Niesłusznie oskarżony o gwałt zbiorowy polski zespół deathmetalowy dziękuje posłowi PiS Dominikowi Tarczyńskiemu. Za co? Za to, że nie zwątpił w ich niewinność i zainteresował się ich losem. Kiedy poseł poleciał do USA i ogłosił, że zajmie się sprawą zarzucano mu, że broni złej sprawy. Teraz, gdy zespół został oczyszczony z zarzutów, członkowie grupy opisują swój koszmar. „Jesteśmy wolni. Jesteśmy w domu. To znaczy więcej niż mógłbym wyrazić słowami”– napisał lider zespołu.
Wpis informujący wszystkich o oddaleniu zarzutów zamieścił zespół na swojej stronie na facebooku po polsku i po angielsku.
Muzycy opisali horror, jaki przeżyli w amerykańskim areszcie pod poważnym i hańbiącym zarzutem zbiorowego gwałtu podczas ich trasy koncertowej w Stanach Zjednoczonych. W wrześniu 2017 roku po jednym z koncertów w stanie Waszyngton muzycy zostali oskarżeni przez fankę o gwałt zbiorowy. Gdy dziewczyna przyszła do ich przyczepy, ci mieli ją napastować. Cała grupa Decapitated została aresztowana i usłyszała zarzuty.
„Chciałbym również podziękować Panu Dominikowi Tarczyńskiemu, posłowi na Sejm RP, który odwiedził nas w Spokane, by upewnić się, czy nasze prawa człowieka są przestrzegane i który od początku wspierał nasze rodziny. To znaczy więcej, niż mógłbym wyrazić słowami”.
– Za własne prywatne, pieniądze poleciałem do Spokane, bo było dla mnie niewiarygodne, by wykształceni muzycy, ludzie z ponad dwudziestoletnią karierą, którzy podróżują po całym świecie od lat mogli dokonać takiego czynu – mówił 13 grudnia ubiegłego roku w rozmowie z Fakt24 Dominik Tarczyński.– Oczywiście wierzę w niewinność członków Decapitated. Gdybym nie wierzył, to nie leciałbym na drugi koniec świata, żeby poznać historię z ich strony. Wierzę też, że sąd podejmie właściwą decyzję co do ich przyszłości – dodawał Tarczyński. Jednym z motywów mu przyświecających, była obawa o bezpieczeństwo muzyków Decapitated.
Działanie posła zasługuje na pochwałę. Dla polityka stanięcie w obronie osób oskarżonych o zbiorowy gwałt to zawsze ryzyko. Wielu w ogóle nie zapoznałoby się sprawą. Wielu, po tym, gdy podano informacje o aresztowaniu zespołu pod tym zarzutem, od razu wydało na nich wyrok. Dziś okazuje się, że muzykom zrobiono straszną krzywdę.
„Ostatnie kilka miesięcy to najstraszniejszy i najbardziej irracjonalny czas w naszym życiu. Więzienie to straszne miejsce. Przez 96 dni spędzonych w celi i prawie miesiąc poza nią musieliśmy radzić sobie z lękiem, niewiarygodnym stresem, depresją, a nawet przemocą. Niestety, kiedy siedzisz w więzieniu, nie wolno ci komunikować się ze światem zewnętrznym. (…) W epoce Internetu naprawdę łatwo zrujnować komuś życie, życie rodzinne, karierę” – pisali muzycy. O podziękowaniach zespołu do dziś informują głównie prawicowe media. Wielu nie zdobyło się nawet na słowo przepraszam w stronę zespołu.
Pod koniec 2017 roku,podczas sprawy w sądzie, gdy uchylono sankcję wobec muzyków Decapitated, odczytano list od posła Tarczyńskiego ujmujący się za zespołem. Prawnik muzyków Steve Graham list mógł mieć istotny wpływ na decyzję sądu. Jego fragment przytoczył tvp.info. „Piszę ten list, by wesprzeć moich rodaków. Chciałbym zachęcić was do rozważenia uwolnienia (muzyków) po wpłaceniu kaucji, dopóki nie zostaną wyjaśnione postawione im zarzuty” – wstawiał się za myzykami Dominik Tarczyński poseł z PiS
– Była ustalona kaucja w wysokości 100 tys. dolarów za osobę. Po mojej interwencji, moich zeznaniach, sąd zgodził się ich wypuścić za nic, bez żadnej opłaty – mówił portalowi w grudniu 2017 poseł PiS Dominik Tarczyński. Poseł dał się poznać z wielu kontrowersyjnych pomysłów narażając się na oskarżenia, że wszystko co robi, robi pod publiczkę. Ale list od muzyków i ich wdzięczność stawia historię w innym świetle.
Źródło: fakt.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!