To jest stara łapownica. Na niej ciążą zaległe oskarżenia z czasów jak była jeszcze niemieckim ministrem obrony. No i później za Pfizera jeszcze. No a teraz jeszcze to.
Zełeński ma zatem pewne atuty, ale nie w stosunku do prezydenta Trumpa, ale do tych tam tak i trzyma ich za miękkie.
MM: No, ale może być też tak, że nie pozwolą mu się tym majątkiem nacieszyć, gdy przeleje się czara goryczy albo będzie im szantażysta za bardzo podskakiwał.
No zobaczymy, wie pan, sytuacja jest rozwojowa, mówiąc krótko.
Ja się bardzo rzadko zgadzam z Leszkiem Millerem, ale ostatnio on bardzo trzeźwe opinie wygłasza. Nie należy już nigdzie, do żadnego gangu i po prostu mówi to co myśli naprawdę. Bądź co bądź był też premierem, więc coś tam musi wiedzieć, jak sytuacja wygląda od środka. Na tle tych trzeźwych myśli byłego premiera Millera. Wypowiedzi Kukuńka czy Komorowskiego i innych takich… oscylują na granicy groteski.
MM: No to może premier Miller też miał rację gdy powiedział, że „Być może to jest koniec kariery politycznej Zełenskiego”. Zgodzi się Pan z tym?
Zobaczymy. Prezydent Trump musi się liczyć z jednym środowiskiem w Ameryce, z lobby żydowskim. W tym przypadku lobby żydowskie może nie stanąć po stronie prezydenta Zełeńskiego. Z czego tak wnoszę? Z tego, że kiedy była głosowana rezolucja w zgromadzeniu ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych, w sprawie wojny na Ukrainie, to Izrael głosował przeciwko temu, żeby Rosja została uznana za napastnika.
MM: Dlaczego tak się stało Pana zdaniem?
Stany Zjednoczone w sprawie Bliskiego Wschodu idą ręka w rękę z Izraelem. Jak widać Benjamin Netanajahu jest trochę mądrzejszy od Zełeńskiego. Netanjahu walczył o życie. Jemu groziło więzienie, więc myślę, że sprowokował ten niespodziewany atak rakietowy Hamasu na Izrael. W Strefie Gazy Mossad musiał mieć konfidenta na konfidencie i konfidentem poganiał. Wcale bym się nie zdziwił, że te wszystkie rakiety domowej roboty, które były robione w garażach, były robione przez palestyńskich konfidentów Mossadu.
Rzymianie mówili: „is fecit, cui prodest” (z łac. ten zrobił, komu to przyniosło korzyść). A jedynym beneficjentem tej sytuacji okazał się właśnie premier Netanjahu, który z faceta któremu groziło aresztowanie stał się bohaterem narodowym i premierem rządu jedności narodowej. Korzysta teraz z pełnej protekcji Stanów Zjednoczonych. Prezydent Trump dał mu też jakieś takie specjalne bomby, którymi teraz będzie dobijał to co jeszcze żywego zostało w strefie gazy.
Środowiska żydowskie w Ameryce ideologicznie nie są jednolite. Tam są dwie grupy, trockiści i syjoniści. Trockiści zieją nienawiścią do Donalda Trumpa, a syjoniści go wspierają. Jak się okazuje z wzajemnością. Nasz warszawski judenrat to trockiści. Stąd ta kosa z Tuskiem.
Mikrocefale, którzy słuchają judenratu z Czerskiej, Polsce wyświadczają niedźwiedzią przysługę. Proszę zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz. Kiedy w Białym Domu rozpętała się ta awantura, to w Niemczech pojawiły się głosy i to dwukrotnie, ze środowisk kierownictwa politycznego, że trzeba, żeby Francja rozciągnęła nad Niemcami swój parasol nuklearny. To jest realizacja niemieckiego marzenia, które Niemcy pielęgnują od kilkudziesięciu lat. Marzy im się ustanowienie europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO oraz położenie niemieckiego palca na francuskim atomowym cynglu. To jest bliskie realizacji.
MM: A co z licznymi głosami polityków, którzy niemal jednym głosem mówią, że Europa musi wziąć na siebie większą odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo?
Niewątpliwie jesteśmy w bardzo ważnym momencie dziejowym, w którym rozpoczyna się ustanawianie nowego porządku politycznego w Europie. Jaki ten porządek będzie? Tego jeszcze nie wiemy. Ważniejsze jest natomiast pytanie o to jakie karty w tym rozdaniu dostanie Polska. Może być tak, że dostanie same blotki. Obawiam się, że tak właśnie będzie. Zwłaszcza jeśli dalej nasi umiłowani przywódcy będą robić te głupstwa, które robią.
Jeżeli prawdą jest, że między Europą, a Stanami Zjednoczonymi powiększa się rozziew, to znaczy, że nasi umiłowani przywódcy jedną nogą próbują stać w Europie, a drugą nogą próbują stać w Ameryce. Między Europą, a Ameryką jest jednak Ocean Atlantycki, więc jak ten rozziew się będzie rozszerzał, to nie tylko ryzykują, że zmoczą sobie tyłki, ale mogą się utopić… a my niestety razem z nimi możemy pójść na dno.
Poelcamy również: USA zaprzestały wsparcia wojskowego dla Ukrainy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!