W skandynawskich szpitalach przeprowadza się rutynowe badania prenatalne w dziewiątym lub dziesiątym tygodniu ciąży. Jeśli podczas badań wykryje się nieuleczalne wady płodu, pracownicy klinik wręcz namawiają kobiety do zabiegu aborcyjnego.
Pracownik szpitala w Rejkiawiku tłumaczy, że „rodzice kończą w ten sposób potencjalne życie, które mogłoby doprowadzić do wielu komplikacji”.
– I tak powinno się na to patrzeć, a nie jak na morderstwo – to takie czarno białe. A życie jest przecież szare. Masz prawo wybrać, jak twoje życie będzie wyglądać – dodaje.
Pacjentki z islandzkich klinik tłumaczą, że poddały się zabiegowi aborcji po konsultacji z personelem medycznym, który tak przedstawił im sprawę, by nie miały żadnych wyrzutów sumienia. Podobna sytuacja ma miejsce w Danii.
– Kobiety w Danii mają mniej sentymentów przy usuwaniu zniekształconych płodów, między innymi dlatego, że takie podejście jest wspierane przez służbę zdrowia – ujawnił w rozmowie z The Copenhagen Post szef katedry ginekologii Uniwerstytetu Kopenhaskiego, Ojvind Lidgegaard.
We Francji na aborcję w przypadku nieuleczalnych wad płodu decyduje się 77 procent kobiet, w USA – 85 procent, w Danii aż 98 procent, a w Islandii… 100 procent. W tym roku nie urodziło się żadne dziecko z zespołem Downa.
Źródło: pikio.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!