Białoruski portal naviny.by donosi o pojawieniu się nowego pola konfliktu w relacjach rosyjsko – białoruskich. Tym razem chodzi o wjazd cudzoziemców na terytorium Federacji Rosyjskiej z terenu Białorusi. Jednakże sprawa ta zdaje się mieć drugie dno…
Portal przypomina historię konfliktów na linii Moskwa – Mińsk, do których po otwarciu rosyjsko – białoruskiej dochodziło raz za razem, przy czym jeżeli dotąd rzecz dotyczyła w zasadzie tylko kwestii kontroli celnej i sanitarnej przewożonych towarów, to teraz strona rosyjska zaprzestała wpuszczania cudzoziemców, próbujących wjechać z terenu Białorusi do Rosji.
Dotyczy to w szczególności turystów, a także stale mieszkających na Białorusi cudzoziemców, którzy wcześniej mogli swobodnie wjeżdżać do Rosji. Teraz są oni kierowani drogą okrężną – przez międzynarodowe punkty graniczne, rozmieszczone na granicy rosyjsko – ukraińskiej i rosyjsko – łotewskiej. Na tę chwilę tego rodzaju restrykcje nie obowiązują jeszcze samochodów ciężarowych, jadących tranzytem przez Białoruś, ale strona białoruska obawia się, że w każdej chwili może się to zmienić.
Działania te tłumaczone są podwyższonym poziomem zagrożenia terrorystycznego, co jednak nie spotkało się ze zrozumieniem władz białoruskich. Po zakończeniu wspólnego posiedzenia przedstawicieli ministerstw spraw zagranicznych Białorusi i Rosji, które odbyło się 22 listopada w Mińsku, szef resortu spraw zagranicznych Białorusi, Władimir Makiej, dyplomatycznie przypomniał, że dawne regulacje istniały od 20 lat, po czym dodał, że należałoby pomyśleć o zmianie, ale “nie podejmując jakichś gwałtownych ruchów, by nagle nie stworzyć problemu dla obywateli państw trzecich na naszej granicy, natomiast porozumieć się w kwestii, jak stopniowo zmienić tę sytuację”.
W efekcie Białoruś traci swoją tranzytową atrakcyjność. Strumienie pojazdów przekierowują się bowiem na inne państwa, co – naturalnie – skutkuje wymiernymi stratami finansowymi.
Warto odnotować, że tego samego dnia w Moskwie miało miejsce spotkanie Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. W trakcie tego spotkania, jak anonsował białoruski lider, miano omawiać aktualne dwustronne problemy. Jednakże informacji o tym, iżby obaj liderzy doszli do jakiegoś porozumienia, a tu miała się pojawić także kwestia wjazdu cudzoziemców do Rosji przez Białoruś, nie doczekaliśmy się. A pięć godzin, które zajęła, jak wynika z komunikatu, dyskusja, to czas wystarczający, by wyjaśnić sobie wszelkie sprawy sporne.
Ale jeszcze jedna rzecz świadczy o tym, że obaj liderzy nie doszli do porozumienia – oto bowiem dwa dni później sekretarz prasowy białoruskiego ministerstwa spraw zagranicznych faktycznie powtórzył słowa swojego szefa, przy czym w jeszcze twardszej formie. Trudno byłoby wyobrazić sobie, że tego rodzaju słowa padłyby, gdyby najważniejsze osoby w obu państwach doszły do porozumienia.
Postawa Rosji pozornie zdaje się być trudna do zrozumienia, a jej argumentacja – nie jest zbyt przekonująca. Wiadomo bowiem, że istnieje już wspólna baza danych osób, które mają zakaz wjazdu do któregoś z tych dwóch państw. Do tego praktycznie wszelkie próby przekraczania granicy przez nielegalnych migrantów, przemytu, w tym narkotyków, udaremniają skutecznie białoruscy pogranicznicy na granicy Białorusi z krajami Unii Europejskiej i Ukrainą, o czym niedawno mówił białoruski przywódca. W tym samym zaś czasie na Białoruś płynie strumień narkotyków z Rosji.
O co tak naprawdę chodzi Moskwie, wyjaśnienia można doszukiwać się w wypowiedzi rosyjskiego ministra spraw zagranicznych. Występując przed dziennikarzami po wspomnianym posiedzeniu, Siergiej Ławrow uznał za rozwiązanie czasowe otwarcie dla przekraczających granicę cudzoziemców punktów kontrolnych. Docelowym zaś rozwiązaniem, jego zdaniem, winno być utworzenie wspólnego obszaru wizowego.
W powiązaniu ze stale i wytrwale powtarzanymi wezwaniami Moskwy do ściślejszej integracji trudno nie zgodzić się z kierownikiem projektu Belarus Security Blog, Andriejem Porotnikowem, że demonstracyjna zmiana zasad wjazdu cudzoziemców przez Białoruś jest środkiem, który ma przymusić Białoruś do wprowadzenia wspólnej polityki wizowej.
Sprawą oczywistą jest, że w wyniku tego Białoruś utraci cząstkę swej suwerenności. Analogia ze Schengen – zdaniem naviny.by – jest nieuprawniona, jako że nieporównywalne są struktury, ukształtowane na poradzieckim obszarze, z Unią Europejską. Po prostu wskutek zasadniczo różnych obowiązujących tu podstawowych zasad.
Wnioskując z komentarzy przedstawicieli władz białoruskich, perspektywa utworzenia wspólnego z Moskwą obszaru wizowego nie wydaje im się szczególnie atrakcyjna. Chociażby dlatego, że całkowicie nie wiadomo, jak miałyby się kształtować w przyszłości relacje z Zachodem. Ale czy wystarczy mińskim władzom sił do obrony narodowych interesów? – pyta na zakończenie autor artykułu, który został opublikowany na łamach portalu naviny.by.
/naviny.by/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!