Referendum w Katalonii zmieniło się w brutalną pacyfikację jego zwolenników. Blisko 380 osób zostało już rannych.
Przysłana przez władze w Madrycie policja brutalnie rozprawia się ze zwolennikami referendum. W ruch poszły palki i broń na gumowe kule.
Starcia trwają głównie w stolicy Katalonii Barcelonie, gdzie protestujący próbują zablokować działania policji chcącej nie dopuścić do referendum.
Katalończycy mogą głosować w 2315 lokalach.
Już wczoraj zaczęli okupować je w obawie, że funkcjonariusze zabiorą urny.
Teraz policja szturmuje lokale, z których wiele to szkoły zajęte przez rodziców wraz dziećmi.
Katalońska policja zapowiedziała, że nie będzie używać siły i pozostaje bierna. Pacyfikują więc tylko funkcjonariusze przesłani przez rząd z Madrytu.
Lokali wyborczych pilnują też katalońscy strażacy.
Do Barcelony zjechało na traktorach tysiące rolników z całej prowincji. Starają się oni blokować działania policji. Ta zaś w przynajmniej jednym przypadku użyła kul gumowych – w pobliżu lokalu wyborczego w Barcelonie.
Liczba rannych cały czas rośnie. Według Jordiego Turulli, rzecznika katalońskiego rządu, ich liczba wynosi już 377. Z kolei hiszpańskie ministerstwo spraw wewnętrznych podaje iż rany odniosło także 11 funkcjonariuszy.
Rzecznik władz regionu winą za przemoc bezpośrednio obarczył premiera Hiszpanii Mariano Rajoya oraz ministra spraw wewnętrznych Juana Ignacio Zoido. Turull oświadczył, że działania Hiszpańskiej Policji Narodowej i Gwardii Cywilnej są motywowane politycznie i pokazują „oczywisty motyw w celu wyrządzenia krzywdy obywatelom”.
Członek autonomicznego katalońskiego rządu ds. międzynarodowych Raul Romeva zapowiedział, że władze Katalonii odwołają się do instytucji europejskich w sprawie łamania praw człowieka.
Źródło: wolnosc24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!