Pierwsza linia obrony była taka, iż to nie w mieszkaniu posła Gawłowskiego mieściła się owa agencja towarzyska, gdzie za drobną opłatą (180 zł za godzinę) mężczyźni mogli miło spędzić czas w towarzystwie atrakcyjnych, gotowych dla nich zrobić wszystko kobiet. Dalej więc zwolennicy totalnej opozycji zaczęli rąbać z najcięższej artylerii, jak to wredni dziennikarze Radia Szczecin przypuścili atak, mając do dyspozycji ślepą amunicję…
Ale oto okazało się, że amunicja nie była ślepa i że z całą pewnością rzecz dotyczy właściwego mieszkania. Trzeba więc było porzucić tę linię obrony i z nowych pozycji zacząć się ostrzeliwać. Bo oto niezawodny niemiecki polskojęzyczny onet opublikował wywiad z kobietą, która wynajmowała mieszkanie należące do czołowego polityka Platformy Obywatelskiej, w którym ta zarzeka się, iż pan poseł o niczym nie wiedział, bo wcale nie odwiedza należącego do niego mieszkania i nie interesuje się tym, co się w nim dzieje. Ponadto nie była to żadna agencja, tylko domówka.
Ale niektórzy po tym wywiadzie doszli do wniosku, że nie wszystko jeszcze stracone:
Do wszystkich funkcjonariuszy pisowskiej propagandy, którzy szkalujecie i sugerujecie, że #Gawłowski o wszystkim wiedział i miał profity z tej "agencji towarzyskiej".
Narobić medialnego smrodu, zniszczyć niewinnego człowieka i skazywać, zanim zrobi to Sąd. Ot, metody #PiS. pic.twitter.com/7c3bztfwBH
— Szymon Komorowski (@szykom89) 14 maja 2018
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!